Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2012, 09:15   #10
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Hastings Hall



Guy był, co tu dużo mówić, niepocieszony. Uważnie obejrzał sobie wszystkie obecne na balu damy i nie bardzo przypadły mu one do gustu. Same wyuzdane, cyniczne, modnie wyzwolone, kwaśne śliwki. A taką miał ochotę na coś słodko niewinnego. Zbliżał się niestety do końca listy smakowitych pokojówek. Lubił je brać w mało uczęszczanych korytarzach, których w Hastings Hall było pod dostatkiem. Najbardziej lubił te, które potem próbowały go unikać. Z lubością wyobrażał sobie jak płaczą.
Nie wszystkie się oczywiście nadawały. Ta przeurocza Sara Heap, na przykład - sprawiała wrażenie cichej i nieśmiałej, ale coś mu w niej nie pasowało. Nie wiedział jeszcze, co konkretnie ukrywała, ale miał wrażenie, że podawała się za kogoś kim nie jest. Ot, konundrum. Zawsze pozostawała jeszcze Anabell. Do tej pory dyskwalifikowała ją przeszłość, ale dziś wyglądała wyjątkowo uroczo. Czy to nie były jej urodziny?
Westchnął rozdzierająco i skrzywił się, mierząc wzrokiem obecne na sali kobiety. Jedną z niewielu, które przykuły jego uwagę była Robertsówna. Płoche stworzonko, przypominało mu jednak króliczka, a on z dziczyzny zdecydowanie preferował sarninę.
- A więc, Anabell - postanowił dopijając kieliszek wina i ruszył na poszukiwania kolejnego.


Dalia obserwowała uważnie wszystko wokoło. Nie czuła się bezpiecznie w tym domu. Praktycznie rzecz biorąc nie czuła nic prócz nienawiści. Bezsensowne trzebiotanie Isobel puszczała mimo uszu. Była tam też Lady Aston i jej młodsza siostra, takie do siebie podobne, a jednak tak różne. Hiszpanki także nie widniały zbyt wysoko na liście zainteresowań panny Black.
Zamiast wszystkich grzecznie przywitać i wyglądać nieśmiało i niewinnie, jak przystało na świeżo upieczoną narzeczoną, skupiła swoją pełną uwagę na Lady Hastings.
- Margaret - zdawała sobie sprawę, że zachowuje się impertynencko. Na dodatek uśmiechnęła się kwaśno. Szlachetnie urodzona dama o mało nie zapluła się szampanem. Egon nawet nie zauważył tej transgresji, był tak ślepo zakochany. Wszystko szło zgodnie z planem.


Thor czuł się wyraźnie nie na miejscu. Sprawy nie łagodził fakt, że Alessandro postanowił wprosić się na rodzinny bal. Obecność mężczyzncy bynajmniej nie działała kojąco na nerwy młodego człowieka. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, był niemal pewien, że wszyscy wiedzą. Czuł się jak owca prowadzona na rzeź.
I jeszcze obok ten Joyce, Thor dobrze wiedział jakim typem człowieka jest amerykanin. Wyczuwał to na kilometr. Miał przecież niemal na codzień do czynienia z podobnymi mu jegomościami. Co on tu robił?


Elizabeth nie podniosła nawet wzroku gdy Willikins zapowiedział parę narzeczonych, za bardzo fascynował ją szpikulec do lodu, wystający z kubełka, w którym chłodził się szampan.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 24-03-2012 o 18:25.
F.leja jest offline