Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2012, 23:35   #9
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Ten, co z wami rozmawiał - mówił Brandburg - to wcale nie był burmistrz. Jego dostojność Zammen by się nie zniżył do rozmowy z krasnoludem. Jeśli się nie mylę, mieliście nieprzyjemność spotkać się z jego sekretarzem, Mennerem. Prawa ręka, przydupas i równocześnie bratanek burmistrza. Taki sam z charakteru, jak wujaszek. Idealnie się dopasowali.


Nawet we wnętrzu zacisznej karczmy trudno było przegapić zamieszanie, jakie miało miejsce na rynku.
Jak przystało na statecznego krasnoluda Delg wypił kolejny łyk piwa, odstawił spokojnie kufel na stół, otarł wąsy z resztek piany i, zabrawszy swe rzeczy, wyszedł z karczmy.
Może niepotrzebnie, to zrobił, bo od razu stał się ofiarą napaści szanownego pana sekretarza Mennera. Nie sam zresztą, ale i pozostali jego dwaj towarzysze. Jakby to była ich wina, że ktoś nie potrafi zadbać o własne miasto i o swoje interesy w tymże mieście.
Delga przez ułamek chwili kusiło, by sprawdzić, co tym razem uda się wyciągnąć z torby, ale się jednak powstrzymał. Co innego, gdyby dureń zajmujący tak ważne stanowisko zabrał się za realizację swej groźby... W tym jednak momencie ważne było to, iż na rynku, prócz opryszków bawiących się w strażników, było parę innych osób. A gdyby one też uciekły przed lwem czy nosorożcem, to dość trudno by było znaleźć naocznych świadków zdarzenia.


Być może Menner nie chciał, żeby ktokolwiek się kontaktował z osobami z karawany, jednak w panującym ogólnym zamieszaniu Delgowi udało się podchwycić kilka interesujących informacji.
Karawana została zaatakowana jakąś godzinę od miasta. Napadu dokonały orki, około tuzina, z magiem na czele. Kolejny bezkrwawy rabunek, co było nad wyraz ciekawe. Aż dziw, że nikt nikogo nie oskarżył o spisek.


Delg wrócił do swoich kompanów.
- Nie mamy co tutaj siedzieć - powiedział. - Napad nastąpił godzinę temu. Jak się pospieszymy, to ślady mieć będziemy jak na dłoni. Miejmy nadzieję, że tamci, rozzuchwaleni udanym napadem i dotychczasową bezczynnością burmistrza nie będą przesadnie ostrożni.
 
Kerm jest offline