Sky
- Jasne szefie... O 10 tak? Będę. Narazie. - wyłącza telefon i rzuca go znowu gdzieś. - Jak mówi, że mam się nie denerwować, to znaczy, że będzie się przez co denerwować... Eh... - mruczała sama do siebie krzątając się po mieszkaniu.
Wreszcie usiadła w fotelu, wyciągnęła nogi przed siebie i popijając piwo przerzucała kanały w telewizji. Po pół godzinie, kiedy duszność w mieszkaniu osiągnęła swoje apogeum Sky wygrzebała raz jeszcze telefon i zostawiła kolejną wiadomość na sekretarce faceta od klimatyzacji. Wyłączyła telewizor i położyła się na łóżku zakładając ręce pod głową. Wsłuchując się w odgłosy burzy powoli zapadała w ciężki, duszny i niewyraźny sen... |