Czarnoksiężnik już konstruował plan wytworzenia wielkiej rebelii, lecz brakowało w niej kilku elementów. Musiał się zająć nimi później ponieważ na pulpitach kontrolnych w bazie zapiszczały czujniki ruchu. Andromalius wyszedł z pokoju. I zauważył alarm na pulpicie komputera. Przy wejściu heretycy kalibrowali działa. -CZY JA KAZAŁEM JE KALIBROWAĆ? MAJĄ ROZWALIĆ WCHODZĄCEGO INTRUZA, CEL W ODLEGŁOŚCI KILKU METRÓW, A NIE KARALUCHA Z ODLEGŁOŚCI STU! GŁUPCY!
Mag szedł w kierunku drzwi, krzycząc na kultystów. Nagle do drzwi wpadło kilku mutantów. Mag wyjął plazmowy pistolet i zaczął strzelać. Jeden mutant padł na ziemię i zaczął rzucać się w konwulsjach od poparzonej twarzy. Pozostali wykazywali szczególną odporność na pociski plazmowe, z broni maga, która nie była naładowana. -DO BRONI GŁUPCY!
Jeden z heretyków natychmiast podchwycił rozkaz i uzbroił boltera z wieżyczki. Już miał naciskać spust kiedy mutant rzucił się mu na głowę i zaczął rozdzierać jego ciało. Pozostali heretycy chwycili za broń. Strzały laserowych pistoletów zadawały mutantom niewielkie obrażenia i tylko spowalniały ich szarżę. -Brać czarownika! – krzyknął największy mutant.
Jeden z mutantów biegł w kierunku maga, który zatrzymał go zaklęciem, przywołującym zniewalające łańcuchy. Unieruchomiony przeciwnik wił się bezradnie a Andromalius przebił go laską, wbijając trzon powyżej mostka. Na głos komendy rzucili się inni. Andromalius jednym ciosem powalił szarżującego stwora, a drugim przebił klatkę piersiową. Zobaczył że w jego kierunku biegnie kolejnych czterech. Mag wykorzystał znów zaklęcie. Mutantom nagle wydało się że za magiem stoi wielki demon. Nie był dla nich może przerażający, ale z pewnością nie mogliby go pokonać. To jednak była iluzja. Jeden z heretyków wystrzelił pocisk z granatnika, który jednego mutanta zabił na miejscu na resztę powalił. Dwóch dobił mag a innego jakiś heretyk.
Kilku wynaturzeńców padło z rąk uzbrojonych kultystów, lecz do Sali wbiegło kolejnych siedmiu. Zaczęli natychmiast szarżować w kierunku maga, choć niektórzy się przewracali pod ostrzałem kultystów. Kiedy byli w odległości dziesięciu metrów Andromalius wypuścił skumulowaną energię w postaci pocisków zagłady. Pięciu mutantów natychmiast upadło opętanych demonicznym bólem. Zaczęli krwawić ze wszystkich otworów i toczyć pianę z ust. Strzały kultystów ich dobiły. Dwóch wymknęło się z pola rażenia pocisków i rzucili się na maga. Jeden padł ogłuszony ciosem laski, a drugiego Andromalius chwycił za gardło, podniósł i rzucił kierunku największego z opętanych. -WSTRZYMAĆ OGIEŃ! ON JEST MÓJ.
Potwór stanął naprzeciw maga. -Zginiesz, aż wstyd przed twoimi ludźmi. -WYJEŻDŻAJ.
Mutant wykonał pierwszy cios buzdyganem. Walka ciężko zbrojnych, jednak mag robił dość finezyjne uniki. Wynaturzony zadawał ciosy powyżej korpusu, dlatego mag mógł cofać się i uchylać od ataków. Wreszcie wycofali się do kolumny. Mag zrobił kolejny unik i buzdygan uderzył w beton. Wtedy w kierunku mutanta poszybował kompromitujący cios kostura, prosto w twarz. Rozłoszczony zaczął zadawać kolejne ciosy buzdyganem, bardziej chaotyczne i niezdarne. Mag wycofywał się w kierunku kontenerów. Kolejne uderzenie wbiło buzdygan w stal, lecz tym razem mag chwycił dłoń mutanta i przyszpilił ją kosturem do drzwi kontenera z wyposażeniem. Przeciwnik maga zawył głośno jak bestia ale Andromaliusowi wydało się to żałosne. Czarownik wyjął pistolet plazmowy i zaczął strzelać w przyszpiloną rękę. Dopiero po pięciu strzałach, z osłabionej broni, plazma przepaliła się przez skórę i mutant oderwał się. Stał przed magiem z jedną ręką i przypalonym kikutem czekając na wyrok. Czarownik zdjął hełm. Przeciwnik był nieco wyższy. Mag postanowił się zabawić. Nagiął wolę przeciwnika i wydał mu rozkaz. -NA KOLANA!
Chwycił mutanta za pysk i zaczął okładać jego głowę hełmem. Kolce natychmiast przebiły czaszkę. Wynaturzeniec padł martwy z kikutem i zmasakrowaną głową.
Anromalius wyrwał kostur i skierował się na środek magazynu. -WSZYSTKICH MARTWYCH NA KRĄG- wskazał środkowy krąg rytualny.-NA CIAŁACH POŁUŻCIE BUZDYGAN. TRZEBA PRZYPODOBAĆ SIĘ BÓSTWU.
Czarownik zaczął sprawdzać stary po walce. Stracił dwóch strzelców i jednego technika. -I ZAMONTUJCIE WRESZCIE TE DZIAŁA BOLTEROWE!
Kultyści wykonali rozkazy. Działa bolterowe działały bez zarzutu. Może były trochę niecelne ale z takiej odległości mogły spokojnie obsypać każdego przeciwnika gradem pocisków i skutecznie unieszkodliwić. Na środkowym kręgu leżała już spora kupka mięsa. Krew zlewała się z ciał tak że w centrum magazynu wszyscy broczyli we krwi. Andromaliusa to zadawalało. Zwłaszcza że skoro w kanałach krążą mutanty, to ludzie będą obwiniać ich za kradzież rdzenia i zabicie pracowników oczyszczalni. Andromalius nakazał naładować sobie pistolet. Przy komputerze jeden z heretyków zdał mu raport o sytuacji na zewnątrz. Mag znalazł tam jedna niepokojącą rzecz. Kolejna fregata rozbiła się, tym razem gdzieś na jeziorze. To mógł być oczywiście przypadek, ale Andromaliusa przeszedł cień wątpliwości… |