Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2012, 22:01   #4
Stella
 
Stella's Avatar
 
Reputacja: 1 Stella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodzeStella jest na bardzo dobrej drodze
Kiedy tylko przed nosami zacnych krasnoludów pojawiło się wyborne piwo, Ignis od razu nabrała otuchy. Popijając od czasu do czasu szlachetny trunek wydobyła od karczmarza skąd pochodzi i jak się tu znalazł. Okazało się, że mieszkał kiedyś w Mithrilowej Hali! Postanowiła zatem podnieść na duchu zacnego krasnoluda i zawadziwszy ręką o pochwę swojego długiego miecza wyjęła z pokrowca piękną lutnię, noszącą ślady najlepszej elfickiej roboty (w odróżnieniu od wielu przedstawicieli swojej rasy odnosiła się do innych z dużą dozą tolerancji, choć nie zniżyła się do tego, żeby się elfickiego nauczyć. O nie, krasnoludom nie brak własnych opowieści!). I tymi to oto opowieściami postanowiła uraczyć zgnębionego gospodarza oraz tych, którzy język dzieci Moradina znali.

Swój cel osiągnęła - Brandurg nieco poweselał, zresztą jakże by mogło być inaczej w jej otoczeniu?

Ignis nie znała żadnego krasnoluda, który by kręcił nosem na jej towarzystwo. Jak na krasnoludzkie standardy była po prostu pięknością, nawet niektórzy ludzie musieli przyznać, że tak uroczej przedstawicielki krasnoludzkiej rasy nie zdarzyło im się wcześniej spotkać. Słysząc tego typu komplementy dziewczyna zazwyczaj w duchu wzdychała myśląc, że szkoda, bo w takim razie nie spotkali jej siostry bliźniaczki...

***

Z ratusza wyparowała wściekła. Gotowa była poprzeć Filiana w jego chęci olania tej sprawy. Nie podobało się jej jak traktują tutaj Brandurga, nie podobało się jej, że straż to najgorsze szumowiny i szczerze mówiąc, aż ją swędziało, żeby pokazać im, jak powinni się zachowywać. Chłodne słowa Delga podziałały na nią niczym płachta na byka.

- Cel, srel! - wyrzuciła z siebie wzburzona. - Ja już widzę tutaj co najmniej jeden cel i jak na razie to nie są orki - przewróciła oczami. - Tak, tak, idź, poszukaj informacji, a ja idę z Filianem - obejrzała się za młodym. - Stary, poczekaj, przejdę się z Tobą! - zawołała i szybko go dogoniła.

- Stary to jest nasz drogi kapłan, o brodzie jak wściekły borsuk - Filian zaśmiał się i wyszczerzył mniej więcej w stronę wiekowego krasnoluda. Wyraźnie ucieszyła go możliwość zwiadu z Ignis. - Pytanie jest jednak jedno. Umiesz się skradać w razie czego?- zapytał, oglądając się na towarzyszkę.
- Skradać? Eeee... A po co? - spytała rzeczowym tonem urocza dostarczycielka uciech usznych. Jasne, że się umiała skradać, w końcu to kto wyjadał świeżutkie precelki mateczki Isidory w świątyni Shiallii?
- Na wszelki wypadek - Fill przewrócił oczami i odpiął broszkę swojego płaszcza. Tkanina zaszeleściła i zmieniła kolor w miejscach gdzie dotknęła gruntu. Następnie wylądowała na głowie Ignis. - Ja sobie bez tego poradzę, a ty w razie kłopotów załóż to i udawaj krzak. Albo kamień. A najlepiej cycaty głaz.
Zarechotał rubasznie, wyszczerzając się do krasnoludki.
- Aleś Ty zabawny! Normalnie boki zrywać - westchnęła unosząc oczęta w górę, ale płaszcz wzięła. A co!
- Potem oddasz - z samozadowoleniem ruszył w stronę bramy. Sam w sobie nie dostrzegał ani nie rozumiał takich niuansów jak "sarkazm", "ironia" czy "cynizm", dlatego też pochwałę dziewczyny przyjął z niemałą dumą. - Jakie sztuczki potrafisz, poza śpiewem rzecz jasna? - zapytał, mijając kolejne budynki.
- Sztuczki? Sprecyzuj proszę - odparła, wzruszając ramionami. "~ Sztuczki!" - prychnęła lekko w duchu.
- Jak zagwiżdżę to wam uszy wybuchną, dwoma akordami otworzę zamek a moje kraszento przywoła tu niebiańską krowę morską? - Fill cały czas rozciągał wargi w wesołym uśmiechu, wyliczając znane mu czary barda, jednocześnie kalecząc profesjonalne słownictwo używane przez muzyków.
- Crescento się mówi! - poprawiła Filiana, a potem wybuchnęła radosnym śmiechem, gdy sobie zdała sprawę, że powiedziała mu jak się to pisze, a nie wymawia.
- A czym to się różni od dźwięku lutni rozwalanej komuś na głowie?- z ulgą opuścił mury miasteczka, wychodząc po za jego bramy. Orle Gniazdo znajdowało się na granicy Gór Mieczy i lasu zwanego Ogrodem Krypt. Filiana aż korciło żeby wybrać się tam na przechadzkę. Z zadowoleniem obejrzał się na dziewczynę.
- Zabrał cię ktoś na spacer po nawiedzonym lesie? - Rzecz jasna teraz szukał tropów. Ale w przyszłości...
- Sześć razy - ucięła kategorycznie i przyspieszyła kroku. - Nie ociągaj się tak, młody! - zawołała patrząc z ukosa na niego. W jej oczach migotały jednak ogniki uśmiechu.
- Młody? MŁODY?!- Fill obrócił się w stronę dziewczyny i przystanął, opierając pięści na biodrach. Nie miał typowo krasnoludzkiej postury. W sensie mial odpowiednio szeroką klatkę i niewielki wzrost, ale jak na krasnoluda był szczupły i wysoki. Całe cztery i pół stopy wzrostu. Jego krótka bródka nastroszyła się niczym jeż. - Jesteś ledwie trzy miesiące starsza, Marchewko!
- Szczeeeniak! - Ignis roześmiała się wesoło i cisnęła w niego szyszką.

Z Filianem znali się od pierwszych miesięcy życia, wychowując się razem w Cytadeli Adbar, ale potem ich losy się rozłączyły, aż kilka miesięcy temu spotkali się w gospodzie "Pod szczerzącym się lwem" w Waterdeep. A później zaczęli podróżować z resztą zacnych kompanów, bo to zawsze przyjemniej w towarzystwie porządnych krasnoludów włóczyć się po świecie.

Dość jednak tych rozważań, trzeba się wziąć do roboty. Szczerze mówiąc, Ignis nie widziała zbytnio sensu w robieniu zwiadu, ale poszła z Filianem pod wpływem impulsu. Zawsze robiła różne rzeczy pod wpływem impulsu i jak dotąd zazwyczaj, a właściwie nigdy, tego nie żałowała...
 
Stella jest offline