Blanka Sarska przyglądała się ze spokojem wszystkim obecnym, oraz przysłuchiwała wymianie zdań. Odmówiła bezgłośnie posiłku, powracając do obserwacji, chociaż to ona stanowiła pewną osobliwość z wyglądu. Ciężko było powiedzieć na jaką modłę Blanka chciała się wyszykować. Skrupulatnie i dokładnie upięte brązowe włosy kontrastowały z dość mało bogatą, prostą, beżową suknią, a jeszcze bardziej z narzuconym na ramiona męskim, czarnym płaszczem. Na oko mniej niż dwudziestoletnia dziewczyna jakby bezwiednie przesuwała palcami po materiale płaszcza.
A można było pomyśleć, że Sarscy, ród skoligacony z czeskimi Krewnymi, będą posiadali lepszy gust...
Dziewczyna słyszała o niektórych zgromadzonych, jak chociażby o Lipowieckim, jednak ta wiedza przyszła z opowiadań Aleksandra, niż z jej własnego zainteresowania. Przez moment przyglądała się, jak Maria przetasowuje talię kart, wydając się być bardziej pochłonięta ową talią, jak samą Marią, odwracając spojrzenie ponownie na gospodarzy, nie chcąc być nietaktowną.
__________________ Writing is a socially acceptable form of schizophrenia. |