Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2011, 20:58   #9
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Zostawiła za sobą trupa i wbiegła na ścieżkę techniczną. Flara została porzucona. Tu świeciły czerwone światełka chemiczne, takie które zostawione same sobie, będą świecić jeszcze wiele miesięcy bez żadnego źródła zasilania. Teraz większośc już dogasała, ale pozwalały, dosyć dokładnie, śledzić sylwetki. Zobaczyła ich wbiegających do środka. Cholera. Wyglądają dosyć zwaliście. A i śmierdzą niemiłosiernie. Lepiej unikać walki z nimi. Za dużo ich. Ruszyła nieludzko szybkim biegiem przed siebie z zadowoleniem obserwując, że zostają daleko z tyłu. Choć nie tak jak powinni. Kilku było znacznie szybszych od zwykłych ludzi. Nagle uderzenie spadło na jej bark i plecy, co zarzuciło nią w dół i z impetem wpadła w nogi kolejnego, choć wyraźnie to ona na tym gorzej wyszła. Nieco oszołomiona została wzniesiona, potężną plątaniną macek do góry. Szarpnęła się i rozorała paznokciami twarz mutanta, ten jednak to zignorował. Objął ją i niemal unieruchomił tym samy, powoli przyciągał do siebie, pokonując siłę jej, jedynej wolnej, ręki na czole. Na twarzy miała wymalowany nie strach a skupienie.
- Zdychaj prosiaku...
Potylica mutanta eksplodowała, rozrzucając kości i mózg daleko w tył. Jeszcze upadając wyswobodziła się z macek i po chwili stanęła na nogi, mutanty były już blisko, a i z tamtej strony nadchodzili. Strzeliła na oślep, w korytarz w który chciała uciec, by rozjaśnić półmrok i przekonać się czy warto kierować się tam.
Ruszyła pędem w korytarz do, którego wystrzeliła. Nadawał się na uczieczkę. Pomknęła szybkim sprintem, była już lekko zmęczona ale nie poddawała się. Byli za nią o jakieś trzydzieści metrów. Czerwone światełka oświetlały jej drogę. Ostro wbiegła w zakręt i dodała pary na prostej. Przeskoczyła na skrzyżowaniu korytarzy. Kroki mutantów przycichły, ale nie przestała szybko się przemieszczać. W końcu dodarła do neostalowych zakręcanych kołem drzwi. Coś za nimi było. Odczuwała niesamowicie silną aurę. Jednak zdecydowała się na otwarcie drzwi. Wtem! Strzał. Tylko błyskawiczny refleks uchronił ją od przedziurawienia. Tak oto Pan Losu złączył dwójkę swoich służących.
 
Arvelus jest offline