S
[center:8020f27280]
[/center:8020f27280]
Tej nocy wisiała w powietrzu jakaś magia. Kruche podzwanianie dzwoneczków, które z oddali dochodziło do uszu wyczerpanych wędrowców, zdawało się podnosić ich na duchu i dodawać sił. Snieg zaczął powoli roztapiać się i migotać w zachodzącym świetle słońca, wiszące na gałęziach drzew sople lodu chwytały światło gwiazd i niosły je w powietrze. Zazwyczaj ostrożni towarzysze przestali teraz mieć się na baczności. Nie wyczuwali czającego się w pobliżu niebezpieczeństwa. Nie czuli nic, ponad ostry, odświeżający chłód zimowej nocy i tajemnicze przyciąganie niebios...
[center:8020f27280]
[/center:8020f27280]
Avaritia pogrążyła się w marzeniach o życiu na wolności, patrząc w dal, jak kopuła nieba sięga gdzieś poza horyzont. Lucius marzył zaś o Calimporcie. Nawet Laret czuł, jak jego duch wznosi się na wyżyny i marzył o tym, co lezy za horyzontem jego świata. Wszyscy pogrążeni we własnych marzeniach i zachwycie, dzieląc piękno tej nocy, z werwą brnęli przez ośnieżone wzgórza Lamordii. W końcu wbiegając jako pierwsza na kolejne białe wzgórze, Avaritia ujrzała pierwsze domy osady...
[center:8020f27280]
[/center:8020f27280]