Węzeł, to miasto wręcz porażało zmysły swoim ogromem. Lamis o wiele bardziej wolał miejsca mniej tłoczne i ruchliwe. Tym razem jednak okoliczności zmusiły go do przybycia na tą zapomnianą przez boga planetę. Pandemonium od dłuższego już czasu borykała się z licznymi problemami. Awaria urządzeń terraformujących uczyniła z tej planety prawdziwe piekło. Mimo tych wszystkich niesprzyjających okoliczności na planetę nie przerwanie kursowały promy wioząc nowych żądnych przygód awanturników, poszukiwaczy artefaktów, czy zwykłych najemników.
Lamis Ur-Washatu nie należał do nich. Był obunem, który stronił od wszelkiej maści podejrzanych typów i planety podobne do Pandemonium zwykle omijał szerokim łukiem. I gdyby nie prośba księżnej Zeena zad Gilgar, żony diuka rodu Gilgarów, nie byłoby go tutaj.
Ród Gilgar w skutek potężnego trzęsienia ziemi utracił łączność z rezydencją w której przebywał dziadek głowy rodu.
Zebrano więc ekipę ratunkową, która miała zająć się dotarciem do willi i pomocą dla jej mieszkańców.
Lamis z uwagą spojrzał na przepych sali w jakiej ich przyjęto. Była to niewątpliwie jedna z ostatnich pamiątek po czasach świetności rodu, który obecnie znacznie podupadł i stracił na znaczeniu. W takim sali, jak ta można było zapomnieć o tłoku, smrodzie i hałasie, jaki panował na ulicach Węzła.
Książęca para przybyła nagle i w sposób jawnie sprzeczny z etykietą. Wrażliwy na tym punkcie Lamis poczuł się lekko dotknięty brakiem zachowania konwenansów. Od szlachetnie urodzonych wymagano, by nawet w czasach największych kłopotów i trudności zawsze strzegli obyczajów i przynależnej im etykiety.
Po słowach książęcej pary odezwał się inkwizytor z sekty Amaltean. Obun spojrzał na niego z wyraźną niechęcią, a zwłaszcza na widok aż nadto wyraźnego makijaż na jego twarzy. Nie przepadał za ludźmi tej profesji. Wielu z nich czyniło zło z imieniem boga na ustach i na dodatek byli święcie przekonani, że to co czynią jest mu miłe.
Lamis wiedział jednak, że dla dobra sprawy będzie musiał z nim współpracować. Dlatego też swoją niechęć skrył głęboko w sercu, a jego twarz pozostała jak zwykle bez wyrazu.
- Pragnę powitać was drogie ichmości - obun pokłonił się nisko kładąc prawą rękę na sercu - Niech szczęście wam sprzyja, a zdrowie nigdy nigdy nie opuszcza, niech pomyślność będzie zawsze z wami i wszystkimi członkami waszego rodu.
Zgadzam się ze słowami mojego przedmówcy, że pośpiech jest zrozumiały w tych okolicznościach, jednak nie mogą one sprawić, że zapominamy o odwiecznych zwyczajach i tradycjach. Wszak to one czynią z nas tych, którymi jesteśmy.
Popieram także mojego przedmówcę, że cennym byłoby poznać plany lub chociaż szkice map terenu w którym przyjdzie nam działać. Z swojej strony pragnę też zapytać kiedy nastąpiło zerwanie łączności i jaka była ostatnia wiadomość z rezydencji.
Gdy Lamis skończył przemawiać skinął głową w stronę książęcej pary i czekał na odpowiedź
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman |