Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2011, 20:24   #6
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Nie miała pojęcia, po co jej była ta wyprawa. Zdecydowanie się na takie a nie inne życie to jedno, ale jechać ponad tydzień do jakiegoś miasteczka, którego unikają absolutnie wszyscy i to dla jednej marnej złotej korony? Chyba coś się stało w jej mózgu, skoro zgodziła się na tę całą głupotę. Siedziała skwaszona na podskakującym wozie, praktycznie się nie odzywając i patrząc tylko w przestrzeń przed sobą. Nigdy nie była tak daleko od Altdorfu, nie mając zamiaru wspominać o tym fakcie innym uczestnikom wyprawy poszukiwawczej, ale teraz pragnęła już tylko wrócić do siebie.
Tak się wyprawiła, że nawet nie spytała co to za miasto, ten Stromdorf. Może wtedy nie brałaby pistoletu, który nadawał się na tę pogodę jak... no zupełnie się nie nadawał w każdym razie. Połowę drogi w deszczu poświęcała na doglądaniu broni, aby przypadkiem nie zamokła, a i tak nie wiedziała, czy proch przypadkiem nie namókł za bardzo. Mimo to, gdy wóz utknął, nie robiła scen i pomagała tak samo jak inni. Z taką samą nieprzyjemną miną.

Była wysoka, jak na kobietę, sięgając metra siedemdziesięciu, ale niewielu jej urodę uważało za nieprzeciętną. Łącznie z nią samą, przecież w życiu słyszała określenie "ładna" prawie wyłącznie od matki i pijanych mężczyzn, którym już wszystko było jedno. Sprawy nie poprawiał fakt, że zwykle zaciskała usta, często krzywiąc się brzydko i patrząc nieprzeniknionym spojrzeniem jasnych, piwnych oczu. Uwagę zwracała tylko w odpowiednim świetle, bowiem jej czarne włosy i raczej jasna cera mogły przyciągać mężczyzn, gdyby nie pozostałe elementy składające się na jej wygląd. Nosiła się prosto, po męsku, nawet jeśli jej ubranie było świetnej jakości, to nie zawierało nawet ozdobników. Skórzane spodnie i kaftan skrojone były dobrze, ale najwyraźniej celowo wcale nie opinały jej ciasno, nie pozwalając dokładnie ocenić ważnych dla mężczyzn proporcji, o które zdawała się nie dbać. Całości dopełniały rzemienie wokół nadgarstków, żelazne pierścienie o różnych kształtach i podobne w stylu medaliony. I uzbrojenie, najlepsze w tej dziwacznej kompanii, której wolała nie komentować zbyt często nawet we własnych myślach.
Walory obronne były bardzo wątpliwe.

W pewnym momencie, raz tylko podczas podróży do Stromdorfu, wytrącono jej z rozmyślań czymś innym niż kolejnymi problemami z wozu lub postojem.
- Ygritte - Johann odwrócił się w stronę siedzącej na koźle kobiety - a ty czym się zajmujesz?
Dziewczyna drgnęła nagle, wytrącona ze swych myśli, a potem przez chwilę zapatrzyła się na nich, próbując uświadomić sobie, o co ją spytano.
- Zarabiam. Wykonując zlecenia takie jak to. Przynajmniej... od niedawna.
- Jesteś jak dar z niebios
- powiedział Johann. - Chociaż ktoś z jakimś doświadczeniem w tej kwestii. Do tej pory, gdy miałem kogoś znaleźć, to wiedziałem gdzie go szukać, albo kogo spytać.
Spojrzała na niego przenikliwym wzrokiem.
- Być może będziesz miał wreszcie okazję się nauczyć, skoro chcesz zapracować na swoją koronę. Bo chyba nie zgodziłeś się wykonać zadanie, licząc na to, że ktoś zrobi to za ciebie?
Odwróciła się szybko, tak jakby nie dodała wszystkiego, co krążyło jej po głowie. Na ciąg dalszy rozmowy nie było czasu. Znów trzeba było zejść z wozu i pchać. Ona sama nawet nie zastanowiła się nad tym, czy przypadkiem kogoś nie obraziła. Zwykle tak było i przestała przykładać do tego większą wagę. Wykonają zadanie i się rozejdą. To też było jak zwykle, lepiej się nie przywiązywać do ludzi.

Po przygodzie z mostem, wreszcie dotarli do miasta. Miasteczka raczej, zwłaszcza w porównaniu do Altdorfu, chociaż Ygritte musiała przez chwilę podziwiać to, jak tutejsi mieszkańcy przystosowali się do pogody. Musiała koniecznie dopytać ich, dlaczego stąd jeszcze nie powyjeżdżali, przecież takie życie mogło przygnębić nawet najbardziej wytrwałych. Bawiące się w deszczu dzieci troszeczkę nadwyrężyły tę diagnozę, ale nie na tyle, aby zupełnie ją porzuciła.
Za to z prawdziwą ulgą weszła do karczmy, zamawiając pokój, kąpiel i gorące jedzenie, na które się rzuciła, jednym uchem słuchając rozmów i opowieści staruszka.
Zdecydowanie musiała znaleźć sposób na utrzymanie prochu suchego. Gdyby przypadkiem doszło do jakiejś potyczki, marne miała szanse z mieczem. Pewnie nawet marniejsze, niż ten żołnierz z ociosanym drągiem. To jednak nie były myśli na ten wieczór, skończywszy strawę i wysuszywszy się nieco, Ygritte udała się do swojego pokoju, z ogromną przyjemnością zanurzając się w gorącej wody. Wszystkie problemy odłożyła na następny dzień.
 
Lady jest offline