- To była cholerna ironia. - Spojrzał na Elisabeth kręcąc głową z delikatnym politowaniem i odsunął od siebie menu. Przez chwilę patrzył jeszcze na zdjęcia trupów i powstrzymywał wymioty. - Straciłem apetyt. Chodzi mi o to, że specjalnie zwracają na siebie uwagę, po to, żebyśmy tam wpadli i żeby mogły nas wytłuc. Powinniśmy przygotować się jak na wojnę. - Potem popatrzył na Bobbyego i trochę nerwowo podrapał się po skroni. - Ty nie planujesz z nami jechać? - Wiedział, że ten facet nie był rządnym krwi psychopatą, tylko gościem trzymającym łeb na karku i bez wątpienia przydałby się podczas wyprawy.
Ostatnio edytowane przez Komiko : 27-11-2011 o 21:05.
|