Sztylet śpiewaka to broń rodem z legend, wśród wszelkiej maści oprychów, skrytobójców i włamywaczy. Broń, która ponoć nigdy się nie tępi i mimo skromnych rozmiarów samej klingi potrafi przebić nawet grube zbroje. Według legendy opowiadanej przez starego Wolfganga z Altdorfu broń spoczywa gdzieś w Górach Krańca Świata, jednak Wolfgang ostrzegał, że Sztylet śpiewaka jest w posiadaniu pewnego giganta. Na spotkanie z gigantem udałby się tylko szaleniec albo... Samobójca? Właściwie czemu nie? On zajmie się gigantem a ja zabiorę sztylet, on odzyska honor a ja się obłowię...
Co myślisz?
Co do stylu gry to sporo walki, ale jak już wcześniej ustalałem z
malahajem wszystko inne też może być, wszak krasnoludzki zabójca zawsze i wszędzie znajdzie powód do walki czy jest na terenie orków, czy jest w epicentrum wielkiego spisku, albo też ktoś go wplątał w sprawy szlachty. On chce zarobić (jak każdy krasnolud), upuścić krwi (jak każdy krasnolud) i chce by sława o nim roznosiła się po całym Imperium (jak każdy krasnolud), z tym że z naciskiem na to drugie