Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2012, 12:31   #23
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Kapral, ty się zajmij naszym Żakiem — polecił Ivein. — Ja muszę dać jednemu krasnoludowi parę lekcji o znaczeniu taktyki.

Łowca ściągnął z siebie kolczugę, która z chrzęstem wylądowała na zastawionym jadłem stole, a po chwili dołączyła do niej skórzana kurtka. Alsburgczyk podwinął rękawy koszuli i stanął przed khazadem.
Wyciągnę ci tę brodę przez rzyć — rzucił, przyjmując postawę do walki. Widząc jednak, że nie uda mu się sprowokować Gimbrinsona do ataku, ruszył pierwszy.

Doskoczył zgrabnie do przeciwnika i wyprowadził proste uderzenie w twarz. Magnar był na to gotowy i bez problemu zablokował cios. Kolejne trafienia także zostały zatrzymane. Zawiedziony człowiek cofnął się parę kroków i zmienił taktykę, podskakując w miejscu, okrążając rywala, starając się go zdezorientować, gotowy wykonać unik w każdym momencie. Nowe podejście się sprawdziło, gdy krasnolud wyprowadził potężny cios w jego kierunku. Ivein wykonał sus w prawo i natychmiast kontratakował, uderzając z boku w prawe ramię i poprawiając raz jeszcze.

Trzeci cios został uniknięty, ale Ivein już czuł, że wygrywa to starcie. Niezgrabny atak, jakim odpowiedział khazad, w ogóle go nie musnął, z kolei łowca już wyprowadzał kolejne uderzenie. Magnar przyjął je na pierś i nawet nie mrugnął, to trzeba mu było przyznać.

Człowiek znowu oddalił się trochę i po chwili przysunął z powrotem, wracając do ofensywy, jednak nieoczekiwanie krasnolud rzucił się do przodu i zadał błyskawiczny cios. Zanim Ivein zdążył zareagować, okropny ból przeszył jego brzuch i skręcił wnętrzności, aż odebrało mu dech. Ze stęknięciem upadł na ziemię i obraz mu się rozmył, gdy próbował pochwycić powietrze. Po kilkudziesięciu sekundach niemoc minęła, ale wciąż go rwało.

Magnar podszedł do niego i wyciągnął rękę, więc człowiek splunął krwią na ziemię, złapał przyjazną dłoń i z trudem wstał. Bolesnym krokiem, na wpół zgięty, doczłapał do stołu i usiadł na krześle, a na wprost niego usadowił się Gimbrinson.
Gdzie się nauczyłeś tak walczyć? — zapytał.
Och… — stęknął pobladły Ivein. — Wiesz, jakoś tak… Jest dużo okazji na trakcie. Ale to w wojsku musiałem podłapać sporo umiejętności. Było tam paru prawdziwych zawodowców. Ty za to masz niezły cios. Nie spodziewałem się…

Wyciągnął rękę, aby chwycić kufel piwa, który podsunął mu krasnolud, ale zamiast tego złapał się za brzuch, odwrócił i zwymiotował na ziemię za sobą. Skończywszy, wytarł usta rękawem.
Chyba sobie darujemy rewanż — stwierdził.

Magnar poklepał przyjaźnie człowieka po plecach:
Hehe. No tośmy się dogadali. Swoją drogą miałeś dużo racji, ale widzisz jak usłyszałem, że ktoś z balkonu zaczyna negocjować z Grubym, to żem pomyślał że zieloniec się wywinie. A ja tego gnojstwa nie mogę zdzierżyć. Kiedyś orki… khem... — Magnar chrząknął nagle w kułak.
Co Ci będę opowiadał… stare dzieje. — Przez twarz krasnoluda przebiegł cień i Gimbrinson zamilkł na dobre.
 
Yzurmir jest offline