-Idę przodem.- Filian zdecydowanie był w bojowym nastoju. A że zirytowali go ludzi, potoczą się łby orków. W sumie, cieszyło go to. Naturalnym wrogiem każdego krasnoluda byli orkowie, a on sam przez lata szwędania sie po lasach i odludziach, zaczął specjalizować się w zielonoskórych.
Furkoczący topór wbijający się w czaszkę orka lub goblina, kufel piwa w ręce i kilo honoru pod brodą. Co prawda tradycyjny krasnolud mógłby zarzucić Filianowi że nie do końca jest honorowy, ale młody brodacz wiedział swoje. No bo w końcu taka kradzież, kiedy ma na celu uniknięcie masakry na strażnikach, to w sumie nie jest niczym złym. Zwłaszcza jeśli obiektem kradzieży jest stara, bezwartościowa, rozpadająca się barka.
Tak samo tutaj, Greywords dobrze zdawał sobie sprawę że rozerwanie strażników na strzępy i obicie mordy burmistrzowi nie byłoby czymś niehonorowym. Byłoby czymś właściwym, wskazanym i akceptowalnym społecznie. Z perspektywy represjonowanych krasnoludów rzecz jasna.
-Idę przodem, w razie czego wracam do was, opisuję sytuację i układamy plan. Pasuje?- plan zwykle polegał na ataku. I dobrze. W takim planie mało rzeczy może się popsuć.
__________________ Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die... |