Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2012, 19:27   #5
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Siedzący wśród reszty kompanii młodzian przyodziany był w jasnobrązową tunikę, spod której widać było skórzaną zbroję, której hełm leżał sobie obok niego na ławie, ciemnobrązowe spodnie z grubego płótna i wysokie do kolan, skórzane buty. Stan tychże rzeczy sugerował, iż od kilku dobrych już lat ich właściciel przemierza drogi i bezdroża Imperium. Spojrzenie jednak na młodą twarz Alexa skłaniało do poddania w wątpliwość tej tezy. Na dodatek rzeczy były czyste i porządne, jakby ich właściciel nawet mili nie przeszedł zakurzonym traktem, o przedzieraniu się przez zarośla nawet nie wspominając. Może więc ów młodzieniec dopiero co dom rodzinny chyłkiem opuścił i na szlaku jest zielony niczym przysłowiowy szczypiorek?
Ten ostatni pogląd w niczym Alexowi nie przeszkadzał. Niedocenianie go mogło być szkodliwe dla ewentualnych przeciwników, a matczyne (i nie tylko) uczucia, okazywane mu przez niewiasty nie sprawiały mu przykrości najmniejszej.

W tej chwili zdawał się być całkowicie pochłonięty kontemplowaniem (chociaż tego słowa zapewne wcale nie znał) wdzięków podającej mu piwo karczmarki. Chociaż jednak niewiasta miała czym się pochwalić, to jednak myśli Alexa skupione były nie na jej biuście. Przynajmniej nie przede wszystkim.
Treść odczytanego przed chwilą pisma była zachęcająca, ale zawierała pewne niedomówienia. Dziesięć złotych koron, bo tyle wychodziło na głowę, było kwotą, która na drodze nie leżała. Problem polegał jednak na tym, ile z tego zostanie po wykonaniu zadania. Z chwilą, gdy wydatki zaczną przekraczać zysk praca przestanie być opłacalna, a tego za bardzo nie lubił. No i miał nadzieję, że zlecenie nie będzie niezgodne z prawem. Niezbyt mu odpowiadała wizja ujrzenia swej podobizny na liście gończym. Z drugiej strony - czyż można choćby przypuszczać, że szlachetna kapłanka Shalyi mogłaby prosić ich o coś niezgodnego z prawem...?
Nie zdradzając swych myśli obdarzył karczmarkę pełnym uznania, acz nie obleśnym spojrzeniem i uśmiechnął się do niej sympatycznie.

Zadowolony był z tego, że to Eryk wziął i odczytał wiadomość. On sam miałby kłopoty z dość sprawnym poskładaniem literek. Potrafił odczytywać liczby i teksty, co w jego fachu było to niezbędne, ale z szybkim czytaniem miałby pewne problemy. Za to mniej był zadowolony z tego, że sakiewka, z niewiadomą zawartością, pozostawała stale w rękach, czy też torbie, Sigmaryty. Złoto powinno być dzielone od razu. Gdyby tak Erykowi coś się w nocy stało. Coś tak paskudnego, jak ulotnienie się kapłana Sigmara razem z sakiewką nawet Alexowi nie przyszło do głowy. Skąd by...

Spojrzenie Alexa ponownie omiotło pomieszczenie, w którym się znajdowali, a w głowie pojawiło się pytanie, co zrobić z resztą tak dobrze rozpoczętego wieczoru. Zagrać w coś? Sądząc po minie Wołodii był to raczej nieopłacalny interes. Nie warto się zatem było interesować karciarzami. W sferę jego zawodowych interesów jak na razie nie wkroczyli. Zawody w piciu czy siłowaniu się niezbyt mu odpowiadały. Porozmawiać z kimś? Z Saraid na przykład? Znali się od paru dni, więc z pewnością nie potraktuje go jak kolejnego 'wielbiciela', pragnącego naocznie (jeśli można to tak nazwać) się przekonać, czym elfki różnią się od innych kobiet. Jeśli Arisfelle nie była jakimś wyjątkiem, to Alex mógł zapewnić zainteresowanych, że jeśli chodzi o pewne istotne względy - różnice są żadne.

Wypił kolejny, niezbyt wielki łyk piwa. Do końca dnia pozostało jeszcze troszkę czasu. Może więc najpierw porozmawia z Saraid, a potem...
Ponownie uśmiechnął się do karczmarki.
 
Kerm jest offline