Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2011, 08:57   #7
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Isztar

Jej lądowanie było cokolwiek głośne i efektowne. Szybko znalazła się w ciemnych zatęchłych kanałach. Ruszyła do przodu, miała niesamowite szczęście znajdując flarę , która posłużyła jej za oświetlenie z ciemnej betonowej rurze kanalizacyjnej. Parła do przodu pomimo niedogodności, chciała dotrzeć do czegoś konkretnego, i pewnym sensie się to spełniło, gdy dobrnęła do głównego spływu oświetlonego słabnącym światłem. W pewnym momencie poczuła dziwny sygnał. Coś na pograniczu intuicji, a czegoś ponadnaturalnego. Nie potrafiła tego określić. Zignorowała sygnał i ruszyła przed siebie. Po jakimś czasie, nagle usłyszała, jakieś dziwne sapanie. Jej błyskawiczny refleks sprawił, że uniknęła ciosu. Zdeformowane ciało mutanta, z pokrzywioną szczęką i gazrurką w dłoni ruszyło na nią. Unikała ciosów i przysmażyła mu twarz laserem. Zawył przez przepaloną krtań po czym wpadł do ścieków. Jednak był to dopiero początek. Zbliżali się kolejni- musieli trzymać się w grupach. Około dziesięciu obszarpańców, zbliżało się pewnie do pięknej wojowniczki. Ich pokrzywdzone umysły nie znały już strachu, owładnęła nimi żądza, unosząca się w osnowie jako pochwała dzieła Slaanesha.

-
Piękna... piękna- wysapał mutant.
Andromalius

[media]http://www.youtube.com/watch?v=X3-SbP7FLZ8&feature=related[/media]
Wielki czarnoksiężnik siedział w spowitym mrokiem pomieszczeniu. Metalowa skrzynia z trudem utrzymywała jego obciążenie, a on był pogrążony w myślach. Krąg z krwi dodawał mu sił. Nowe ofiary wzmocniły magiczny znak chaosu. Jego słudzy krzątali się poza pomieszczeniem. Skupiony w mrocznej medytacji, psychonautycznym transie podróżował wokół słabych umysłów mieszkańców Duceru. Było w nich mnóstwo bólu i tłumionych przez represyjną propagandę uczuć nienawiści i złości. Wystarczyło dodać oliwy do ognia. Andromalius doskonale o tym wiedział. Z tego co udało mu się odczytać, wspierając się danymi z Kartografa, populację planety w większości stanowili posłuszni pracownicy, nazywani fabryrobotnikami. Ich 12 godzinny dzień pracy skupiał się na tworzeniu szerokiej gamy przedmiotów od użytku codziennego, do sprzętu wojskowego przeznaczonego w dużej mierze na eksport na inne światy Frakcji i Imperium. Zobaczył też o dziwo, pozytywne uczucia. Szczególnie te uznawane przez Slaanesha, a nawet Khorna. Czuł dotyk igieł strzykawek pełnych opiodyny(odmiana morfiny, trochę silniejsza od heroiny), wbijanych dożylnie, ciepło które rozchodziło się po ciele, spazm błogiej rozkoszy, i stan płynięcia na jawie pod ciepłą pierzynką cudnej nieświadomości. Doświadczał setek aktów seksualnych odbywających się w mieszkaniach i dopuszczonych przez władzę burdelach. Smakował krwi rozpryskującej się na nielegalnych arenach, gdzie zawodowi gladiatorzy łamali sobie kości i ranili kończyny. Patrzył jak bezwzględni arbitrowie nadużywają władzy zadając szerokie spektrum cierpienia. Rozkoszował się głęboko skrywaną nienawiścią przeciwko Frakcji , a nawet niewdzięcznemu bezczynnemu Imperatorowi. Słyszał bardzo bliski podświadomy skowyt więźniów pracujących w wydobywalni bazaltu. Byli niedaleko i pragnęli zemsty i wolności. Odpowiednio pociągnięte sznurki mogły rozpędzić pierwszy krok planetarnego buntu. Marsze Frakcji były głośne, ale wewnętrzny ryk niezadowolenia był silniejszy.
***

Czarownik skończył swoją kontemplację i wyszedł z pokoju, zobaczyć jak radzą sobie jego słudzy. Dwójka techników szukała informacji przez bezpośrednie złącze mózgowe. Jeden z kultystów kalibrował wieżyczki, inni trenowali lub składali modły wokół serca jednego z nieszczęśników ułożonego w kręgu. Andromalius czuł mroczną radość z nadchodzącego dzieła zniszczenia i korupcji umysłów. Wtem wyczuł jakąś bardzo plugawą energię mentalną. Czujniki ruchu zapiszczały- ktoś się zbliżał. Drzwi otworzył się i wpadł przez nie półnagi zdeformowany mutant. Dawniej posłuszny fabryrobotnik. Kalibrowane działko nie było włączone. Uwaga kultystów szybko zwróciła się w stronę drzwi. Kolejni mutanci zaczynali wbiegać z szaleńczym okrzykiem na pokrzywionych ustach. Jako jeden z ostatnich wpadł 240cm bydlak z bliznami pooparzeniowymi. W lewej ręce trzymał laspistol , a w drugiej potężny buzdygan wykonany z neostali typu Ducerskiego.

-To nasze miejjjjssce, wypierdaalaćć ssstąd!-wykrzyczał opancerzony i dobrze uzbrojony olbrzym. Reszta mutantów trzymała prowizoryczną broń białą. Byli normalnego wzrostu. Kilka niskich kilka wysokich, Łącznie 17 wynaturzeń ców.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 07-12-2011 o 15:38.
Pinn jest offline