Rachel wyłączyła odbiornik z małym mętlikiem w głowie. Nim wstała z wygodnego fotela, przeczesała dłonią blond włosy i ciężko westchnęła. Do czego to doszło?
Nie dostała odpowiedzi na swoje pytanie, a przynajmniej nie takiej, jakiej by się spodziewała. Usłyszała jedynie donośny krzyk z korytarza. Domyśliła się, że był to jej sąsiad - Frank, o ile dobrze zapamiętała imię.
Grant chwyciła za swoją torbę lekarską, przełożyła ją przez ramię, naciągnęła lekko znoszone adidasy na stopy i wyszła na korytarz.
- Cześć, Frank. - Skinęła głową ku swojemu sąsiadowi i ruszyła z nim ramię w ramię.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska. |