Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2011, 02:11   #10
Lechun
 
Lechun's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skał
Pobudka nie należała do najprzyjemniejszych. Niesamowity ból głowy, ciężkie powieki i pustynia w gębie. Wczoraj znowu przesadził z alkoholem. Często mu się to zdarzało, gdy wyjeżdżał z domu, jednak tym razem przegiął. Urwał mu się film i nawet nie pamiętał, jak znalazł się w łóżku. Co więcej, nie wiedział, w jakich okolicznościach przeniósł się z pobliskiego baru do swojego pokoju hotelowego. Nic. Pustka w głowie. I w sumie to był jego najmniejszy problem - tym większym(i na dobrą sprawę jedynym w tej chwili) była suchość w ustach, którą natychmiast musiał zniwelować. Ale tak naprawdę nie chciało mu się wstawać. Mogło się palić, mogło się walić, ale Simon był gotów umrzeć w tym cholernym łóżku.

Jednak pożar ani trzesięnie ziemi nie było konieczne. W rzeczywistości wystarczył tajemniczy hałas dobiegający z kuchenki. Simon zerwał się na równe nogi i otulając się w kołdrę, ruszył w stronę źródła dziwnych dźwięków. Owym źródłem okazała się piękna blondynka, grzebiąca po szafkach.
W końcu z triumfalnym uśmiechem wygrzebała słoik z ziarenkami kawy. Dopiero wtedy zorientowała się, że była obserwowana. Posłała uśmiech(jeden z piękniejszych, jakie kiedykolwiek widział Amerykanin) i powiedziała słodkim głosikiem, który w głowie Frosta brzmiał jak miliard śrubek zrzuconych na blachę. Jednak mężczyzna był gotów na takie poświęcenie, by jeszcze trochę popatrzeć na to zgrabne ciałko odziane wyłącznie w podkoszulek i bieliznę.
- Cześć kochanie, chcesz kawy?
Tak... Teraz pamiętał. Wczoraj w barze ją poznał i postawił jej drinka. Później drugiego. Aż w końcu sprowadził ją do siebie. I została na noc. Jak się nazywała? Alice? Agnes? Nie. Sonia.
- O niczym innym nie marzę, kochanie...
- Wczoraj mówiłeś co innego.
- Wczoraj nie miałem kaca.
- odparł z uśmiechem, klepiąc dziewczynę w pośladek.

***

Uczesany, ubrany i najedzony(Sonia bowiem poza widocznymi walorami potrafiła serwować idealne omlety) wyciągnął z kurtki paczkę papierosów i wyciągnowszy jednego, wsadził go do ust. Dopiero wtedy zorientował się, że nie ma obrączki. Serce podeszło mu do gardła, gdy przyglądał się dłoni, na której nie było nawet śladu po biżuterii. Nie umkło to uwadze Sonii.
- Schowałeś. Do szuflady szafki nocnej. - Powiedziała jakby z wyrzutem. Czyżby myślała ona, że to, co się między nimi wydarzyło to było coś na poważnie? Chyba aż tak głupia, by tak sądzić...
Simon bez słowa wrócił do sypialni i wyciągnął z szafki obrączkę i zegarek, które założył, gdy rozległ się dzwonek telefonu.
- Panie Frost, taksówka przyjechała. - rozległ się skrzekliwy głos portiera. No nic. Simon złapał za torbę na ramię i ruszył w stronę drzwi.
- Chodź, Sonia. Odwiozę cię do domu. - odpowiedziało mu spoliczkowanie.
- Jestem Barbara!
Ale przynajmniej nie Alice. Ani Agnes. Odpalił wreszcie papierosa i wyszedł z mieszkania.

***

Taksówkę opuścił już z aparatem w ręku.
Przyjechał tu, by przygotować artykuł do kolejnego wydania National Geographic. Już widział ten artykuł Sella Nevea. Cisza i Piękno. Wspaniale. Ben będzie mógł się chwalić przed kolegami, jakiego to ma zajebistego ojca. Oczywiście jak podrośnie. Simon porobił kilka zdjęć samego kościoła, jak i okolicznych terenów i wszedł do środka, nie przejmując się chrześcijańskimi obrządkami. Przyszedł tutaj by zebrać materiały do artykułu, nie by się modlić. Zbyt dawno tego nie robił...

Gdy już skończył, usiadł w ławce w okolicy konfesjonału. Czekał bowiem na ojca Alfredo, z którym się umówił na rozmowę, gdy ten zakończy spowiadać. Wtem jego uszu dobiegł kobiecy krzyk. Niewiele się zastanawiając, zostawił torbę i ruszył biegiem w stronę jego źródła.
- Kurwa mać! - powiedział, gdy zobaczył zmasakrowane zwłoki księdza. Czuł jak nogi mu się uginają i musiał usiąść. Zbladł też niesamowicie, a jeszcze bardziej, gdy odkrył, kim był denat. Ojciec Alfredo.

***

W trakcie udzielania odpowiedzi na pytania komisarza, uspokoił się nieco. Pozwolił sobie nawet na zapalenie papierosa, zwłaszcza że teraz denerwował się bardziej zamkniętym pomieszczeniem. I bronią, którą miał w torbie... Torba! Dopiero teraz sobie o niej przypomniał. Poszedł szybko po nią, gdy nagle zobaczył niezwykle atrakcyjną kobietę, męczącą się z telefonem. Niewiele myśląc wyciągnął swój i bez słowa(ale za to uśmiechem) podstawił go kobiecie. Jakiś pretekst do poznania, skoro trochę czasu razem spędzą. A i o kradzież się nie bał: gdzie można uciec w zamkniętym kościele otoczonym przez policję?
 
__________________
Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D

Ostatnio edytowane przez Lechun : 31-12-2011 o 12:04.
Lechun jest offline