Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2011, 21:41   #17
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jedno w tym wszystkim było dobre, że skorzystali z jego rady i postanowili coś zjeść.
Johann w milczeniu przeżuwał jedzenie, tym razem prawie nie czując jego smaku. Trzeba jednak szczerze przyznać, że to nie wizja wymuszania zeznań z Reinera Holtza zepsuła mu apetyt. Raczej przeczucie, że cała ich wycieczka na farmę zda się psu na budę. Jakoś nie potrafił uwierzyć, że Weschler został zamordowany przez jakiegoś pijaczka, który potem zabrał mu wóz i osła. Prędzej byłby w stanie uwierzyć, że Floriana Weschslera i Reinera Holtza połączył jakiś interes. Może... Może po prostu wóz trafił na farmę na przechowanie? Jeśli Wechsler wpadł na jakiś pomysł, chciał załatwić jakąś sprawę i wyruszył barką, to ani osioł, ani wóz nie były mu potrzebne. Z kupcami tak bywa, że jak interes zwęszą, to na koniec świata popędzą. A przecież oddać osła na kilka tygodni na farmę to o wiele taniej, niż płacić za stajnię w mieście. Żaden kupiec do rozrzutnych nie należał.
To będzie dowcip prawdziwy, jeśli to podejrzenie się sprawdzi. Dwie godziny w jedną, dwie w drugą... I czas stracony na rozmowę. Pięć godzin jak obszył, i pewnie jeszcze cali będą przemoczeni. Ale nawet wtedy ten spacer mógłby przynieść jakieś pozytywne efekty. Może Holtz będzie coś wiedzieć o planach Weschlera, a to by mogło pchnąć ich wielkie śledztwo na całkiem nowe tory.
Co prawda Weschler mógł trzymać swe plany w sekrecie, by konkurencji uniknąć. To by nawet tłumaczyło wyjazd w środku nocy.
Okaże się.
- Jak dotrzeć do tej farmy? - zagadnął Hansa.
- Gdy wyjdziecie przez wschodnią bramę - odparł zapytany - to wnet traficie na drogę, co na południe odchodzi. A dalej to już będzie prosto jak po sznurku.
"A ja myślałem, że przez most nam trzeba będzie ruszyć", pomyślał Johann. Po doświadczeniach z poprzednim mostem przez jakiś czas wolałby unikać innych...
- Jakieś rozgałęzienia? Utrudnienia? - Johann wolał wypytać o szczegóły, niż krążyć w deszczu szukając jakiejś chaty. Sznurki, jak wiedział każdy, czasem bywały poplątane, a czasem zwinięte w kłębek.
Hans pokręcił głową.
- Droga rozmokła i jedyne, na co trzeba uważać, to żeby się w błocie nie skąpać. A - dodał, jakby sobie nagle przypomniał - no i jest rozwidlenie, jest. Wystarczy, żeby stale iść szerszą drogą, to dojdziecie. Znaczy się bardziej w prawo, gdybyście mieli wątpliwości.
- Dzięki za informację.
- Johann skinął głową, wracając do posiłku.
Po chwili zwinął w dwa kawałki chleba i plaster szynki w serwetkę. Miał pewne wątpliwości, czy Holtz zechce ich czymś poczęstować. Najwyżej samogonem, jeśli nie będzie skąpy. A wtedy wrócą pijaniutcy... Zaś najzabawniejsze będzie, jeśli zabłądzą wracając.
- To co? Idziemy? - spytał.
 
Kerm jest offline