Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2012, 15:40   #2
Makotto
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Filian wyszedł wraz z resztą towarzyszy na zewnątrz i skrzywił się, rozglądając dookoła. Bywał już w różnych miastach wzdłuż Wybrzeża Mieczy a także na linii Waterdeep - Cytadela Adbar.

Był w Luskan, w pełnych złodziei oraz morderców dokach Neverwinter i każdej dzielnicy Waterdeep. Przejeżdżał przez Sundabar i Yantar, a także przez wielką wioskę Złote Pola. Jednak żadne z wcześniej wspomnianych miejsc nie denerwowało go tak mocno jak ta mieścina. Nawet Luskan, miasto wygnańców i piratów, wydawało mu się przyjemniejsze...

-Orle Gniazdo? Phi, dobre sobie!

Młody krasnolud z trudem powstrzymał się od splunięcia. Była to domena starszych krasnoludów i jeszcze nie miał w nim wprawy. Jeszcze by splunął na buty któregoś z kompanów.

Nie zmieniało to jednak faktu że Filiana swędział topór. A w sumie to topory. Dwa, mithrilowe, krasnoludzie cacka które cenił ponad wszelką inną broń. Wykosztował się na nie, to fakt. Ale Ulfryk Złotopalcy z Neverwinter nigdy nie odstawiał fuszery. Broń była warta swej ceny.



Fill poprawił pasy podtrzymujące jego torbę podróżną, przez co skórzane rzemienie nieco bardziej wpiły się w futrzaną kamizelkę krasnoluda. Tupnął jeszcze kilka razy lekkimi, jak na krasnoluda, butami ze skóry i pociągnął nosem. Nie lubił wygłaszać opinii innych niż "Wspaniale!", ale tutaj to słowo ni cholery mu nie pasowało.

-Ja bym rzucił tą robotę w pizdziec, przyjaciele.- stwierdził, opierając łokieć o głownię jednego z toporów.- Rzuciłbym robotę w pizdu, przekonał naszego gospodarza żeby sprzedał tę karczmę a potem zaprowadził go do Adbar albo Felbdarr.

Mówił po krasnoludzku. W takim towarzystwie było to wręcz wskazane. Odchrząknął, znów pociągnął nosem i podjął znowu.

-Chłopy, naprawdę w okolicy nie ma innej roboty? Ja nie jestem raptusem, ale jak patrzę na co ta straż sobie pozwala to mnie topór swędzi!

W sumie to jak na standardy krasnoludów, Greywords nie był popędliwy. Można by powiedzieć że był niezwykle tolerancyjny i życzliwy dla większości rozumnych istot dookoła.

Chociaż tak po prawdzie każdy mógł wydawać się miły i życzliwy w porównaniu do Thibbledorfa Pwenta, szałowojownika z którym Filian podróżował przez prawie piętnaście lat.



Aż dziw że tyle lat pod opieką szalonego wojownika oraz jego bandy nie skrzywiło psychiki młodego krasnoluda. A może skrzywiło... ?

Tak czy inaczej, Filian jeszcze raz pociągnął nosem, poprawił pas od portek i uśmiechnął się wesoło.

-Ale jeśli jednak zdecydujecie że tu zostajemy, to idę na zwiad. Mam nadzieję że nie wszyscy tutaj plują na krasnoludy i ktoś mi łaskawie powie którym traktem jechały te wozy i jak daleko od tej pieprzonej mieściny je zaatakowano.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline