Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2012, 21:51   #5
RoboKol
 
Reputacja: 1 RoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodze
Noc. Trzecia godzina nowego dnia.
Gdy chorujesz na bezsenność, jesteś zbyt aktywny w nocy, z jakiś powodów nie możesz spać, to taki telefon z wezwaniem jest dla ciebie wybawieniem. Wyrwaniem z pustki, którą próbujesz zapełnić chwytając się najdziwniejszych zajęć, jak choćby wyrzucanie śmieci, bieganie, obserwowanie sąsiadów, czy układanie kolejnego tysiąca puzzli. Jesteś zdolny zrobić wszystko, aby zająć czymś otępiały niewyspaniem umysł.
Kiedy należysz do grupy ludzi, którzy pracują w przeciętnych godzinach, wysypiasz się zawsze, odpoczywasz zaraz po pracy w głębokim fotelu z kubkiem gorącej kawy i masz przy sobie ciepło rodziny, telefon w nocy jest tylko niezbyt miłym snem, który jednak znika z twojej pamięci po trzech, czasem czterech przespanych w ciepłym łóżeczku nocach. Bo takie rzeczy się dla ciebie praktycznie nie zdarzają.
Jednak jeśli jesteś gliną, nazywasz się Jack Samson, masz trochę doświadczenia, co dzień najpierw wysilasz wszystkie szare komórki w pracy, by potem dobić organizm morderczym treningiem i otrzymujesz wezwanie w czasie, gdy należy ci się jedyny, słuszny, należny odpoczynek, wpadasz w szał. Jesteś wściekły. Resztkami siły woli nie mówisz inspektorowi Johnsonowi, by się odpierdolił i ściskasz telefon tak mocno, że pęka jego plastikowa obudowa. Gdy się rozłącza, siedzisz na łóżku pozbawiony sił. Początkowo chcesz tu zostać, mieć wszystko gdzieś. Ale to nie konsekwencje powstrzymują cię od tego. Gdy wciągasz na siebie spodnie, gdy wkładasz koszulę, gdy wciskasz się w swoje adidasy, gdy zabierasz ze sobą broń, oraz legitymację i wszelkie potrzebne dokumenty, nadal masz w dupie konsekwencje. Kieruje tobą chora ciekawość, rządza poznania mordercy, jego działań, ruchów, marzeń, słabości. I udowodnienia mu, że jesteś od niego lepszy.
Na zewnątrz łapiesz taksówkę. Nie masz zamiaru męczyć swojego autka. Dojeżdżając na miejsce, czujesz smród morderstwa. Wyjmujesz notes... Psiakrew, zapomniałeś notesu! A nie, jednak masz. Tylko nie w tej kieszeni co zwykle. Dlaczego tam go nie włożyłeś? Roztargnienie? Zastanawiasz się przez chwilę, po czym skupiasz pełną uwagę na Johnsonie.
- Samson, spisz raport. - Mówi.
"Odwal się, gnoju" - masz zamiar mu odpowiedzieć. Jesteś zmęczony, a ten dupek każe ci jeszcze spisywać to, co widzisz. Z ogromnym poirytowaniem i pewną dozą zmęczenia spisujesz wszystko, co usłyszałeś, co widzisz, i co ci mówią. I gdy kończysz, wygląda to tak:

Cytat:
"Ofiarę znaleziono w opuszczonej stacji metra przy Midnight Avenue 14, 50 metrów od peronu. O ofierze można powiedzieć, że jest to kobieta, mająca przebite płuco (długi, ostry przedmiot, prawdopodobnie to ten uraz spowodował zgon), torturowana. Została ogolona, prawdopodobnie przed śmiercią. Tożsamości ofiary nie da się ustalić na podstawie odcisków palców, będzie wiadomo więcej po sekcji zwłok i rekonstrukcji twarzy. Co dziwne, kilka metrów od ciała znaleziono smugę krwi i jakieś występujące w śladowej ilości włókna. Zostały przewiezione natychmiast do laboratorium."
Oczywiście, że od strony technicznej, raport leży. Należy jeszcze dopisać tyle bezgrołów, że sam nie wiesz kiedy to skończysz. Ziewasz i sterczysz tu jeszcze przez jakiś czas. Myślisz, że to miejsce ci coś powie, szepnie, lub krzyknie. Masz nadzieję na cokolwiek, byle dało ci to przewagę nad zabójcą. A potem jedziesz na komisariat, do swojego biurka. Musisz przepisać raport i zadbać, by wyglądał bardziej urzędowo. Wiesz, że tę noc masz już z głowy.
 
__________________
Jak obudzić w sobie wielkość, gdy jest ona niezbędna?
RoboKol jest offline