Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2011, 13:21   #29
arm1tage
 
arm1tage's Avatar
 
Reputacja: 1 arm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumny
- Pan Altman...? - upewniła się atrakcyjna, formalnie ubrana czarnowłosa kobieta ściskając dłoń Thomasa - Umawialiśmy się na dzisiejszą wizytę w Pana sekretariacie wczoraj wieczorem. Gillian Moore, Centralna Agencja Wywiadowcza.

Asystujący młodej kobiecie i starszy od niej, wysoki mężczyzna rozglądał się po nowoczesnym gabinecie Altmana, chwytając szeroką dłonią oparcie jednego z krzeseł.
- A to mój partner, Gordon Hayes. Dokumenty poświadczające nasze uprawnienia przekazaliśmy już wczoraj.

Mężczyzna bez słowa skinął na powitanie głową i przymierzył się do siedzenia.
- Chcemy zadać Panu parę pytań. - uśmiechnęła się formalnie dziewczyna - Możemy usiąść?
- Oczywiście - mężczyzna w iście aktorskim stylu odwzajemnił uśmiech i zapraszającym gestem wskazał na fotele obszyte najwyższej jakości skórą - Odpowiem na nie najlepiej jak potrafię - skłamał gładko...

- Dziękujemy. - Moore usiadła niespiesznie, dołączając do już rozsadzonego milczącego partnera. - Czy będzie nietaktem, jeśli poprosimy o dobrą, mocną kawę?
- Ach, gdzie moje maniery - uśmiechnął się do czarnowłosej wyzywając ją w myślach od głupich dziwek - Wybaczcie państwo ale z uwagi na charakter mojej pracy, to miejsce często przejmuje wygląd centrum dowodzenia czy poligonu niż typowego miejsca spotkań - po tych słowach lekko klepnął palcem w interaktywny ekran biurowego tabletu - Ann, mogłabyś przynieść nam kawę i jakieś ciastka?
- Oczywiście, szefie. Już się parzy. - rozległ się głos z ekranu.
- Nawet w centrum dowodzenia potrzebna jest kawa. - po minie Hayesa trudno było powiedziec, czy to kąśliwa uwaga, czy może jednak żart.

- Panie Altman. - w ręce Gillian nie wiadomo kiedy pojawił się notatnik i wąziutki długopis - Nie będziemy marnowac pańskiego cennego czasu. Postaramy się być zwięźli. Zaczynajmy. Jesteśmy tu w sprawie ostatniego nieszczęśliwego wypadku w ARMA CORP.
- Ach... - widać było, że Altman szczerze posmutniał albo raczej sprawiał takie wrażenie... - Tego... tego tak na prawdę nikt nie był w stanie przewidzieć... Nawet ja...

Przed oczyma jego wyobraźni pojawiły się sceny z tamtego popołudnia. Znów widział powykrzywiane z bólu twarze martwych pracowników ARMA CORP i jak wtedy przyglądał się zakrwawionej ścianie okraszonej głębokimi dziurami po kulach...
- Tak... Cóż! - wyrwał się z zamyślenia - Czasami takie wypadki po prostu się zdarzają, a świat musi sobie jakoś radzić z ich konsekwencjami, prawda panno Gillian?
- Nie jestem co prawda już panną - uśmiechnęła się, krzyżując nogi - Ale zgadzam się. Zarówno pan, jak i my, jesteśmy od tego właśnie by sobie z nimi radzić.

Chrząknęła, zakrywając dłonią usta.
- Przepraszam. Pierwsze pytanie. Raport prokuratury stwierdza rzeczywiście, że nie było bezpośrednich sygnałów zagrożenia. Raport ten wspomina jednakże o prototypie, którego awaria była przyczyną całego zajścia. Wspomina o nim jedynie w pewnej części, natomiast odwołuje się do pełnej dokumentacji znajdującej się w bazie danych ARMA. Czy może pan nam dać dostęp do tych danych, Agencja chciałaby poznać bardziej szczegółową specyfikację tego urządzenia.

- Mam nadzieję, że zdaje sobie Pani sprawę z powagi tego o co prosi - odparował rzeczowo Altman, troszkę mocniej akcentując słowo “pani”.
- Muszę mieć pewność, że pobudki którymi Państwo się kierują są wystarczająco ważne - kontynuował spokojnie - Jak zapewne wiecie, dbam nie tylko o ochronę i bezpieczeństwo samych placówek ARMA CORP, ale także o zabezpieczenie naszych inwestycji przed nasilającymi się wpływami konkurentów. Nasza firma zrobiła co mogła w sprawie tego nieszczęśliwego incydentu...
O tak... co tylko mogła... - pomyślał Altman. -
- … lecz są pewne granice, obejmujące między innymi tajemnice handlowe. Rozumie Pani, że w tym wypadku nie wystarczy zwykła, ustna prośba ze strony CIA.

- Panie Altman. - po raz pierwszy wtrącił się ten mężczyzna - Jesteśmy rządową agencją służb wywiadowczych kraju, w którym pan mieszka i pracuje. Czy zapewnienie faktu, że po ulicach jego miast nie jeżdżą wrogie czołgi lub nieprzyjaciele nie gwałcą pańskiej rodziny, nie wydaje się panu wystarczająco dobrą pobudką?

- Gordon... - uspokoiła go lodowatym spojrzeniem kobieta - Proszę wybaczyć, niedawno wrócił z misji za granicą i jest trochę nerwowy. Wracając do tematu, oczywiście może pan odmówić. My jednak wrócimy z odpowiednim papierkiem, proszę mi wierzyć. Ale przecież ARMA nie ma nic do ukrycia, prawda? A nienaruszalność tajemnicy państwa prototypu gwarantuje panu rząd Stanów Zjednoczonych. Może pan to dostać na piśmie.

Altman zmarszczył brwi kompletnie ignorując wcześniejszy wybuch tego kutasa... Jak mu tam... Nieważne. Musiał chwilę pomyśleć... Nie podobał mu się ton głosu kobiety, ani roszczeniowy charakter jaki przyjęła rozmowa jednak wiedział, że kobieta ma rację. Wrócą tu prędzej czy później. Nie zostawią tej sprawy w spokoju...

CIA... Jebane sępy... Potrafią wyczuć padlinę z setek kilometrów jak nie więcej... Nie miał wyboru, nie mógł też przedłużać panującej w biurze ciszy...

- Jeżeli nie będzie to dla Pani problemem, bardzo bym prosił o taki dokument... - odparł zamyślony Altman zupełnie jakby ważył w myślach czyjąś śmierć. Wiedział też, mimo zapewnień rozmówczyni, że taki papier będzie bezwartościowy gdy przyjdzie czas na przedstawianie swoich racji...
- …ale teraz, chcąc okazać dobrą wolę ze strony ARMA CORP, przychylam się do Pani prośby. Mam nadzieję, że rozumieją państwo jak trudna jest to dla mnie decyzja.

Altman ponownie klepnął palcem w tablet i wywołał jednego z dobrze znanych mu, i najbardziej lojalnych firmie techników.
- Lawrence, wyślij na serwer mojego biura dokumentację dotyczącą ostatniej awarii BW stooo... Hmmm... - zamyślił się próbując sobie przypomnieć wersję urządzenia...
- BW141v3, tak? - podpowiedział niepewnie Lawrence, który mimo wszystko wiedział dokładnie o co chodzi Altmanowi.
- Dokładnie! Tylko migiem, nie zamierzam niecierpliwić naszych gości - dodał popędzając technika po czym się rozłączył.
- Wybaczcie, nigdy nie potrafiłem zrozumieć naszych naukowców i tego ich głupawego nazewnictwa.
- No to jest nas dwóch. - mruknął Gordon.
- BW141v3. - długopis w szczupłych dłoniach dziewczyny zapisał nazwę w notatniku - Dziękuję za współpracę. Gordon, z łaski swojej, daj panu Altmanowi coś do zapisu.

Hayes wychylając się z z fotela położył na biurku Altmana nośnik danych.

- Jeśli byłby pan łaskaw wgrać nam to tutaj. - uśmiechnęła się. Suka. - Oczywiście, urządzenie jest zabezpieczone. Klucz do szyfrowania może Pan przesłać na adres na naklejce. A teraz, jeśli Pan pozwoli, przejdźmy dalej.
- Profil pracowników, którzy ulegli wypadkowi...- odezwał się nieoczekiwanie Hayes, jakby się umówili na zmianę - Jest zastanawiający. Mam na myśli to, że jest wśród nich jeden kierownik wyższego szczebla, informatyk, dwie osoby z logistyki i nawet sprzątaczka, o ile się nie mylę. Jak to się właściwie stało, panie Altman, że osoby o tak różnych zaszeregowaniach znalazły się naraz w obrębie jednej strefy? Raport o tym nie wspomina.
- Świetna kawusia. - zauważyła Gillian. - Strzał w dziesiątkę.





Palce Smitha biegały po klawiaturze, a wzrok uważnie selekcjonował informacje. Skupiony był na otwartych oknach, gdzie ciągle zmieniały się kolejne rzędy liter. Na okno po lewej stronie ekranu, gdzie migały obrazy z telewizyjnych stacji z wiadomościami, zwrócił uwagę, gdy pojawiła się na nim charakterystyczna sylwetka ARMA TOWER. Szybko podsunął suwak głośności, a potem zaraz poniósł się z krzesła. Jedną ręką łapał telefon komórkowy, a drugą szukał pilota do telewizora. Plazma zajarzyła się szybciej, niż w słuchawce rozległ się męski, nieco zaspany głos.
- Szefie? - na szczęście człowiek po drugiej stronie odebrał dość szybko - Oglądasz NBC News? No to sobie włącz.

-...ulica na całej szerokości została zamknięta, na miejscu od dwóch godzin jest policja stanowa i FBI. - spikerka miała nienaganną dykcję - Powtarzamy wiadomość dnia: wysoko postawiony pracownik korporacji ARMA, odpowiadający za bezpieczeństwo Thommas Altman, nie żyje. Został zastrzelony, prawdopodobnie przez snajpera, gdy wysiadał z opancerzonego służbowego samochodu przed wejściem do swojego apartamentowca na...

Smith nie rozłączył się, ale nadal po dwóch stronach linii panowała cisza.

- Pogrzeb ma odbyć się za dwa dni, a rzecznik ARMA CORP zapowiada prywatne śledztwo. Już teraz jednak pojawiają się spekulacje, jakoby zabójstwo to było kolejnym etapem wojny konkurencyjnej między ARMA CORP, a innym potężnym molochem - korporacją Whi-Tech, z którą ARMA wiedzie niezliczone procesy o szpiegostwo przemysłowe i kradzież najnowszych rozwiązań technologicznych. Szef Whi-Techu, Jack Morton, znany z dosadnego języka i temperamentu, udzielił jak dotąd tylko jednego komentarza w tej sprawie.







- Nie zaskakuje mnie już ludzka małość. To tylko kolejny etap kampanii oszczerstw wymierzanych pod adresem Whi-Tech. Powiązania mafijne, teraz zabójstwa. Co będzie następne? Whi-Tech wywoła trzecią wojnę światową? Biorę Boga na świadka moich dwóch oświadczeń. Pierwsze jest takie, że moja korporacja nie ma nic wspólnego z tym incydentem. Drugie: ktokolwiek będzie powtarzał publicznie takie insynuacje pod adresem Whi-Techu, on i cała jego rodzina, będą musieli sprzedać nawet swoje nerki - gdy dobiorą się do nich moi prawnicy, których spuszczę bez wahania ze smyczy.
 
__________________
MG: "Widzisz swoją rodzinną wioskę potwornie zniszczoną, chaty spalone, swoich
znajomych, przyjaciół z dzieciństwa leżących we własnej krwi na uliczkach."
Gracz: "Przeszukuję. "
arm1tage jest offline