Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2012, 21:08   #6
Uzuu
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał
Per aspera ad astra

Muzyka rozbrzmiewała głośniej niż zwykle w całym warsztacie, można nawet powiedzieć że ktoś popracował odrobinę nad głośnikami nie tylko by dawały lepszy dźwięk ale i by większa moc nie sprawiała żadnych szumów czy zakłóceń a efekt mogli słyszeć wyraźnie wszyscy którzy byli w pobliżu. Gdyby otworzyć metalowe wrota hangaru zapewne ludzie z sąsiednich budynków zastanawiali by się czy przypadkiem nie ma tu jakiejś wartej odwiedzenia imprezy. Iskry skakały wokół mężczyzny ubranego w pobrudzony roboczy strój, dźwięki nie przeszkadzały mu kompletnie, przyzwyczaił się już nie tylko do huku silników czy odgłosu repetujących dział ale i nawet muzyka jego córki nie robiła już na nim wrażenia. Podniósł tylko głowę spoglądając w stronę pomieszczeń których używali jako sypialni bo choć zabrał ze sobą najstarszą dwójkę na planetę by mu pomogli cały dzień spędził już sam przy próbie zlokalizowania przyczyny awarii, najlepiej było by zakupić zwyczajnie nowe części ale ich nie było na to stać, załoga Dariusa przeżywała teraz mały deficyt budżetowy w którym niestety nie było miejsca na słowo nowe jeśli tylko nie dotyczyło zlecenia. Pogładził się po swoim podręcznym komputerze, no nie do końca sam, komunikaty diagnostyczne wyskakiwały co chwilę z załączonymi sugestiami co do procedury postępowania. Głos młodego mężczyzny przebił się ponad dźwięki muzyki.
- Czy ty kurwa chcesz nas ogłuszyć?! Wyłącz te jęki albo ścisz tak by nikt nic nie słyszał.
- Zamknij się!! - ciężki metalowy klucz poleciał w stronę drzwi ale na szczęście mężczyzna odchylił się jak by tylko oczekiwał na taki obrót sytuacji. Żachnął się tylko w odpowiedzi i zniknął w swoim pokoju, młoda najwyraźniej wściekła dziewczyna wybiegła zaraz zanim szukając swojej ofiary.
- Tatoooooo!! On znów się tak zachowuje! Powiedz mu coś bo bo mu chyba mózg przestał działać od tych wszystkich przeciążeń. Tatooooo....
Pracujący mężczyzna nie reagował przez chwilę dopóki nie spojrzał na komputer potem powoli zdjął słuchawki robocze i spojrzał w stronę dziewczyny.
- Meg znów się kłócicie? - głos spokojny jak by to nie był pierwszy i ostatni raz kiedy dochodziło do podobnych sytuacji.
- Ale tym razem to on zaczął! - dziewczyna wydawała się nie dawać za wygraną dopóki sprawiedliwości nie stanie się zadość.
- Zaczął i kończy. Nie mam ochoty słuchać jej cały dzień, wychodzę się rozejrzeć. Będę później. - gdy młodszy mężczyzna wypowiadał słowa zatrzaskiwał właśnie za sobą drzwi hangaru.
- David! Miałeś pomóc! - słowa jednak odbijały się już głucho od ścian przeplatane z muzyką.
- Meg?! - dziewczyny jednak już tam nie było za to głośny huk zatrzaskiwanych drzwi do pokoju świadczył że może faktycznie było zostawić ją najlepiej w spokoju przez godzinę czy dwie, jej matka wiedziała by co zrobić w tej sytuacji zawsze dużo lepiej radziła sobie z ich humorami.
- No tak, wracamy więc do pracy... - Mathew Richardson roześmiał się głośno po przeczytaniu następnego komunikatu.
- Zapomnij, ty się nigdzie nie wybierasz. Lepiej zajmij się swoją robotą... - słuchawki znów powędrowały na miejsce a tylko od czasu do czas inżynier komentował głośno postępy w pracy.

- Megan przeprowadź raz jeszcze raz testy stabilności i przeciążeń, myślę że wszystko jest już w porządku ale lepiej dmuchać na zimne. Póki jesteśmy na ziemi i mamy ciężki sprzęt wszystko jest w porządku, potem.. - dziewczyna przerwała machnięciem ręki drobnymi palcami szybko skacząc po klawiszach klawiatury.
- Tak, tak, powtarzasz to cały czas. To pewnie dlatego mama nie chciała z nami lecieć. - czarnowłosa dziewczyna dodała ten komentarz już nieco ciszej.
- Tato, właściwie wszystko jest już skończone a my mamy jeszcze kilka dni więc pomyślałam sobie... bo właściwie mam taki pomysł tylko nie wiedziałam czy będziesz miał czas i czy ci się spodoba bo to... ty zawsze jesteś zajęty i nie masz nigdy czasu mi pomóc więc nie chciałam ci przeszkadzać, bo zawsze są ważniejsze sprawy i coś gdzie musisz być i z kimś rozmawiać. - Mathew uśmiechnął się pod wąsem, znał ten ton i takie rozpoczęcie rozmowy, i wedział doskonale że córka nie da mu spokoju dopóki on przynajmniej nie rzuci okiem na jej następny intrygujący projekt. Właściwie to lubił te małe wyzwania które przed nim stawiała młoda inżynierka, ciekawe innowatorskie pomysły pełne niedociągnięć i problemów to rozwiązania. Zawsze uważał to za dobre ćwiczenie dla umysłu który praktycznie skostniał dłubiąc cały czas w tych samych usterkach poczciwego Dariusa.
- Mamy teraz sporo czasu wolnego więc jeśli chcesz mogę rzucić okiem na twoje plany.
Dziewczyna tylko pisnęła z radości po czym szybko porzuciła powierzone jej obowiązki i rzuciła się do swojego tymczasowego pokoju w poszukiwaniu swojej pracy. Inżynier spokojnie podłączył w międzyczasie swój podręczny komputer do głównej konsoli.
- Skończ jeśli możesz te testy, zastosuj też warianty bojowe, wiesz jak nasi piloci lubią sobie poszaleć. - ekran błyskawicznie zamrugał ukazując szybko wydłużające się linie statystyk.
- Puknij się w te swoje przerdzewiałe podzespoły nie mam zamiaru podłączać cię do głównej sieci... nie nie będziesz ściągał żadnych planów, jak chcesz to daj mi listę a zrobię... nie, nawet na pół godziny.... jakie dwadzieścia minut chyba coś ci się... nie!! nawet na pięć minut! - mężczyzna nawet nie zauważył gdy jego córka wróciła z o dziwo papierowymi rękopisami, przerwała tą wydawało się jednostronną wymianę zdań wpadając ojcu w słowo.
- Znów cię męczy o dostęp do glabalnej sieci? - Megan ledwo co powstrzymywała śmiech znając upór i jednego i drugiego z rozmówców.
- Taaaaaak, na pewno nie na tej planecie. Bałbym się go podłączać do Dariusa a co tu mówić o całej planecie, nie ustała by nawet dwóch dni. Szkoda słów na niego, pokaż no co tam masz?
- A będziesz mu montować pełny sytem dźwiękowy? Przynajmniej można było by z kimś normalnym porozmawiać bo na statku wszyscy wyglądają na wypacykowanych pajaców. A David jest jeszcze bardziej złośliwy niż zwykle.
- Czy on w ogóle już wrócił? Każde z was musi się troszkę uspokoić i wyszaleć, dlatego tu między innymi jesteście, aby się trochę wyrwać z tej monotonii okrętowego życia... - szkice pochłonęły inżyniera całkowicie. Wodził palcem po zatartych notatkach próbując je odcyfrować.
- Modyfikacje uzbrojenia widzę twoja robota, bardzo dobry pomysł z tym systemem tłoków ale jest troszkę za bardzo wadliwy, będzie można to zamienić coś innego, ale to nie są twoje plany, bardzo wysoki stopień mechanizacji przy użyciu najprostszych systemów, coś jak znalazł dla biedniejszych światów bez technologi atomu. Geniusz prostoty. Dziecko gdzie to znalazłaś?!
- Nie wiem, Lily mi przyniosła bo nudziło się jej w pokoju. Mówiłam jej żeby nie wychodziła ale tato wiesz jaka ona jest i nigdy się nie mnie słucha, no może mamy tak ale jej tu nie ma a ty miałeś nie wiedzieć... - słowa wypowiadane coraz wolniej świadczyły że dziewczyna jak by zdała sobie sprawę że właśnie powiedziała zdecydowanie za dużo o czymś o czym mówić w ogóle nie powinna. Siwowłosy inżynier patrzył się z wyrazem ni to zdziwienia, ni to zaskoczenia na twarzy próbując, zrozumieć, pojąć to że właśnie od dwóch dni razem z nimi przebywa jego najmłodsza córka którą żegnał jeszcze w ładowni i która miała kategoryczny nakaz pozostania na okręcie. Była co prawda rozkoszna i bardzo rezolutna ale sprawiała przy tym wiele kłopotów i tak zapracowanym rodzicom, często znajdując się w nieodpowiedniej chwili w nieodpowiednim miejscu, choć nie zawsze według samej winowajczyni. Mathew nie potrafił się złościć, w związku robiła to za niego wystarczająco dobrze jego małżonka, dlatego wiedział że kara dziewczyn nie ominie a póki co można by było dowiedzieć się więcej o samych rysunkach.

Sąsiedni magazyn był zamknięty ale jego córki znalazły przejście które prowadziło z ich własnych warsztatów, musiały być one kiedyś połączone lub mieć przynajmniej jedno wspólne pomieszczenie tak jak to którym właśnie szli. Mnóstwo kurzu i wszędzie zalegających śmieci, wilgoć i gdzieś w głębi kapiąca woda z pękniętej zapewne rury świadczyły tylko dobitnie że właściciel kimkolwiek był dawno już opuścił to miejsce. Lily szybko odnalazła kontakt i nieliczne lampy które przetrwały próbę czasu niechętnie rozświetliły całe pomieszczenie. Płachty pokrywające liczne eksponaty skrywały tajemnice które inżynier z wielką przyjemnością zaczął by odkrywać gdyby nie to że należały jednak do kogoś innego. Wydawało się że jego córki orientują się w pomieszczeniu całkiem nieźle gdyż zaraz zaprowadziły go do pracowni osoby która tu pracowała. Plany i szkice porozwieszane po ścianach, pokryte grubą warstwą kurzu pulpity, liczne monitory i konsole do prac technicznych, to wszystko stało nieużywane od kilku, nie od kilkunastu przynajmniej lat.
- Tatku to było w tej szafie - dziesięcioletnia dziewczynka ściszonym głosem pokazywała otwartą szafę w której walały się rękopisy jak by mechanik który nad nimi pracował nie ufał maszynom którymi się zajmował. Wszystkie plany wyglądały jak by oparte na istniejących już w naturze obiektach, szczególnie owady jak by fascynowały owego naukowca. Na kilku z nich udało mu się znaleźć podpis twórcy, Dr. Grordbort. Mathew przez chwilę zastanawiał się bo był pewny że znał to nazwisko, wzruszył jednak ramionami bo prace były datowane na dwadzieścia do trzydziestu lat wstecz małą więc była szansa że był to któryś z jego kolegów z czasów studiów, lub wykładowca bo tych znał aż za dobrze. Próba uruchomienia której kolwiek z konsoli spełzły na niczym, zorientowanie się w wartości zgromadzonych tutaj “skarbów” mogło zająć kilka dni albo kilka tygodni i jeszcze ta mała kwestia prawa własności. Z zamyślenia wyrwało inżyniera ciągnięcie za rękaw.
- Tatuś, zobacz co znalazłyśmy jeszcze...

Nowy projekt przedstawiony przez Megan, miłośniczkę wszelkiego rodzaju uzbrojenia całkowicie pochłoną jej ojca. Cały dzień spędzony razem z córkami z które z niewiarygodnym entuzjazmem pomagały ojcu w przeróbkach owadziego giganta wydawał się jednym z przyjemniejszych od bardzo dawna. Usprawnienie maszyny o części elektroniczne wydawało się naturalnie najprostszym rozwiązaniem którego poprzedni wynalazca nie zastosował zdając się na manualne sterowanie robotem. Na początku prac główny inżynier wahał się czy nie lepiej będzie rozebrać na części i zwyczajnie przetransportować na Dariusa, zrezygnował z planu gdyż zajęło by to zbyt wiele czasu a dużo łatwiej było zwyczajnie przenieść plany i rdzenie komputerów z których miał nadzieję coś odzyskać. Megan uzbroiła twór w sensory ruchu i wykrywacze ciepła rozlokowane pod spodem konstruktu, części wykorzystane z magazynu sąsiada w zupełności starczyły do modernizacji.
- Meg musisz rozdzielić moc równomiernie między kleszcze, ładunki elektryczne będą słabsze ale za to wyładowania częstsze. Poza tym Al będzie musiał dobrać mu się do rdzenia i popracować nad algorytmami zachowań, nam zajmie to za długo...
- Już się tym zajęłam, powiedział że zajmie mu to chwilę ale zrobi co trzeba. Tato trzeba jeszcze popracować nad ogonem bo cały czas się zacina, poza napęd jest za słaby na pełne operowanie wszystkimi systemami, namierzanie, mobilność, ta cała elektryka i uzbrojenie.
Dziewczyna usiadła na jednym z ramion robota, wydawała się trochę zrezygnowana i przygnębiona, jak by powodzenie tego projektu było dużo ważniejsze niż się Mathiusowi wydawało.
- Przestań się lepiej mazać i pomóż mi tutaj, jeszcze sporo roboty przed nami zanim to cudo ruszy. A tak właściwie to po co ci to całe uzbrojenie?
Dziewczyna jak by ocknęła się nagle i uciekając spojrzeniem w dół zaczęła mówić niewyraźnie.
- Bo wiesz tato, jest taki konkurs....

Mathew Richardson wracał na okręt stacjonujący na orbicie z mieszanymi uczuciami. Najpierw uczestnictwo jego córki w zawodach które cieszyły się wyjątkową reputacją. Dobry krok dla jej kariery jeśli maszyna faktycznie się sprawdzi, gorzej jeśli zawiedzie w czasie spektaklu. Jego syn który wrócił po czterech dniach i wyglądając jak by wziął udział w największej imprezie swojego życia, twierdził że nic nie pamięta albo przynajmniej pamiętać nie chce. Ojciec miał tylko nadzieję że nie wynikną z tego w przyszłości jakieś problemy, znał temperament syna, jego brawurowe zachowanie i powodzenie jakim cieszył się wśród kobiet. Bardzo niebezpieczna kombinacja według niego samego. Inżynier poważnie martwił się o przyszłość Dariusa, nigdy wcześniej nie byli aż tak zadłużeni, rzadko też bywało by tylu nowych członków załogi z prawem głosu dołączyło w tak krótkim czasie, jak bardzo zależało im na przyszłości wszystkich tych którzy byli na jego pokładzie już od tak dawna. Ludzie przychodzili i odchodzili mając swoje własne cele ale rzadko się zdarzało że wszyscy w końcu się ze sobą nie zżywali i nie tęsknili za tym zgromadzeniem indywiduów, każdemu w końcu jednak zależało na tej kupie złomu którą mogli nazwać choć przez chwilę domem. Dwa nowe zlecenia które na nich czekały mogły dać im wszystkim szansę której potrzebowali, już zbyt długo zajmowali się malutkimi zleceniami z których wynagrodzenie ledwo co starczało na podstawowe naprawy i dalsze funkcjonowanie okrętu, za bardzo wszyscy zrobili się wygodni, może właśnie zaistniała sytuacja zmusi wszystkich do odrobiny wysiłku i ruszy z cieplutkich siedzeń by trochę odżyć. Inżyniera Intrygowała go cały czas sprawa porzuconych na planecie, w opuszczonym magazynie licznych planów i projektów, jak udało mu się w końcu przypomnieć Dr. Grordbort’s był ekscentrycznym ale i wybitnym naukowcem oraz inżynierem jeśli chodziło o wszelkiego rodzaju maszyny, roboty czy wszelkiego rodzaju konstrukcje które miały się poruszać, po prostu geniusz. Zniknął jednak wyruszając czy to na jedną ze swoich licznych ekspedycji, czy to wypadek w laboratorium przy którymś z eksperymentów, czy zwyczajnie podpadł osobie z którą nie powinien wchodzić w konflikt, powodu nikt tak naprawdę nie poznał a naukowiec pozostawił po sobie zaledwie kilka publikacji, i swych tworów o których to właśnie uczył się w młodości Mathew. Mechanik nie mógł się doczekać by zagłębić się w prace geniusza, już z Al-em wstępnie rozpoczął katalogowanie zebranych skarbów. Siwowłosy mężczyzna nagle jak by sobie coś przypomniał.
- Al, jaki ustawiłeś czas uruchomienia zabawce Megan?
- Czas aktywacji pięć minut po podaniu komendy rozpoczynającej procedury. - komunikat natychmiast pojawił się na ekranie komputerka. Człowiek cały czas jak by nad czymś myślał, odnosił wrażenie że o czymś zapomniał i było to dość ważne.
- A dezaktywacja przy braku aktywnych celów, prawda? - głos mężczyzny był bardzo ostrożny, jak by obawiał się usłyszeć odpowiedź.
- Dezaktywacji? Główny algorytm: przetrwać. Nikt mi nic nie wspomniał że on się ma wyłączać!
Mathew głośno wypuścił powietrze, znał doskonale możliwości Al-a i miał tylko nadzieję że organizatorzy albo uzbroili więźniów odpowiednio albo mają ich wystarczająco dużo by skorpionowi skończyło się energia, inaczej te igrzyska będą miały jeszcze jedną atrakcję.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day
Uzuu jest offline