„Marzenie"
Marzę by żyć wczoraj, w puchu gęsich skrzydeł
Malujących spokój całowaniem wiatru,
Gdy w monsunach przemian błyskawicą idę,
Wstręt rozdziera świata ran opasły kaptur -
Nastraja do tanga swych obmierzłych pieszczot:
Drzew zginanych żalem w harmonii szubienic,
Żeber wybujałych nad ścierniska brzeszczot.
Płynących balonów ciał rzeka się mieni
W kosmos rozjarzony duchów stygmatami.
Lecz czyja dłoń łechce sznurki za zasłoną?
Rwą kajdany gangren narodu szamani
Wypalając rany wolnością spaczoną
Lub lecząc monument cnót osieroconych.
W czasach oswojonych zapachem obłędu
Kwitną w obojętność zwłok nieme bastiony,
Bez laurów suspense'u i bez happy end'u. |