Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2011, 16:39   #8
chaoelros
 
chaoelros's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodze
Czarnoksiężnik już konstruował plan wytworzenia wielkiej rebelii, lecz brakowało w niej kilku elementów. Musiał się zająć nimi później ponieważ na pulpitach kontrolnych w bazie zapiszczały czujniki ruchu. Andromalius wyszedł z pokoju. I zauważył alarm na pulpicie komputera. Przy wejściu heretycy kalibrowali działa.
-CZY JA KAZAŁEM JE KALIBROWAĆ? MAJĄ ROZWALIĆ WCHODZĄCEGO INTRUZA, CEL W ODLEGŁOŚCI KILKU METRÓW, A NIE KARALUCHA Z ODLEGŁOŚCI STU! GŁUPCY!
Mag szedł w kierunku drzwi, krzycząc na kultystów. Nagle do drzwi wpadło kilku mutantów. Mag wyjął plazmowy pistolet i zaczął strzelać. Jeden mutant padł na ziemię i zaczął rzucać się w konwulsjach od poparzonej twarzy. Pozostali wykazywali szczególną odporność na pociski plazmowe, z broni maga, która nie była naładowana.
-DO BRONI GŁUPCY!
Jeden z heretyków natychmiast podchwycił rozkaz i uzbroił boltera z wieżyczki. Już miał naciskać spust kiedy mutant rzucił się mu na głowę i zaczął rozdzierać jego ciało. Pozostali heretycy chwycili za broń. Strzały laserowych pistoletów zadawały mutantom niewielkie obrażenia i tylko spowalniały ich szarżę.
-Brać czarownika! – krzyknął największy mutant.
Jeden z mutantów biegł w kierunku maga, który zatrzymał go zaklęciem, przywołującym zniewalające łańcuchy. Unieruchomiony przeciwnik wił się bezradnie a Andromalius przebił go laską, wbijając trzon powyżej mostka. Na głos komendy rzucili się inni. Andromalius jednym ciosem powalił szarżującego stwora, a drugim przebił klatkę piersiową. Zobaczył że w jego kierunku biegnie kolejnych czterech. Mag wykorzystał znów zaklęcie. Mutantom nagle wydało się że za magiem stoi wielki demon. Nie był dla nich może przerażający, ale z pewnością nie mogliby go pokonać. To jednak była iluzja. Jeden z heretyków wystrzelił pocisk z granatnika, który jednego mutanta zabił na miejscu na resztę powalił. Dwóch dobił mag a innego jakiś heretyk.
Kilku wynaturzeńców padło z rąk uzbrojonych kultystów, lecz do Sali wbiegło kolejnych siedmiu. Zaczęli natychmiast szarżować w kierunku maga, choć niektórzy się przewracali pod ostrzałem kultystów. Kiedy byli w odległości dziesięciu metrów Andromalius wypuścił skumulowaną energię w postaci pocisków zagłady. Pięciu mutantów natychmiast upadło opętanych demonicznym bólem. Zaczęli krwawić ze wszystkich otworów i toczyć pianę z ust. Strzały kultystów ich dobiły. Dwóch wymknęło się z pola rażenia pocisków i rzucili się na maga. Jeden padł ogłuszony ciosem laski, a drugiego Andromalius chwycił za gardło, podniósł i rzucił kierunku największego z opętanych.
-WSTRZYMAĆ OGIEŃ! ON JEST MÓJ.
Potwór stanął naprzeciw maga.
-Zginiesz, aż wstyd przed twoimi ludźmi.
-WYJEŻDŻAJ.
Mutant wykonał pierwszy cios buzdyganem. Walka ciężko zbrojnych, jednak mag robił dość finezyjne uniki. Wynaturzony zadawał ciosy powyżej korpusu, dlatego mag mógł cofać się i uchylać od ataków. Wreszcie wycofali się do kolumny. Mag zrobił kolejny unik i buzdygan uderzył w beton. Wtedy w kierunku mutanta poszybował kompromitujący cios kostura, prosto w twarz. Rozłoszczony zaczął zadawać kolejne ciosy buzdyganem, bardziej chaotyczne i niezdarne. Mag wycofywał się w kierunku kontenerów. Kolejne uderzenie wbiło buzdygan w stal, lecz tym razem mag chwycił dłoń mutanta i przyszpilił ją kosturem do drzwi kontenera z wyposażeniem. Przeciwnik maga zawył głośno jak bestia ale Andromaliusowi wydało się to żałosne. Czarownik wyjął pistolet plazmowy i zaczął strzelać w przyszpiloną rękę. Dopiero po pięciu strzałach, z osłabionej broni, plazma przepaliła się przez skórę i mutant oderwał się. Stał przed magiem z jedną ręką i przypalonym kikutem czekając na wyrok. Czarownik zdjął hełm. Przeciwnik był nieco wyższy. Mag postanowił się zabawić. Nagiął wolę przeciwnika i wydał mu rozkaz.
-NA KOLANA!
Chwycił mutanta za pysk i zaczął okładać jego głowę hełmem. Kolce natychmiast przebiły czaszkę. Wynaturzeniec padł martwy z kikutem i zmasakrowaną głową.
Anromalius wyrwał kostur i skierował się na środek magazynu.
-WSZYSTKICH MARTWYCH NA KRĄG- wskazał środkowy krąg rytualny.-NA CIAŁACH POŁUŻCIE BUZDYGAN. TRZEBA PRZYPODOBAĆ SIĘ BÓSTWU.
Czarownik zaczął sprawdzać stary po walce. Stracił dwóch strzelców i jednego technika.
-I ZAMONTUJCIE WRESZCIE TE DZIAŁA BOLTEROWE!
Kultyści wykonali rozkazy. Działa bolterowe działały bez zarzutu. Może były trochę niecelne ale z takiej odległości mogły spokojnie obsypać każdego przeciwnika gradem pocisków i skutecznie unieszkodliwić. Na środkowym kręgu leżała już spora kupka mięsa. Krew zlewała się z ciał tak że w centrum magazynu wszyscy broczyli we krwi. Andromaliusa to zadawalało. Zwłaszcza że skoro w kanałach krążą mutanty, to ludzie będą obwiniać ich za kradzież rdzenia i zabicie pracowników oczyszczalni. Andromalius nakazał naładować sobie pistolet. Przy komputerze jeden z heretyków zdał mu raport o sytuacji na zewnątrz. Mag znalazł tam jedna niepokojącą rzecz. Kolejna fregata rozbiła się, tym razem gdzieś na jeziorze. To mógł być oczywiście przypadek, ale Andromaliusa przeszedł cień wątpliwości…
 
chaoelros jest offline