Eddard słuchał Svena, spoglądając na niego. Kiedy Sven skończył, wybuchnął śmiechem. Szczerym, prawdziwym, którego sam dawno nie słyszał wydobywającego się z jego własnego gardła. Wstał, podszedł do Svena i położył dłoń na jego ramieniu.
- Młodyś, synu i do tego chuchro z Ciebie. Masz jeszcze przed sobą długie życie, nie marnuj go. Znajdź sobie jakąś dziewkę spłódź syna. Zrób to, czego ja nie zrobiłem, a nie będziesz żałował. Mówię Ci to jako Twój przyjaciel.
Eddard spuścił dłoń z ramienia, po czym odwrócił się w stronę osób siedzących przy stole.
- Z całym szacunkiem, bracie Albercie, jednakowoż zdawać mi się wydaje, iż chłopaczyna ma życie przed sobą, a ja nie chcę brać odpowiedzialności za Jego ewentualną śmierć. Bo tylko to się za mną ciągnie. - dodał i usiadł z powrotem na krześle. |