Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2011, 12:49   #15
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Jak na gust Bretończyka w Stormdorfie doba nie dzieliła się na dzień i noc, tylko na okresy gdy było ciemno i mniej ciemno. Toteż ustalenie, czy coś miało miejsce o zmierzchu, czy świtaniu, było nad wyraz trudne. Lecz biorąc od uwagę to co powiedział Ygritte pijaczek, że słyszał stukot wozu grubo po północy, to co mówiła niziołka Keila Cobblepot, że Wechsler opuścił gospodę nad ranem, oraz informacje uzyskane w koszarach jakoś mu się nie zgadzały. Wyglądało jakby Holtz opuścił miasto z wozem i osłem, przed tym jak zaginiony kupiec zapłacił za nocleg w „Garnku do Duszenia”. A to było cokolwiek dziwaczne i nadmiernie skomplikowane. Musiał się dopytać.

- Panie sierżancie Oller, a kiedy ów Holtz pojawił się przy bramie? Która to godzina była? - dopytywał się Julian.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- A ja pamiętam? Kilka dzwonów po zaczęciu służby jak i kilka przed jej zakończeniem.
- Ale była północ, czy bardziej nad ranem? -
nie dawał za wygraną Aust - Agder.
- Raczej środek nocy, jak na moje gusta.
Nic więcej nie był w stanie powiedzieć. Bretończyk podziękował za poświęcony mu czas. Nie miał ochoty czekać na kolejnego strażnika Lutza, ani Rudiego. Stali przy innych bramach i pewnie nic nie widzieli. Za to cofnął się do kwatermistrza w pewnej delikatnej sprawie. Wszedł do jego pokoju zagajając rozmowę.
- Monsieur quartier-maître, j’ai si le petit intérêt …
- To nie moja wina. –
starszy mężczyzna odpalił od razu.
Juliana na chwilę zatkało.
- A mówią, że to bretończycy są frywolni. – zauważył z przekąsem.
- Chciałem kupić jakąś l’arme. Może macie coś na zbyciu? Jakieś skonfiskowane les gredines szubrawcom sprzęty?
Kwatermistrz spojrzał z politowaniem na kij Juliana.
- Coś się znajdzie. Zależy za ile.
- Za pięć sztuk srebra. –
odparł Aust – Agder.
- Żartowniś. – zachichotał mężczyzna.
- Mówię całkiem poważnie nie mam więcej na zbyciu. – odparł niezrażony eks żołnierz.
Na te słowa kwatermistrz zaprowadził go do składu, a raczej rupieciarni pełnej pordzewiałego żelastwa i wyszarpnął stamtąd wręcz niemożebnie zardzewiały, krótki miecz, w dodatku tępy nad podziw.
- Za pięć srebrników mam to.
Julian ujął rękojeść pewny, że mu się to rozsypie w ręce. Wykonał kilka ruchów.
- No … niech będzie, a osełkę jaką dostanę.
Dostał, ale tylko wypożyczoną. Najwyraźniej miejscowi byli dusigroszami i skąpiradłami pierwszej wody.
Z jako tako naostrzoną bronią, choć po prawdzie wstyd było z czymś takim po mieście chodzić, Julian wrócił do „Garnka do Duszenia”, by spytać Keilę kiedy rano zaginiony kupiec opuścił gospodę. Niziołka odpowiadała niechętnie znów męczona o to samo, ale w końcu stwierdziła, że gdy Wechsler opuszczał jej przybytek było jeszcze ciemno. W zasadzie to był koniec nocy. Jakaś 3 rano.

Teraz wszystko zaczęło się układać. Kupiec najpewniej opuścił gospodę odjeżdżając wozem, bez ochroniarzy. Potem już nie było kupca, a wóz wziął sobie Holtz. Który awansował na głównego podejrzanego. Pewnie zamordował nieszczęsnego kupca. Teraz pozostawało go wziąć na spytki i zmusić do przyznania się do winy. Złota korona była już coraz bliżej.
 
Tom Atos jest offline