Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2011, 12:47   #6
Pzycho
 
Reputacja: 1 Pzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwuPzycho jest godny podziwu
Maria Borch wszyła z zacienionego kąta i zdjęła kaptur, ukazując paskudną bliznę na twarzy. Ruchem ręki zaprzeczyła, kiedy zaproponowano jej posiłek.
Kobieta wyglądała na jakieś 25 lat. Nie była brzydka, ale nie była też urodziwa - blizna robiła swoje. Nie była też wyjątkowo wysoka, raczej średniego wzrostu. Czarne włosy opadały luźno do ramion, a jej nienaturalnie niebieskie oczy wydawały się opalizować w świetle dawanym przez ogień. Jej skóra miała tylko lekko jaśniejszy kolor niż normalnie mają ludzie.
Ubrana była w długi płaszcz ze skóry, mający już swoje lata sądząc po wyglądzie. Na chwilę, kiedy rozchyliła poły płaszcza, aby sięgnąć coś spod niego dało się zobaczyć zdobiony sztylet, sakwę i część ubrania - spodnie do jazdy konnej. Po chwili w rękach trzymała talię kart i przetasowywała ją powoli, lustrując dokładnie otoczenie.
***
-Ubić. - te słowa dźwięczały przez chwilę w jej głowie.
Przymknęła oczy, jakby rozmyślając nad czymś intensywnie. Przetasowała karty po raz ostatni po czym ukryła je znów w połach płaszcza.
Otworzyła oczy. Uśmiechnęła się drapieżnie, a blizna na jej twarzy nabrała potwornego wyglądu. Popatrzyła po twarzach swoich nowych towarzyszy.
-Cóż - powiedziała po chwili. Miała miękki i przyjemny głos. - Jeśli nikt z szanownej Kompaniji nie ma więcej pytań, proponuję ruszyć. Czas płynie nieubłaganie, a wypadałoby przed świtem wrócić...
 
Pzycho jest offline