Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2011, 23:13   #9
Cartobligante
 
Reputacja: 1 Cartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodze
Strauss postanowił spędzić czas poświęcony na czekaniu na nieznajomego na wypytaniu strażnika pełniącego wartę przy bramie garnizonu. Gdy tylko się zbliżył trep spojrzał na niego spode łba.

- Witajcie strażniku! Niespokojne to czasy słyszałem! Chciałbym zakupić trochę ziemi w Aldersburgu i chciałbym nabyć trochę informacji o pewnych dzielnicach, jeśli pozwolisz. Czy opłaca się kupować parcelę w Budach? Zapewne znasz opinie swoich kamratów.-
Mówiąc to Srauss obrócił między palcami jednego Karla, oczekując zaciekawiony odpowiedzi.

- Pies z kulawą nogą by się tam nie wprowadził a już na pewno nie ktoś z większą ilością monety. Tam strach po ulicy chodzić gdy ma się w kieszeni więcej niż parę miedziaków. Kiedy nasi ludzie idą tam na patrol nigdy nie biorą mniej niż czterech chłopa. Więc nie nie opłaca się kupować parceli w budach.

- Dzięki ci dobry człowieku, a co tak odstrasza tubylców? Przecież ktoś tam musi mieszkać. Wolałbym jednak osiąść w przyjaznej dzielnicy, dla ludzi odpowiednich mojego stanu.-

- Całe Budy to jedna wielka mordownia. Połowa ludzi żyje z przemytu a druga połowa z okradania uczciwych mieszkańców miasta.-

- A mój przyjaciel o co pytał wchodząc? Z chęcią wynagrodzę ci te informację, tą oto monetą. -

- Pytał gdzie urzęduje komendant - to mówiąc strażnik wyciągnął rękę po pieniądz. -

- A podawał jakieś imię? - Rzekł wystawiając monetę nad jego rękę, gotów w jednej chwili puścić ją na wyciągniętą dłoń. -

- Powiedział tylko, że przyszedł odwiedzić komendanta i jest tutaj z polecenia pana Kartza. To adwokat, z tego co wiem pracuje gdzieś w środku miasta. -

- Proszę, zasłużyłeś na swoją nagrodę. Jednak powiedz mi jeszcze jedną rzecz. Budy mają jakieś charakterystyczne miejsce? Karczmę, świątynię? -

- Niech pomyślę... Jest karczma, a raczej była. “Czerwony Kucyk” jakiś czas temu wypadła z interesu. Są tam jeszcze dwa sklepy. Pierwszy należy do Gerharda Steubera. Drugi do tego dziadygi Kroenena. Jego jednak radziłbym nie odwiedzać. -

- Czemu? Konkuruje z Steuberem? -

- Nie, Steuber sprzedaje głównie żywność. Kroenen natomiast... sam właściwie nie wiem czym on handluje. Pewne jest, że z tym staruchem jest coś nie tak. Różne dziwne typki u niego bywają, często spoza miasta, poza tym boi się go połowa okolicy. Nawet miejscowi reketerzy nie próbują ściągać od niego pieniędzy za ochronę. W każdym razie nie po tym co się stało ze starym Kiellem. -

- A kim jest Kiell? -

- Sigismund Kiell był swego czasu jednym z najlepiej prosperujących reketerów w mieście. Aż pewnego dnia postanowił pozyskać kolejne źródło dochodów i zaproponował Kroenenowi uiszczanie tych samych “opłat”, które muszą bulić pozostali sklepikarze w kontrolowanej przez niego części miasta. Któregoś dnia poszedł do sklepu dziadygi, żeby z nim o tym pogadać a jak wrócił... No cóż... ponoć przybyło mu kilka siwych włosów na głowie i od tej pory co i rusz ogląda się przez ramię. Tak w każdym razie słyszałem. Bez względu na to co dokładnie zaszło zostawił starucha w spokoju. -

- W takim razie, dziękuję za ostrzeżenie i miłą pogawędkę! Jeszcze muszę się dobrze zastanowić nad decyzją przeprowadzki. Jednak pozwolisz, że oddalę się, gdyż deszcz zmoczył mi już cały płaszcz i pora ogrzać się przy jakimś dobrym napitku. Niech Sigmar ci błogosławi! -

Po pożegnaniu się z gwardzistą Javler ruszył w stronę Bud. W pierwszej kolejności skierował się do karczmy “Pod Czerwonym Kucykiem”. Dotarł na miejsce po kilku minutach rozpytując przechodniów o drogę. Sama karczma a raczej to co z niej zostało przedstawiała dosyć żenujący widok. Budynek był opuszczony i sądząc po wyglądzie od dość dawna. Przechodząca obok ruiny kobieta powiedziała, że lokal nie działa od jakiś czterech miesięcy od czasu kiedy zamordowano tam właściciela i wszystkich klientów. Od tego czasu sąsiedzi wynieśli z karczmy wszystkie sprzęty, które tylko dało się wynieść i pewnie lada dzień miasto wyśle tu ludzi, żeby go wyburzyć.

“Nocy tu raczej nie spędzę” - zaśmiał się w sobie Strauss. Dziwił go fakt, że bywalcy jednej karczmy, wraz z jej właścicielem stali się ofiarą mordercy. Intuicja podpowiadała mu, że może dodano czegoś do spożywanych w karczmie posiłków czy wina. Tylko po co? Sprawdzenie piwnic, a raczej tego co z nich zostało mogłoby potwierdzić te przemyślenia.


Wszedł do środka i ruszył w stronę drzwi wiodących na zaplecze. Tam odnalazł wejście do piwnicy. Niestety ku jego rozczarowaniu wewnątrz znalazł tylko kilka połamanych stojaków na beczki i kilka worków z rozkładającymi się kartoflami. Strauss rozglądnął się uważnie po pdłodze. Postanowił zabrać ze sobą parę ziemniaków, celem potwierdzenia tezy o zatrutym posiłku. A nóż jego przyjaciel coś w nich wybada. Pomieszczenie zdawało się być czyste, więć Javler postanowił zbadać sprawę Kiella i Kroenena. Najlpierw chyba warto było zapytać w ratuszu co wiedzą o tych postaciach.

Po opuszczeniu karczmy udał się do ratusza odwiedzić Jakuba Lentke. Zastał go w jego gabinecie gdzie omawiał coś z dwoma innymi urzędnikami. Gdy tylko ich spojrzenia się spotkały jego kontakt wykrzywił twarz w grymasie irytacji i odesłał swoich podwładnych.

- W przyszłości wolałbym abyś nie odwiedzał mnie w godzinach pracy. Im mniej osób widzi nas razem tym lepiej. Jeśli chcesz się skontaktować zatrzymałem się w kamienicy przy Haubenstrasse 14. Jak potrzebujesz czegoś to bądź tam wieczorem. Skoro już tu jesteś to co cię sprowadza, bo zakładam, że nie jest to wizyta o charakterze towarzyskim? -

- Nie śmiał bym przerywać śledztwa. Otóż badam aktualnie możliwości powiązania pana Vellera z masakrą w karczmie w Budach. Niepokoją mnie dwa nazwiska, a mianowicie Kiell i Kroenen. Obaj są dosyć znanymi postaciami w tamtej części miasta. Obawiam się, że jeden nich mógłby mieć coś wspólnego z masakrą lub co gorsza z panem Vellerem, ale nie zdołałem jeszcze ustalić w jakim charakterze. Potrzebuję ich adresów, miejsc w których się pojawiają, a nie chcę pytać tubylców. -

- Kiell to jeden z miejscowych reketerów. Oprócz wymuszeń zajmuje się jeszcze przemytem, dziwkami i ma ponoć gdzieś w mieście szulernię ale to tylko plotka i nie wiem ile w niej prawdy. Ogólnie jeśli w tym mieście można na czymś zarobić w sposób sprzeczny z prawem możesz mieć pewność, że Kiell się tym zajmuje. Mieszka w Budach, mniej więcej w środku dzielnicy. Drugie nazwisko słyszę po raz pierwszy więc nie będę w stanie ci pomóc, choć mogę popytać w śród moich konaktów. Niewykluczone, że coś o nim wiedzą. -

- Niejaki Kroenen jest właścicielem jednego z dwóch sklepów w Budach. Strażnicy nie wyrażają się o nim pochlebnie. Chciałem wiedzieć co sprowadza. Gdybyś mógł wydobyć dla mnie te informacje, byłbym wdzięczny. Obejrzałem także miejsce masakry. Liczyłem na odnalezienie jakichś śladów, niestety karczma została całkowicie ograbiona. Przynajmniej jej piwnice. Wspomniałeś, że wszyscy zabici byli klientami “Czerwonego Kucyka” i że strażnicy napomknęli ci o okoliczności ich śmierci. Co ustaliła straż? Jak zginęli? Gdzie? -

- Według tego co mi powiedziano wszystkie siedem osób zamordowano w głównej izbie. Ciała znalazł bednarz, który następnego dnia przyszedł tam po pracy, żeby się napić. Podobno wnętrze lokalu wyglądało jakby wpadła tam wataha wilków. Niektórych spośród zabitych ledwo udało się rozpoznać tak zmasakrowane były ich ciała. Najciekawsze jest to, że w nocy bo najpewniej wtedy doszło do mordu, nikt nic nie słyszał. -

- Sądziłem, że może ich otruto. Wiele się słyszy o próbach trucia żarcia spaczeniem... czy magią jaką. Gdzie złożono ciała zamordowanych? -

- Na cmentarzu miejskim. Czemu pytasz? Masz zamiar je ekshumować? Jeśli tak to od razu mogę odradzić ci ten pomysł. -

- Nie, skąd. To zwróciło by tylko niepotrzebną uwagę. Gdzie znajdę zatem tego bednarza? -

- Nazywa się Schultz, na imię Albert, Albrecht czy jakoś podobnie. Mieszka w Budach więc tam możesz o niego pytać. -
 
__________________
Niechaj stanie się Światłość.
Cartobligante jest offline