Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2011, 21:57   #5
Potwór
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Kenji Aijmoto

Wystarczyło jedno krzywe spojrzenia Mitchella żeby „mały, gówniany nomad” odpalił ponownie silnik motoru i zniknął gdzieś między namiotami.
-Kenji, Kenji. Spodziewałem się ciebie ale nie aż tak szybko.- Mechanik uśmiechnął się szeroko na jego widok i niezgrabnie oddał ukłon Japończyka. Przed podaniem dłoni chwycił burą szmatę leżącą na zapasowym nadkolu opartym o pakę ciężarówki i wytarł szybko ubrudzoną smarem twarz i dłonie. Japończyk zauważył że od ich ostatniego spotkania Mitchell zdążył zacząć siwieć na włosach i długiej brodzie ułożonej jak u harleyowca co w połączeniu z czerwonym strojem roboczym nadawało mu wyglądu podobnego nieco do świętego mikołaja.

-Chodź do biura, nie będziemy gadać na dworzu jak zwierzęta.- Powiedział tylko z lekko zdziwioną miną, wiele razy próbował wcisnąć Kenjiemu różne dodatki do motoru, ale Japończyk jak do tej pory nigdy się nie zgadzał.
Nazwanie miejsca gdzie został zaprowadzony biurem to niedopowiedzenie takie jak nazwanie obozu nomadów miastem. Dwie połączone srebrną taśmą izolacyjną brudne płachty materiału przyczepione do burty Macka i podparte rusztowaniem z ołowianych rur służyły za ściany. Umeblowanie natomiast składało się ze skrzynek z narzędziami, kilku opon do siedzenie (półleżenie byłoby właściwszym słowem) oraz stolika będącego zdezelowanym agregatem prądotwórczym przykrytym kawałkiem prostokątnej blachy.

-Czuj się jak u siebie.- Powiedział Mitchell i zaczął grzebać w skrzynkach w poszukiwaniu papierosów. –Kołczany mogę bez problemu załatwić, tylko znajdę kogoś do uszycia co zajmie kilka dni. No chyba że chcesz firmówki, to mi je dostarcz i będziesz miał na za pół godziny. Co do zabezpieczeń to zależy czego dokładnie chcesz – tylko na kufry czy na całą maszynę? Alarm czy złodzieja ma na przykład pieprznąć prąd?- Powiedział siadając na skrzyni w której przed chwilą grzebał. –Roboty mamy zawsze mnóstwo, od kopania kibli, przez pilnowanie dzieciaków, na gotowaniu kończąc. – Wymacał w końcu w kieszeni koszuli wymiętego papierosa i odpalił go. –Z drugiej strony mógłbym w twoim imieniu spróbować dogadać się ze starszym, po ostatniej wizycie niechętnie puszcza naszych w obręb miasta i pewnie by mu się przydał ktoś w środku.

Marvin Halback

Marvin wprowadził odnośniki do wszystkich danych zebranych na temat zaginionej do oprogramowania policyjnego które na odchodne pożyczył sobie z komendy i czekał chwilę aż skomplikowane algorytmy przetworzą wszystkie informacje. Po chwili na ekranie pojawiła się mapa Night City z tysiącami punktów które miały oznaczać że w przeszłości pojawiała się tam Avery. Gołym okiem widać było że choć dziewczyna kręciła się po całym mieście to miała kilkanaście ulubionych miejsc gdzie można by o nią popytać.

Wyszedł brudną klatką schodową na ruchliwą ulicę i przystanął na chwilę żeby ocenić dystans. Stąd do Little China, nawet korzystając ze skrótów w postaci niezbyt zachęcających do odwiedzić alejek i zaułków, miał jakieś czterdzieści-pięćdziesiąt minut drogi na piechotę. Skorzystał z Data-Termu i już po chwili jechał w stronę chińskiej dzielnicy zautomatyzowaną taksówką wyglądając przez okno na ponurą panoramę miasta. Nawet teraz, w dzień, nie można było powiedzieć że było jasno, dostępu promieniom słonecznym broniły wysokie na kilkadziesiąt pięter budynki, podparte na palach tory kolejek, chmury smogu i latające wysoko AVki oraz sterowce. Do tego, graffiti, tagi gangów, brak zieleni i walające się wszędzie śmieci – a miało to być miasto przyszłości, miasto na miarę nowych czasów. Okazało się ponownie że polityka potrafi zniszczyć najpiękniejszą nawet ideę.

Piętnaście minut potem taryfa którą jechał zajechała pod projekt w którym podobno mieszkała Avery, przygnębiający, trzydziestopiętrowy budynek z betonowych płyt będący schronieniem dla nieco ponad dwóch tysięcy osób. Miasto zapewniało bezrobotnym, bezdomnym i wszystkim innym „nieprzystosowanym społecznie” osobnikom wyżywienie i miejsce w podobnych budynkach, może nawet ci tam na górze myśleli że wyświadczają tym komukolwiek przysługę?

Marvin przed wyjściem z taksówki sprawdził czy pistolet jest naładowany i wsadził go do kabury nie zapinając jej przy tym aby mieć wygodniejszy dostęp, miał wrażenie że przez całą swoją pracę w policji w takich miejscach znalazł więcej ciał niż w ciemnych zaułkach miasta. Sprawdził po raz ostatni adres – mieszkanie czternaste, jedenaste piętro i ruszył w stronę śmierdzącej fekaliami klatki schodowej.

Tony Smith
Na ulicy, pod samym wejściem do budynku w którym znajdował się klub zobaczył opancerzony radiowóz NCPD na wyświetlaczu którego palił się napis „doughnut break”. Tony cofnął się w głąb klatki schodowej i przyjrzał się uważnie pojazdowi. W środku siedział Joseph Williams, zwany za plecami Baubą i wraz z partnerem oddawał się najbardziej stereotypowemu zajęciu amerykańskich glin.

Tony wycofał się korytarzem i wyszedł na zewnątrz drzwiami wychodzącymi na wąski zaułek po drugiej stronie budynku, zauważył że również tutaj lata kilka dron zbierających informacji. Zastanawiał się chwilę czy ma czas cofnąć się z powrotem do klubu po odczyty z nich ale Babuie nie zostało raczej aż tylko pączków, a jeśli roboty znajdą coś ważnego na pewno Walker da mu o tym znać. Ruszył szybkim krokiem i poczuł jak coś zgrzytnęło mu pod butem. Okazało się że w zaułku leżało kilka łusek, stara broń, oceniał podnosząc jedną. 7,62mm, przestarzała już amunicja do kałasznikowa. Pytanie tylko czy miała ona jakiś związek ze strzelaniną na górze?
Spojrzał jeszcze na latajace tu drony ale znajdowały sie dość daleko od niego więc schował szybko łuskę do kieszeni kurtki i ruszył do domu.
 

Ostatnio edytowane przez Potwór : 02-01-2012 o 12:42.
Potwór jest offline