Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2012, 16:02   #8
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ten krótki pobyt na Dariusie uświadomił Akhaderowi jedno. Że rodzina to koszmar. Zwłaszcza mieszkająca w kupie. A dzieci to samo zło. Nic dziwnego, że potomków szlachetnie urodzonych wychowywali guwernerzy, guwernantki, piastuni, opiekunowie... różnie ich zwano, ważne że trzymali dzieciaki od rodziców, aż do czasu gdy podrosną na tyle by były znośne. Czasami nawet do trzydziestki.

Nie potrafił zrozumieć jak Mathew Richardson potrafił wytrzymać lata z tym całym cyrkiem, zwanym żoną i dziećmi. Jego samego po kilku dniach przebywania na Dariusie dopadały ataki migreny od tego harmideru. Pocieszał się tym, że dzieci inżyniera były już w miarę duże. Nie chciał sobie wyobrażać jak koszmarnie tu było, gdy były młodsze.
Nic więc dziwnego, że pani Lishu załatwiła by jego kwatery były możliwie jak najdalej od Richardsona i jego rodzinki.
Szlachcic osobiście nic do rodziny inżyniera nie miał i był w stanie znosić obecność dzieci, acz w małych dawkach.
Pobyt na planecie był więc dla Li Halana łykiem powietrza i chwilą odpoczynku. Nawet jeśli wypełnionego pracą.
Wrócił z wieściami i to ważnymi.

I równie ważne wieści czekały w hangarze. Przyglądając się obu ofertom rzekł.- Proponowałbym wybrać ofertę Li Halana. Jest bezpieczniejsza, można wynegocjować lepsze warunki oraz należy doliczyć do zapłaty łupy, które zdobędzie się na przeciwnikach.
Usta szlachcica wykrzywiły się ironicznie, gdy mówił.-Inżynierzy będą się pewnie wykłócać o każdą śrubkę, walczyć będziemy samotnie, no i... Nie ma co ukrywać. Misja zlecona przez Inżynierów jest bardzo niebezpieczna, co powoduje znaczne obniżenie jej opłacalności.
Akhader potarł podbródek dodając.- Najwygodniej by było co prawda, obskoczyć obie misje, ale z tych dwojga wolałbym wziąć zadanie Markiza Shin Hin Nijan Li Halana. I na nie oddaję mój głos.
Poprawił monokl mówiąc.-A teraz przejdźmy do innych spraw. Pojedynek z Gustavem Janosem się nie odbędzie. To pozbawiony honoru Sędzia, który nie dość żeby na niego nie przystał, to jeszcze uwielbia się ukrywać. I nie bez powodu. Ma wielu wrogów, z tych ważniejszych to podupadły ród Cortezów z Tetydy i były biskup Alvaros. Droga prawna w przypadku naszego problemu z Janosem nie wchodzi w grę. Pozostaje więc... na razie albo się z nim układać, albo ostatecznie rozwiązać jego sprawę, poprzez...- nie znał za dobrze tych ludzi więc się zawahał. Przez chwilę milczał, nim rzekł cicho.- ... zabójstwo. Mało honorowe rozwiązanie, ale... winę za nie można zrzucić na wrogów, których wszak nasze utrapienie miało wielu. Pytanie tylko, kto będzie skłonny się tym zająć?
Spojrzał po zebranych dodając.- Co prawda nie wiadomo jeszcze gdzie bankier ukrywa, ale... to się może zmienić. Więc warto już wybrać ochotnika.
Następnie dodał. –Jest też możliwie lukratywna praca związana z łowieniem żywych bestii do zwierzyńca bogatej rodzinki z Criticorum. Ale więcej szczegółów podam, gdy już się że tak powiem...oczyścimy z pomówień i plotek. na razie wystarczy mi wiedzieć, czy szlachetny baronet Cameton sobie poradzi z łapaniem żywych bestii?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-01-2012 o 12:03. Powód: poprawki i uściślenia
abishai jest offline