Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2012, 21:29   #2
RoboKol
 
Reputacja: 1 RoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodze
~ O, coś ciekawego. ~ Pomyślał przeglądając protokół z sekcji zwłok. Zapisał sobie w swym notatniku kilka ciekawszych zdań, po czym ubazgrał wszystko komentarzami, z których większość była tylko domysłami. Kto wie czy trafnymi? Od początku zaczął uważać mordercę za nieuka, sadystę i geja. Ciekawe połączenie, z którego może wyniknąć albo szpital psychiatryczny, albo czyjaś śmierć.
Przez następne kilka minut gapił się bezmyślnie w ekran komputera, pozwalając odpocząć ciężko spracowanemu umysłowi. Udawał, że przegląda protokoły z innych spraw, jednak nawet na to było za wcześnie. Wiedział, że homoś, który zabija, zrobi to raz jeszcze. Właściwie z nudów wysłał wiadomość do archiwum, by przysłali mu sekcję zwłok dwóch poprzednich ofiar. Może coś się uda z tego wyczytać? Dodał też, że nie muszą się spieszyć. I tak niedługo miał wychodzić, a nie chciał już tyle myśleć o tej sprawie.
Zanotował sobie też w pamięci, że musi odwiedzić miejsce zbrodni. Wiadomo, grupa która pierwsza przybywa na miejsce, nie zbierze wszystkich śladów. A jeśli nawet, to i tak warto się tam pokręcić. Poczuć zabójcę. Wiedzieć, że on tam był i robił te wszystko ohydne rzeczy...
Wyłączył komputer, zgarnął resztki jedzenia wraz z papierowym kubkiem i tacką, i wyrzucił je do kosza. Wyszedł po cichu, starając nie zwracać na siebie uwagi. Bo przecież po co zakłócać tę niekończącą się pracę ludzi w tym budynku?
Na parkingu odnalazł swojego Rumblera. Wskoczył do środka i odpalił silnik. Przez chwilę nasłuchiwał tego warkotu oryginalnych części, sprowadzanych aż z Albuquerque. Trochę drogo wyszło, ale opłacało się. Auto było dokładnie takie, jak sobie Jack zamówił. Powoli wyruszył z parkingu na północ. Zostawił za sobą te wszystkie nudne biurowce. Miał wielką ochotę na bardzo niezdrowe żarcie. Podjechał do restauracji drogowej, zamówił kilka dużych cheesburgerów i dużą colę. Wszystko wchłonął w kilka minut i znów ruszył w drogę.
Pokluczył uliczkami miasta, pobawił się z ewentualnymi szpiegami. Sam też śledził losowo wybrane samochody. Głównie z nudów. Dopiero gdy i to mu się znudziło, zdecydował się podjechać na strzeżony parking niedaleko swojego mieszkania.
Zapłacił, przebrał buty z wielkich opinaczy wojskowych na stylowe adidasy. Resztę drogi do domu, czyli nieco ponad milę, przebiegł spokojnym truchtem. Kondycja była ważna w tym zawodzie.
Wszedł do mieszkania nie oglądając się na wiecznie niezadowolone staruszki, rozkrzyczane dzieciaki i krzywiących się na jego widok dorosłych. Wiedzieli, że Jack nosi broń, w końcu aż tak się z tym nie krył. Jednak to, że ma odznakę ukrywał tak skrzętnie, jak tylko potrafił.
Zatrzasnął za sobą drzwi mieszkania. Pilotem od razu włączył kino domowe, które zaczęło grać po cichu muzykę klasyczną. To tworzyło idealny do odprężenia się nastrój. Przeszedł do małej siłowni, na jaką sobie przerobił salon. Z małej lodówki wyciągnął jakiś mrożony sok. Włożył też małą pizzę do mikrofalówki. Do kolacji będzie musiała wystarczyć.
Po jedzeniu przez ponad dwie godziny (z krótkimi przerwami) trenował. Starał się utrzymać siłę, która czasem się przydaje. Czasem. Bo zwykle wystarczą dość przekonujące argumenty, jak na przykład Beretta w dłoni i obłędny uśmiech w stronę celu.
Usiadł przed telewizorem i przez kilkanaście minut skakał po kanałach informacyjnych. Robił to bardziej z przyzwyczajenia, niż z konieczności. Przysnął na chwilę, jednak wybudził go dzwonek w telefonie. "Przyjdź za godzinę" - mówił sms od kumpla o imieniu Frank, z którym chodził do hali sportowej, by nawzajem wytłukiwać z siebie resztki szarych komórek. Jack jednak dziś olał wiadomość. Po prostu mu się nie chciało. Wyłączył telewizor. Muzyka przeszła w klasykę połączoną z rockiem. Najlepsze połączenie, jakie się udało człowiekowi stworzyć.
Na kolację Samson przygotował sobie naleśniki. Zjadł ich kilkanaście, a po wieczornej toalecie w końcu odpisał Frankowi, że się źle czuje. Drobne kłamstewko, a wieczór wolny. Poczuł potrzebę jednak, że gdzieś musi rozładować tę siłę. Dlatego przez godzinę tłukł w worek. Dopiero po tym wziął prysznic i położył się na wielkim, twardym łóżku. Po paru chwilach obchodziły go jedynie samotne sny.
 
__________________
Jak obudzić w sobie wielkość, gdy jest ona niezbędna?
RoboKol jest offline