Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2011, 22:19   #2
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Poznajcie graczy.


Wszyscy odpisywali sprawnie choć zdarzały się poślizgi (co widać w tabeli odpisów w Poznajcie postacie graczy), a poziom wszystkich był zadowalający choć śmierć niektórych była spowodowana "no przeoczyłem TEN fragment odpisu MG".

Lechun jako Frank - grał na zadowalającym poziomie, przejął inicjatywę, gdy żywe trupy próbowały zaatakować jego i Cold/Rachel. Działał bardziej jako ochroniarz. Niestety zniknięcie Rachel z pola widzenia zbiegło się w czasie z jego zapowiedzianą nieobecnością. Tak czy inaczej radził sobie raczej dobrze - myślę, że poszłoby lepiej, gdyby nie uparł się na używanie gazrurki i konieczne odgrywanie postaci z The Punisher, która stanowiła wygląd Franka. Miał katanę, gdyby ogarnął karabin albo przynajmniej strzelbę to mógł wymiatać... "gdyby"

Jagla jako John - plan miał w porządku. Praktycznie nie ruszył się z miejsca. Postanowił przykampować na dachu budynku, na którym ostatnim piętrze rozpoczął rozgrywkę. Jego słabe oceny w rankingu wynikają z faktu cysterny wbitej w tenże budynek - wydawało się, że o tym nie pamięta. Po śmierci Johna Jagla przyznał, że pamiętał o cysternie tylko nie przewidział, że eksplozja będzie aż tak potężna. Cierpliwy gracz, który zgodnie zresztą z zaleceniami z rekrutacji grał wyłącznie na siebie (odmówił jakiejkolwiek współpracy Imoshiemu/Francisowi). Mimo niezłego planu zginął właśnie dlatego, że starał się grać zgodnie z zaleceniem - prawdopodobnie, gdyby skumał się z innymi to ktoś by go ocalił w sytuacji podbramkowej. Niestety zginął, gdy Władca Żywych Trupów wszedł do jego budynku, a innemu Władcy opłacało się w tym momencie wysadzić cysternę w powietrze.

Imoshi jako Francis - gracz z solidnym planem na przetrwanie. Również miał ochotę rozegrać to samemu. W którymś momencie uznał, że wygrał, bo niszcząc klatkę schodową odciął lądową drogę do swojej kryjówki. "Bo przecież żywe trupy nie latają" było ciekawym choć błędnym założeniem. Wykończył go lewitujący Falkor robiący za Ponurego Żniwiarza przypadkowo wspólnie z latającym Zalterem naładowanym mocami wampirycznymi. Jak wielu zapomniał o Planie B, ale oprócz tego nie mam zastrzeżeń. Grał ogólnie na zadowalającym poziomie.

Cold jako Rachel - Cold zrobiła na mnie wrażenie połączeniem odgrywania, przetrwania i nie niszczeniem mnie ścianami tekstu. Na początku wiele nie spodziewałem się po tym jak dawała sobie marnować czas przez staruszkę, ale z biegiem czasu coraz lepiej oceniałem jej ruchy. Dodatkowo niesamowicie trzymała się tempa zazwyczaj odpisując jako jedna z pierwszych. Grę oparła na misji ratowania Little Ann, a przetrwaniu, patrząc z boku, pomogło jej to, że Yzurmir (odgrywający Little Ann) urządził sobie niezły bunkier i tam kampował.

Vegas jako David - grał w porządku choć wydawało się, że oddał inicjatywę z jednej strony Komiko, a drugiej Someirhle. Dopiero po rozstaniu się z postaciami tych dwóch graczy przejął odrobinę inicjatywę. Zadowalający poziom z tendecją wzrostową został przecięty przez jedną błędną decyzję: wrócił na komisariat.

Komiko jako Przyjemniak - dobry gracz. Spodziewał się standardowej apokalipsy żywych trupów ze standardowymi żywymi trupami... w standardzie. Nieźle odgrywał twardziela i pamiętał o wzywaniu posiłków. Włożył sobie maczetę do ust nie podejrzewając, że za moment nastąpi eksplozja. Później niczym mumia wędrował i walczył chwilę z żywymi trupami. Chciałem nawet odrobinę nagiąć zasady ze względu na rany Przyjemniaka i sprawdzić czy "idzie w waszym kierunku umięśniony żywy trup" sprowokowałby kogoś do strzału w głowę Przyjemniaka - to jednak by nie było fair. Zginął niedoceniając niczym Jagla spokojnie sobie stojącej cysterny wbitej w jeden blok. Mimo niskiej pozycji w rankingu przetrwania myślę, że by sobie o wiele lepiej poradził, gdyby były jedynie te powolne żywe trupy.

kkkubas jako Henry - na początku trochę nieodpisywał i przy okazji wykonał kilka tragicznych ruchów, ale później bardziej zaangażował się. Niestety nie słuchał Andrzeja, gdy ten ostrzegał o żywych trupach mogących udawać ludzi i zaufał głosom z ciemności. Miałem wrażenie, że bardziej pasuje jako część drużyny niż wolny strzelec.

Stalowy jako Chopper - podkreślał lekki charakter tej sesji i z wyjątkiem lekkomyślności na początku gry całkiem nieźle sobie radził. Najbardziej podobało mi się to, że zdołał wykończyć czterech graczy wyłącznie tym, że go ratowali albo chcieli ulżyć mu w cierpieniach. Odpisy były w porządku. Dobry gracz zabawnie z partyzanta mordujący postacie innych graczy. Żarcik. Pewnie niezamierzenie to robił. Wielokrotnie.

Boyos - ogółem podobało mi się. Grał kimś w stylu Robin Hooda - niby strasznego bandytę, który okazał się dobrym kompanem dla innych. Jego szał bojowy w końcu go wykończył, ale równocześnie wcześniej uratował mu życie. Pokonał Golema z Mięsa piłą łańcuchową przy okazji umierając. Poziom miał zadowalający, kilka razy zabłysnął - dobry w drużynie i poza drużyną. Fan klimatów żywych trupów.

Someirhle jako Connor - dość solidny gracz, który na początku narzekał na zbyt duże tempo, ale z rankingu kolejności odpisywania wynika, że sam generował to tempo. Na koniec rzadziej odpisywał, ale zgłosił to, a z tak małą ilością graczy czekaliśmy na niego - nie było żadnych problemów z tym. Nie chciałem zresztą Connora zabić za nieodpisywanie, a na tak późnym etapie gry praktycznie wszystko jest na takim poziomie, że pewnie Connor by padł z uśrednionymi ruchami. Someirhle czasem trochę za dużo pisał, ale przecież w innego typu sesjach to jest wielki plus - "za dużo" nie znaczy jednak męcząco choć tekst retrospekcji odnoszący się do harcerstwa zawirował moimi oczami, ale równocześnie był przegruby. Apokalipsa żywych trupów, a gość sobie harcerstwo przypomina - zabrzmiało trochę jak wspomnienia osoby umierającej. Niezły strateg choć w decydującym momencie wybrał sentymenty ponad strategię: uratował Lechuna/Franka zamiast natychmiast wziąść nogi za pas jak Kauamarnica/Andrzej. Wydawało mi się, że wybrał też odgrywanie ponad przetrwanie, ale to nie błąd - taki styl graczy - gdybym ja grał, a dwóch BNów sterowanych przez innego gracza uciekałoby ode mnie to bym im posłał kule w głowy.

Kauamarnica jako Andrzej - Kauamarnica postawił na przetrwanie i jego postać dążyła wyłącznie do tego celu. I się udało. Wbrew oskarżeniom Boyosa nie wydawało mi się, żeby popsuł grę wyjawiając wszystkie swoje informacje jedną akcją dialogową - co zresztą od mojej strony trochę komicznie wyglądało - większość graczy i tak nie posłuchała. Jak widać z rankingu ocen i komentarzy Kauamarnica zagrał bezbłędnie na wysokim poziomie (choć tak jak wcześniej zaznaczyłem czasem jedna ocena przenosiła się na następny odpis tylko dlatego, że gracz nie zrobił nic głupiego). Dodatkowo najszybciej odpisywał (średnia kolejności odpisów) - co świadczy o zaangażowaniu i dużej samodzielności. Jedyny "błąd" jaki popełnił to zapomniał o broni z mieszkania Mośka, ale Mośko swoją akcją rozdał wszystkim broń, którzy sami nie wzięli - jak się okazało nie był to błąd, bo Andrzej i tak nie oddał ani jednego strzału. Kauamarnica to konkretny gracz.

Iakovich jako Jurii - no tego gracza było niewiele, ale ogółem nie grał źle... po prostu niespodziewał się tak dużego poziomu niebezpieczeństwa i zupełnie zapomniał o dodatkowym żywym trupie, którego Jurii najpierw widział w monitoringu, a potem nie widział. Zginął ratując życie Stalowemu/Chopperowi. Jurii miał zadatki na bycie Bohaterem Ostatniej Akcji - no i w sumie był, ale swojej. Pewnie, gdyby żył dłużej to w odróżnieniu od Lechuna/Franka szukałby coraz potężniejszego uzbrojenia. No nic.

Mośko - grał bardzo dobrze, a jego jedyny błąd w rankingu wynikał, jak mi się zdaje, z wybrania opcji odgrywania ponad opcję przetrwania. Mośko to gracz solidny i konkretny, który gdy ktoś rzuca pomysł "chodźmy gdzieś gdzie nie ma żywych trupów" to daje krok w bok i mówi "już". Choć udanie się do komisariatu było błędem to jednak szybko zorientował się w sytuacji i wycofał się niedając się zabić Mocą Miłości Choppera - bez sentymentów znalazł własną kryjówkę. Wcześniej zadbał o dozbrojenie wszystkich w swoim mieszkaniu i wydawało się, że przez moment przewodzi większej grupie współgraczy (prowadząc ich prosto do wyjątkowo niebezpiecznego komisariatu - wyglądało na to, że przypadkowo, bo nie zgłosił się po wrzucenie na jego konto tych wszystkich zgonów). Nie wyrobił się na dwa odpisy, ale później wrócił i był jednym z pierwszych, którzy odpisywali. Zna się na grach tego typu - zresztą pokazał doświadczenie docierając do finałowej trójki (gdyby Andrzej nie uratował Rachel Mośko byłby w finałowej dwójce).

Neride jako Jess - zgłosiła się w ostatnim momencie przez PW nie mając ani jednej wypowiedzi na tym forum. Powołała się na jednego z już przyjętych graczy, ale i tak spodziewałem się, że zniknie tak samo nagle jak się pojawiła. Miłe zaskoczenie, że nie zniknęła. Ale to nie wszystko. Podobało mi się jak grała. Jako profesję na początku wybrała sobie "kelnerka", więc chyba niezbyt uważnie przeczytała rekrutacji, ale co tam. Mimo otrzymania roli mającej jakieś przydatne umiejętności ani razu ich nieużyła skupiając się na zabawie w przetrwanie. Podobało mi się to. Odpisywała zawsze jako jedna z ostatnich osób, ale nie przypominam sobie, żebym na nią czekał - po prostu taki ma styl. Neride zna się na rzeczy - odczułem, że jest nastawiona na grę drużynową. Jedna z ofiar morderczej Mocy Miłości Stalowego/Choppera - w piszczel Jess wbiła się przypadkowo piła łańcuchowa Boyosa. Myślę, że świetnie by się nadawała do sesji ze zwykłymi żywymi trupami i gdzie postacie graczy byliby przeciętnymi ludźmi. Tutaj Neride wykonywała przyzwoite ruchy i sądząc po obecności na forum jest równie solidna jak osoby, które jako jedne z pierwszych odpisywały.

Yzurmir jako Little Ann - Yzurmir to ogólnie dobry gracz, ale w tej sesji sobie poradził świetnie. Wydaje mi się, że rolę wybrał sobie na podstawie tego, że nikt inny nie grał dzieciakiem - dał kartę jako ostatni, ale jako jedna z osób, która zgłosiła się do poprzedniej nieudanej rekrutacji miał zarezerwowane miejsce w tej sesji (drugim był Iakovich). Basen zamienił się w ponure zamczysko mrocznej mocy manifestowanej poprzez Little Ann - mocy, która kontrolowała wszystkich dorosłych. Tak, granie mistrzem socjotechniki miało swoje plusy. Odparł podchody jednego z Władców Żywych Trupów (Niema Kobieta - tak, jasne), a później kampował zajmując się głównie odbieraniem zakusów Rachel, żeby zabrać Little Ann z tej bezpiecznej przystani. W pewnym momencie wysłał wszystkich dorosłych, żeby zajęli się innym problemem pozostawiając główną barykadę bez opieki. W tym momencie BN kontrolowany przeze mnie - równie złowieszcze dziecko Billy pojawił się na scenie z kumplami i dla zabawy rozbił barykadę w stylu "wystarczy tu pociągnąć, żeby wszystko się rozpadło". Niespodziewanie Rachel i Frank wtargnęli na basen, a za nimi Connor i Andrzej. To nie przeszkodziło Yzurmirowi wprawiać w ruch kolejnych planów wykorzystując BNów. Kauamarnica/Andrzej i Cold/Rachel nie dali się deklarując już wcześniej natychmiastową ucieczkę wgłąb budynku basenu (czyli tak jak Yzurmir/Little Ann) natomiast Someirhle/Connor i Lechun/Frank zostali (Lechun w tym czasie nie odpisywał). Ostatecznie ta akcja Yzurmira doprowadziła do szybszej śmierci obie postacie, które nie uciekły wtedy. Yzurmir radził sobie również bardzo dobrze przechodząc z trybu spiskowca na tryb "niech ta Little Ann porusza się trochę". Zginął, bo nie dość przyczepił się postaci Kauamarnicy. Odpisywał solidnie i miał bardzo dobrą taktykę, a dodatkowo miał kilka dobrych komentarzy odnośnie mechaniki gry.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 24-11-2011 o 09:09.
Anonim jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem