Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2012, 23:18   #3
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Smukła, kobieca postać skąpana w porannej mgle stała oparta o ścianę pracowni krawieckiej Femme Fatale. Nie tolerowała spóźnialskich.
- No w końcu – powiedziała niezadowolona – jeśli mamy dokończyć Ci tą spódnicę…

- Posłuchaj – Silvia odezwała się zaraz po tym jak tylko złapała oddech – biegła na spotkanie. – W dzisiejszej gazecie…

- Wiesz, że nie cierpię, gdy się mi przerywa – warknęła niemal, po czym zaciągnęła się papierosem przyglądając się jednocześnie rozmówczyni krytycznym okiem. Zastanawiała się, czy strój, który zaprojektowała bezie pasował do figury aktorki.

- Wiem, ale to naprawdę ważne. Spójrz – pomachała jej przed nosem dzisiejszą gazetą i zaraz zaczęła czytać. - Skandal towarzyski – w jej głosie słychać było ekscytacje pomieszaną z niedowierzaniem – to tytuł. Któż by się podziewał, kto to mógł przewidzieć, jednak to prawda – czytała nic nieznaczące słowa jakiegoś dziennikarzyny – jak donoszą nasi tajni informatorzy…

- Błagam cię dziewczyno, przejdź do rzeczy - było chłodno, a Nuria nie lubiła zimna.

- Egon Hasting zerwał zaręczyny z Elizabeth Herbert i podobno ma się pobrać – jeszcze bardziej przyciszyła głos - z Dalią. Dalią Black - wyrzuciła siebie w pełnej konspiracji, tak jakby nie czytała codziennej gazety a czyjś skradziony pamiętnik.

- Co takiego – Nuria wybałuszyła swoje i tak wielkie oczy – nie wierzę. A to lisica, ha! Kto by pomyślał. Jak ona to zrobiła – mówiła do siebie.

- Pewnie jest z nim w ciąży! - w głosie młodej kobiety słychać było absolutną pewność.

- Hah – zaśmiała się krótko – nie rozśmieszaj mnie. Ciąża nie ciąża… Jakiś bękart byle aktorzyny - bez urazy - nie mógłby być powodem zerwanie zaręczyn, nie z jedyną dziedziczką majątku hrabiego Montgomery.

- Co więc?

- Nie mam pojęcia – hiszpanka wzruszyła ramionami. - Może miłość - prychnęła zaraz. Niedopałek papierosa spadł na ziemię by za moment dokonać żywota pod zbyt wysokim, jak na wszelkie standardy, obcasem. – Wieczorem macie spotkanie z nowym sponsorem teatru – zmieniła temat udając przed nią, że wcale jej to nie ciekawi - jeśli chcesz wypaść lepiej niż ta lisica Black musimy jak najszybciej skończyć twój strój.

- Yhmm – Silvia pokiwała potulnie głową wciąż wpatrując się w gazetę z niedowierzaniem.

Jakiś czas później

Nuria Sofia Romero stała przed wielkim lustrem w pokoju, który zajmowała od czasu, gdy przybyła do siostry – Lady Aston. A trzeba zaznaczyć, że mieszkała tu już ponad pół roku i nic nie zapowiadało szybkiego powrotu do jej rodzinnego kraju.
Młoda Hiszpanka oglądała jak leży na niej najnowsza sukienka jej projektu. Zajmowała się bowiem hobbystycznie projektowaniem ubrań w małej, należącej do niej pracownie krawieckiej w której powstają najpiękniejsze i najoryginalniejsze stroje jakie widziało Hostings Hall. Stroje nie zawsze do końca przyzwoite i przystające do obowiązujących, nudnych trendów.

- I co o tym sądzisz? – z uśmiechem na ustach zwróciła się do Lisy, jednej z krawcowych, które zatrudniała.

- Nie sądzisz, że ta suknia jest trochę zbyt odważna?

- Nie – odpowiedziała krótko wyraźnie zadowolona z efekty końcowego ich wspólnej pracy.

- Ale ten dekolt z przodu i na plecach – starsza kobieta przyglądała się jej z niepewną miną – no i jeszcze kolor. Czerń niekoniecznie pasuje na zaręczyny.

- Sądzę, że na te zaręczyny jak najbardziej. I nie chodzi mi tu bynajmniej o nazwisko szczęśliwej narzeczonej – uśmiechnęła się kącikiem ust.

- Jak chcesz – Lisa machnęła ręką i ruszyła do wyjścia.

- Dziękuję – rzuciła, gdy kobieta chwytała już za klamkę. Widząc jej nieco zdziwioną minę dodała – za skończenie sukienki na czas i za to, że jesteś jedyną krawcową, która potrafi szczerze powiedzieć, co o mnie myśli.

Drobna szatynka, której włosy poprzetykane były już siwizną uśmiechnęła się łagodnie. – Mówię tylko o stroju, nie o tobie. Przecież wiesz, że jesteś piękna, a ja jestem stara i nie znam się na tym co teraz się nosi. Ja po prostu umiem szyć. Baw się dobrze – puściła oko i wyszła.
- Po to tam idę – rzuciła za zamykającymi się drzwiami po czym zaczęła robić makijaż.



Jej wejście do sali bankietowej nie umknęło spojrzeniu ciekawskich oczu. Nie obyło się też bez cichutkich komentarzy, których nadawcy sądzili zapewne, że ich zachowanie jest niezauważalne.
Nuria już dawno przestała się przejmować tym, co o jej wyglądzie, życiu i zachowaniu myślą inny. Najmłodsze, najbardziej rozpieszczane dziecko szanownego, hiszpańskiego rodu Romero było jednocześnie czarną owcą w rodzinie.
Zajęła wyznaczone miejsce za stołem przy którym siedziała już jej siostra i kilka innych z pozoru nudnych dam.
Bawiąc się prawie już pustym kieliszkiem czerwonego, półsłodkiego wina obserwowała zgromadzonych gości, z których większości nie znała, innych kojarzyła tylko z widzenia.
W końcu pojawili się i oni Egon w towarzystwie swojej nowej narzeczonej, aktorki Dalii Black.

- Zabawę czas zacząć – szepnęła pod nosem opróżniając kieliszek. – Lady Aston obdarzyła ją ostrzegawczym spojrzeniem.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline