Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2011, 22:46   #2
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Co go podkusiło do pracy u czarownika?! Cholera wie. Z czarodziejami miał niezbyt dobry kontakt. Płacił dobrze, za proste zlecenie. No bo co to za problem dotachać jakiegoś wsióra? No właśnie okazuje się, że jednak problem.
- No kurwa nie po to jechaliśmy przez tydzień żeby nam tego obdartusa na stosie spalili. - powiedział Felix. Jak zwykle niezadowolony.
Feliks to młody chłopak nieco pod dwudziestce. Był ubrany w myśliwskie, praktyczne ubranie. Skromne, bo skromne, ale dobrze maskujące w lesie. Większość zrobiona ze skóry. Najprawdopodobniej zwierząt, które upolował. Na jego plecach widniał pokaźnych rozmiarów łuk. Nie trudno było się domyślić, że myśliwski. U pasa siekierka i nóż. Bardzo ostry nóż. Jak to już jego towarzysze podczas rozmowy nieraz słyszeli: Jaki nóż taki język właściciela.
Gdy usłyszał od Wilhema informację, że tu nigdzie nie ma świątyni jeszcze bardziej się zdenerwował.
- A jebani w rzyć kurwiszony. Nie dość, że nam robotę odbierają to jeszcze się pod duchownych podszywają. Tego to tak nie zostawimy. Trza tych suczych synów nauczyć szacunku do religii. - gadał jak zwykle za dużo i za często klnąc.
 
Aeshadiv jest offline