W czasie odczytywania listu Khaldin zdawał się nie wykazywać żadnego zainteresowania jego treścią. Zamiast tego z zapałem dłubał swym paluchem w wielkim nosie i ziewał przeciągle. Jego uwagę przyciągnęła natomiast końcówka wiadomości.
-Osiemdziesiąt złotych koron!- Krzyknął.
–Mam nadzieję, że mówimy tu o sumie „na głowę”!- Dodał opluwając sobie przy mówieniu rudą brodę.
Odpowiedzi nie wyczekiwał, bowiem wątpił, żeby ktoś chciał go obrazić przez to, że byłoby inaczej niż Khazad śmiał przypuszczać. Widok sakiewki obudził w Khaldinie pierwotną żądzę. Jak tylko kapłanka się oddaliła zagadał Weissa:
-Ekhem! – chrząknął znacząco wyciągając do przodu dłoń, a palcami czyniąc doskonale znany gest.
–To może tak jakaś zaliczka na poczet dzisiejszej wieczerzy w karczmie. - Zmarszczył czoło i począł wpatrywać się w Eryka. Oczy krasnoluda zdawały się błyszczeć niczym złoto.
***
Następnie Khaldin przywołał karczmarkę i złożył zamówienie. Dzbaniec piwa, misa mięsiwa, talerz kaszy, dzbaniec piwa, karafka miodu, pieczonego kuraka, dzbaniec piwa, pajda chleba i jeszcze jeden dzbaniec piwa.-
Ten jegomość płaci- rzekł karczmarce wskazując na Weissa. Szykowała się długa noc… Zamówił też pokój, w którym chciał pozostawić swoje tobołki i przebrać się. Kolczuga i skórznia, którą miał na sobie, zaczynała być dość uciążliwa. Pomimo, że w swoim pancerzu był niemal nie do draśnięcia, to jednak dłuższe noszenie bywało niewygodne. Krasnoludzki topór, ten co niejedną walkę już widział, oparł o stół. obok położył też niewielkich rozmiarów worek, z którym się nie rozstawał. Worek zdawał się poruszać.
Khaldin zaczął pałaszować jedzenie od razu po tym jak postawiono je przed nim. Głośno przy tym mlaskał i ciamkał. Piwo popijał powoli, siorbiąc rzecz jasna. Starł rekawem pianę z wąsiska i brody, a następnie beknął donośnie.
–
Przednie jadło – zakrzyknął uderzając kuflem w stół.
Obecność elfki drażniła go. Jak mogli wpuścić tu jedną z leśnych cudaków.
~Elfka…~ Khaldin wzdrygnął się na sama myśl, aż mu się odbiło i byłby zwrócił.
Wtem rozległo się wołanie:
- Pany Krasnoludy, cho no na konkurs piwny! – Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Krasnolud postanowił wygrać konkurs i nie szczędził na opłatę wpisową, choć zwykle ogląda dwa razy każdego miedziaka. Przecież jako taką wprawę w piciu posiadał, więc szanse miał spore.
Postanowił po konkursie spróbować także siłowania się na rękę. Chociaż parę razy dla sprawdzenia samego siebie.