Erick Mead
Otworzył oczy i powoli usiadł w swej antracytowej trumnie. Pokój jak zwykle przywitał go mrokiem, w którym tonęły ściany skąpane w ścięgnach, kościach i rurach biomechanicznych wizji H.R. Gigera.
Dotknął opuszkami palców swej trumny i delikatnie pogładził jej bok przekrzywiając głowę w stronę "pieszczonej" krawędzi. Z ulicy doleciały go odgłosy rozwrzeszczanych ludzi - "Słudzy książęcy wraz z moimi przybocznymi. Niech noc wam sprzyja, moi przyjaciele !" - szepnął do siebie i powoli wstał z trumny, prócz której w pokoju [na przeciwległej ścianie] znajdowała sie mała biblioteczka a obok stało biurko z fotelem. Wyszedł z pokoju przechodząc przez korytarz zapalił jedną czarną świecę wciąż szepcząc do siebie - "Skryjcie do pochew miecze, bo je rosa Rdzą może pokryć. Mój dobry signorze, Sędziwość twoja większy posłuch wzbudzi Niźli twój oręż"-
Wszedł do mniejszego pokoju oddzielonego od "sypialni" cienką ścianą, po czym z szafy wyciągnął ubranie- czarne spodnie od garnituru, czarny t-shirt [dość obcisły] i skórzany czarny płaszcz. - Ten Otello będzie czarny lecz nie ze swej skóry mam nadzieje że mi nie masz tego za złe mistrzu Williamie- przechylił głowę jakby czekając odpowiedzi po czym ubrał się i sięgnął do szafy po buty.
Z niskimi glanami w ręce przedreptał do kuchni gdzie przysiadł przy oknie wychodzącym wprost na Londyńskie Elizjum i zaczął delikatanie pastować prawy but, uprzednio wyciągając czarną pastę z szuflady przy stoliku. Powtórzywszy czynność z lewym, ubrał buty, przeczesał palcami długie włosy i przejechał delikatnie czubkiem języka po rozchylonych ustach - niestety rzadny z sztucznych tworów nie poskromi mego łaknienia, lecz gawiedź dziś duża na ulicach - mruknął i skierował sie z powrotem do oświetlonego korytarza skąd, z komódki na którym stała świeca, wyciągnął mp3 playera...
Głęboki wdech - wydech w stronę płomienia - mrok w korytarzy i na obliczu... otworzył drzwi i wcisnął play - czas się pożywić- westchnał i ruszył zamykając za sobą drzwi swego mieszkania. Uliczny gwar stłumiły słowa w słuchawkach: So familiar and overwhelmingly warm
This one, this form I hold now.
Embracing you, this reality here,
This one, this form I hold now, so
Wiide eyed and hoopeful.
Szukał pojedynczej ofiary, albo małej grupki ludzi, na których mógłby szybko się pożywić i równie szybko zająć sie swoimi sprawami - zapomnieć o codziennym przymusie - Witaj o Londynie zwycięski, w swej płaczący żałobie ... sparafrazował mistrza skręcając w węższą uliczkę...
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |