Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2011, 10:00   #14
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Leje, leje, ciągle leje… ubrania znowu przemoczone. Albrecht powoli zaczyna mieć tego dość. Do tego łażąc po tych wszystkich bramach niewiele, a wręcz praktycznie nic sensownego się nie dowiedzieli. Nie mając większego tropu wracał z resztą towarzyszy do Wodnego Gromu. Miny u wszystkich były nietęgie. Wchodząc do karczmy spotkali się z Julianem. Usiedli przy kominku, by choć trochę się osuszyć i wymienili informacjami. Całe szczęście żołnierz w koszarach zdobył cenne, jak się wydawało, informacje. Wydawało się, że w końcu złapali jakiś trop, w końcu mają coś czego można się zaczepić.

***
Julian machnął lekceważąco ręką.
- Wszystko to furda. Ochroniarze. Strażnicy. Musimy odnaleźć tego pijaczka, jak mu tam było? Reiner Holtz? Pada, ale trudno. Trzeba się przejść do tej jego farmy. Wygląda na to, że jakimś sposobem wszedł w posiadanie wozu i osła Weschlera.
- Dobrze prawisz – odezwał się Albrecht - Myślę, że to nasz główny trop. Z pewnością trzeba się udać na tą farmę i wypytać dziada. Przecie nagle sobie wozu z węglem nie znalazł.
- Tak przy okazji. Jak wracałem z koszar zajrzałem jeszcze do naszej znajomej niziołki. Wypytałem ją kiedy dokładnie Weschler opuścił jej gospodę. Wyszło, że dla niej “rano”, to jakaś trzecia w nocy. To by się zgadzało, n'est-ce pas mon amies? – Julian zadowolony sięgnął po kubek z wodą. Wypił, skrzywił się i westchnął ciężko.
- To jak to monsieur Julian mawiają u nas ‘komu w drogę temu czas’ – Żak lekko się uśmiechnął zwracając się do żołnierza. Po czym zapytał reszty - Idziemy, czy ktoś inne plany, propozycje ma?
- Pewnie to on zabił Weschlera i przywłaszczył sobie jego wóz. -Julian rozmarzył się - Jakby wydusić z niego przyznanie się do winy, to mielibyśmy sprawę zakończoną i po koronie w kieszeni.
- Oj, naiwny, naiwny... – Johann pokręcił głową, uśmiechając się lekko. - To by było zbyt piękne. Ciekaw jestem, jak masz zamiar go zmusić do tego zeznania. Przypieczesz w ogniu, podtopisz czy zakopiesz w mrowisku? Większość ludzi, jak im nogi w ognisko wsadzisz, to się przyzna do wszystkiego, nawet do zabicia żony, przypatrującej się osobiście torturom. Ale porozmawiać z tym pijaczkiem trzeba. Proponowałbym coś zjeść i ruszać.
***

Albrecht więc rozwiesił co się da, by jeszcze szybciej przeschnęło i zamówił szybką przekąskę. Fakt, Johann miał rację, przydałoby się pożywić przed wymarszem, w końcu pewnie dopiero późnym wieczorem wrócą.
 
AJT jest offline