Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2012, 08:31   #7
kortill
 
Reputacja: 1 kortill nie jest za bardzo znanykortill nie jest za bardzo znanykortill nie jest za bardzo znanykortill nie jest za bardzo znanykortill nie jest za bardzo znanykortill nie jest za bardzo znanykortill nie jest za bardzo znany
Szary liść, góra i dół; taniec i śpiew; najpiękniejsze chwile, które spędzał na obserwacji przyrody- dzisiejszy ranek nie różnił się od wszystkich, które przeżył w tym mieście człowiek –egzotyczny; kupiec z wyboru, nie zamiłowania.

Dziś wstał wyjątkowo wcześnie. Kiedy podnosił się z podłogi, na której zwykle zasypiał, na dworze było mroczno i ponuro, było ciemno i cicho. On był zmęczony.
Zaropiałe oczy przeszkadzały tylko chwilę, bo obok posłania leżała miednica z lodowatą wodą, przyniesioną poprzedniego wieczora z oddalonego o kilkaset metrów jeziora.

Choć wiele osób dopiero zasypiało, jeszcze więcej kosztowało radości spędzania upojnych wieczorów razem; choć tysiące całe śniły właśnie najpiękniejsze marzenia on i jemu podobni rozpoczynali kolejny dzień ciężkiej pracy.

Na placu nie było jeszcze nikogo, dziś to On wyprzedził wszystkich i pierwszy zaczął wykładać swoje towary. Ostatnio zrobił dosyć dobry zakup, który w niedługim czasie miał dać mu majątek.
Już niedługo na pustym placu, gdzie teraz pięknego walca tańczą pojedyncze listki hulające w rytmie dyktowanym przez podmuchy porannego wiatru, tak zwykłego w tym obszarze miał rozpocząć się wielki jarmark. Ów listki, ów pusty plac , przypominały mu o jego mieście, przypominały mu o jego dzieciństwie. Zamyślił się.

-Słońce na pewno wyszło już zza pojedynczych wzniesień otaczających miasto.- Kupczyk musiał się pospieszyć…
Choć w mieście wciąż królował mrok zarzucony niczym sieć przez potężny cień zabudowań miejskich. On musiał się śpieszyć. Wahał się, że nie zdąży przed wyjściem na ulice dzikiego tłumu, który miał go wzbogacić.
Od dawna chciał zatrudnić pomocnika, ale, kto by chciał pracować za kilka miedziaków dziennie. Przeto dziś znów cały trud spadł na jego ręce.

Kilka godzin później wyszli na plac pierwsi klienci. Oczywiście cisi nie byli zainteresowani artykułami, które prezentował. Byli to: karczmarz pędzący do straganu za kapustą, jakby ta miała uratować jego skórę; ochlej, który szukał okazji, kilka dzieciaków pędzących do pracy i piękna kobieta. Ów kobieta odziana skąpo wychodziła przez okno z wysokiego domu zadaszonego dziwnym materiałem. Ten dom należał do znajomego mu kupczyka…

Choć wszystko zaczęło się zwyczajnie(…), niekoniecznie miało się tak zakończyć.


 

Ostatnio edytowane przez kortill : 17-03-2012 o 08:41.
kortill jest offline