Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2011, 08:08   #21
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Opuszczając mury Stromdorfu Julian mógł się wszystkiego spodziewać, ale nie tego że natrafią na ślady pożaru. Jakim cudem na łaskę Pani Jeziora przy takiej wilgotności cokolwiek mogło się tu spalić?
Ani chybi napastnicy musieli użyć oliwy, albo czegoś o podobnym działaniu. A i tak pewnie nieźle się namęczyli.
Oględziny pogorzeliska dostarczyły także innych ciekawych spostrzeżeń. Nigdzie nie było widać ciał, ale za to wszędzie było widać ślady kopyt i racic. Zatem ludzie albo uciekli, albo wraz ze zwierzętami zostali uprowadzeni. Po tropach widać było, że na południe i to zapewne nie tak dawno . Ktoś przeczytał na tabliczce przed resztkami domu „Eigel”.
- Całe szczęście, że to nie farma naszego pijaczyny. – mruknął Julian spoglądając na wymalowaną na kominie gwiazdę.
- Widzieliście tropy? – spytał towarzyszy. – Dwunogi z kopytami. Jak nic zwierzołaki, tak to się u was nazywa ne c’est pas? Moją swój znak i pewnie jakąś organizację, więc nie takie tępe bydlaki. Potrafili spalić zabudowę i uprowadzić dobytek, miast wszystko wyrżnąć.

Poprawił ciężki od wody płaszcz i przygładził mokre wąsy. Nie było sensu stać dłużej w tym miejscu. Ruszył dalej kierując się prowadzącymi na południe tropami. Po jakimś czasie wraz z towarzyszami dostrzegł, że prowadzą one do lasu, zaś uważne rozejrzenie się po okolicy pozwoliło im dostrzec na wzgórku, na północ od nich zabudowę innej farmy. Ta wyglądała na całą. Mając do wyboru las i dom nie mogło dziwić, iż wybrali dom. Zwłaszcza, że jeżeli ktoś uciekł ze spalonej farmy, to tam mógł znaleźć schronienie, a jeśli nie i tak zapewne miejscowi mogli coś powiedzieć o napadzie.

W zasadzie Julian nie miał specjalnie ochoty zajmować się kłopotami tubylców, chciał przede wszystkim rozwiązać swój problem z Wechslerem, lecz ciekawość była rzeczą ludzką i jedną z licznych wad Aust – Agdera.

Droga na przełaj nie należała do najprzyjemniejszych, a ubłocone buty Juliana zostały teraz dokumentnie uświnione. Kilka razy omal nie wywalił się w błocko i tylko podpieranie się kijem go uratowało. Miał już serdecznie dość tego wszystkiego

Gdy w końcu umęczony dotarł w pobliże zabudowy od razu rzuciło mu się w oczy dwóch spierających się mężczyzn. Jeden z nich, ten jasnowłosy wyglądał na uciekiniera ze spalonej farmy. Julian podszedł bliżej.
Dyskusja trwała w najlepsze i Parrawończyk nie widział powodu dla którego nie miałby się przyłączyć. Zwłaszcza, że okoliczności były cokolwiek nieprzyjemne i nie chodziło tylko o deszcz. Po za tym kobiety, dzieci i pozostali zgromadzeni mężczyźni już ich dostrzegli i spoglądali z zaniepokojeniem w ich stronę.
- Pardonne moi. Wyście są Holtz? Reiner Holtz? - spytał tego niższego, ciemniejszego. Julian oparł się o kij, który momentalnie ugrzązł w błocie.
Mimo usprawiedliwienia wciął się bezceremonialnie do rozmowy. Nie miał ochoty na dyplomację. Chciał się tylko dowiedzieć co się stało z wozem Wechslera, a przypadkiem trafił na teren, gdzie grasowała banda parzystokopytnych stworów i wcale mu się to nie podobało.

Po za tym rzucenie ciekawskim okiem na miejscowe kobiety pozwoliło mu stwierdzić, że nic nie straci wracając do Stromdorfu.
 
Tom Atos jest offline