Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2012, 02:35   #4
Avder
 
Avder's Avatar
 
Reputacja: 1 Avder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znany
- Jestem wdzieczna za pomoc - odparla niepewnym tonem - Potrzeba mi tylko troche odpoczynku i mojego ekwipunku a znikne tak szybko jak sie pojawilam - zapewnila Atharanel. - Jedyne o co chce zapytac to jak moge sie odwdzieczyc za pomoc. - Z wdziecznoscia pila wzmacniajaca mieszanke zerkajac w miare mozliwosci dyskretnie na otoczenie.

Najwyraźniej Łowczyni natrafiła na bardziej stały obóz Harlekinów. Materia osnowy została ukrztałtowana w scenę wokół, której rozmieszczonych było kilka siedzisk.
Na scenie grupa kolorowo odzianych eldarów tańczyła w rytm hipnotyzującej muzyki.
Mistrzyni Trupy uśmiechnęła się do swego gościa.
-Historie są zawsze dobre. Inspirują nas do nowych dzieł, musiałaś widzieć wiele wspaniałych lub okropnych rzeczy. Wszystko jest warte pamiętania, jeżeli niesie ze sobą emocje i naukę.

Atharanel spojrzala w twarz Harlekinki, rzeczywiscie, przez te setki lat swoich podrozy przezyla wiele przygod wartych opowiesci, niepokoilo ja troche ze moze nie byc w stanie przybrac je w slowa tak, aby zaintrygowac te niesamowita postac. W koncu ocalili jej zycie, wiec w jej obowiazku bylo odwdzieczenie sie chociazby opowiescia. Zamyslila sie na chwile wyszukujac w pamieci jedno z ciekawszych wydarzen.
Z mieszaniny wspomnien, twarzy, glosow i miejsc, wylonil sie krajobraz jednej z dziewiczych pieknych planet o niesamowitej florze. Pamietala cudowne cieplo trzech slonc systemu i powiew wiatru niosacy zapach trawy oraz kwiatow. Nieswiadomie zamknela oczy przenoszac sie w to cudowne miejsce, niemal zapominajac o tym gdzie jest, przeniosla sie na ciepla i piekna planete, wolna od zepsucia i rywalizacji... Rywalizacji.. Morderstwo.. Otworzyla gwaltownie oczy ukluta bolem i tesknota za swoim Światostatkiem to wszystko, czego poszukiwala, przygoda, piekno, to wszystko oddawala ta planeta, dlaczego wiec powrocily do niej te mroczne wspomnienia wygnania z Alaitoc... Westchnela gleboko i zebrala sie w sobie. Spojrzala ponownie na twarz Eldarki przepraszajacym wzrokiem i podjela, wyszukujac niemal na szybko jedno z ostatnich zajsc.
- Od kilkuset lat podrozuje po roznych systemach, widzialam naprawde wiele wspaniałych miejsc, ruiny niegdys majestatycznych miast, teraz porosniete, owladniete przez potege natury, zamieszkane przez dzikie zwierzeta, moznaby odniesc wrazenie ze formujące nowa kulturę, tak jak robili to ich poprzednicy tworzacy te niesamowite miejsca, az ma sie ochote usiasc i obserwowac, jak stare przemija a nadchodzi nowe... - Oczy Atharanel zamglily sie nieco na mysl o tych wszystkich niesamowitych cudach - Niegdys niezniszczalne potegi niszczeja, slabna, przegrywaja walke z czasem, z natura... Tyle razy konczylam zycie poteznych i majestatycznych postaci jednym strzalem... Konczylam tyle staran, istnien, w ulamku sekundy... Ale nigdy nie moglam nadziwic sie jak nieuniknione jest przemijanie w wiekszej skali... Cale kultury, cywilizacje niegdys potezne ponad wszelkie wyobrazenie, teraz zapomniane i nieznane... Czyz to nie jest intrygujace? - rzucila retoryczne pytanie pathfinderka po czym ciagnela dalej.
- Moznaby pomyslec, ze technologia, wiedza czy wplywy to potega, ale przekonalam sie wielokrotnie wedrujac po dziewiczych nietknietych zebem zepsucia planetach ze prawdziwa potega niekoniecznie jest od nich zalezna, czesto ledwo unikalam smierci ze strony fauny, niesamowitych stworzen zrodzonych przez nature, ktore tylko dzieki swoim zmyslom i sile byly grozniejszymi przeciwnikami niz niejedni ucywilizowani wrogowie... Zadnej technologi.. Tylko zmysly.. Zmysly sa czyms o wiele ciezszym do oszukania niz dzialka czy nawigatory... Kaze sie to zastanowic nad tym co tak naprawde jest dzis potega... I czy potega jest tym czego potrzeba by przetrwac... Przekonalam sie jak malo uzyteczna moze byc technologia, a jak uzyteczny jest dobry kamuflaz, znajomosc wroga i przebieglosc... Kiedy wpadlam przypadkiem w jednej z glebokich puszcz na stworzenie, ktore zaskoczylo mnie swoim... Majestatem, mimo tego ze najwidoczniej bylo prymitywne, bardzo przypominajace bezwlosego goryla o poteznych koscianych szczekach, to oszolamialo swoja sila, musialo mnie wyczuc, bo na pewno nie uslyszalo, zaszarzowalo na mnie i nawet strzal z mojego karabinu zdawal sie nie robic na tym stworzeniu wrazenia, bylo nadzwyczaj sprawne, uciekalam lawirujac pomiedzy poteznymi konarami, nie probujac nawet wspiac sie na ktorykolwiek z nich, czulam ze nie dorownalabym temu czemus we wspinaczce, uciekalam wiec nie ogladajac sie za siebie, starajac sie wymanewrowac je, zgubic, ale kupilam sobie jedynie kilka dodatkowych minut nadziei, zanim poczulam silne uderzenie wielkiej jak moj tors piesci... Ten cios wydusil ze mnie resztki powietrza, padlam na miekka uslana liscmi i trawa ziemie, poczulam jej zapach, zapach porannej trawy, lisci, gleby... Pamietam ze jedyne o czym wtedy pomyslalam to to, jak natura potrafi byc przebiegla... Tak piekna i niebezpieczna jednoczesnie... Zamknelam oczy wdychajac cudowny zapach i czekajac na cios...
Nigdy nie nadszedl... Jedyne co nastapilo to drzenie ktore lezac na ziemi odczulam calym cialem i skrzek owego stworzenia... Ocalilo mnie inne stworzenie, wieksze i silniejsze od tego ktorego zaatakowalo mnie, zostalam ocalona przez nieswiadomego swojego czynu stwora. Nie kaze sie to zastanowic nad tym co tak naprawde jest potega? Sila? Technologia? Wiedza?

Atharanel westchnela ponownie rozmarzona wspominajac inne piekne i niebezpieczne dziewicze miejsca ktore odwiedzila i momentalnie zatesknila za samotna wedrowka po jednej z puszcz nie tknietych niczyja interwencja...

Harlekinka spokojnie słuchała opowieści Łowczyni, kiwając głową, przybliżając się nawet w momencie opisu walki i jej rozwiązania.
-Dziękuję, to była ciekawa opowieść... czuję jednak, że masz jeszcze jedną. Schowaną głęboko, bolącą.- mistrzyni trupy uśmiechnęła się- Nie musisz jednak nic już mówić, planujesz się gdzieś teraz udać? Jak wydobrzejesz?

Eldarka przypatrywala sie uwaznie Harlekince przez dluzsza chwile zaskoczona tym co wlasnie uslyszala, po czym odparla.
- Pragne powrocic do mojej wedrowki, odkrywania kolejnych dziewiczych, nietknietych skaza ani nawet spojrzeniem dziewiczych planet. Niczego wiecej... - zawahala sie, ale szybko dokonczyla - … Mi nie potrzeba - wymusila niewinny usmiech.

Aldanee spojrzała na swoją rozmówczynię, ale tylko kiwnęła głową.
-Rozumiem, niestety w tej części galaktyki jest ich naprawdę nie wiele, ludzie zajęli te tereny dawno temu i najwyraźniej nie śpieszno im , aby wybić się nawzajem... - Harlekinka zamyśliła się chwilę - Jest jeden świat. Pierwsi z nas, którzy opuścili pradawne Imperium tam żyją. Droga Podróżnika jest piękna, ale samotna. Jeżeli rany twej duszy mają się kiedyś zagoić... potrzebujesz więcej niż czasu.

Atharanel znow przylapala sie na wpatrywaniu sie w twarz Harlekinki, nie wiedziala skad to wiedziala, w ogole niewiele wiedziala o Harlekinach.
- Kazdy podaza swoja sciezka - Odparla niepewna jak powinna zareagowac na slowa Eldarki.

-Ścieżka ciągle jest twoja, ja ci tylko pokazuje możliwe drogi.

- Podazam sciezka ktora zostala mi przypisana, czerpie z niej tyle satysfakcji ile tylko moze ona oferowac, nowe wspaniale miejsca, walka, wolnosc... Wielu o tym marzy. - odparla - Nie sadze zeby byly inne sciezki... Dla mnie. - Zastanowila sie chwile po czym dodala - Czas nie zawsze leczy rany.

-Czas nigdy nie leczy ran, tylko je zabliźnia.- Harlekinka westchnęła- Rozumiem co masz na myśli. Niestety innych planet gdzie nie napotkasz mon-keigh nie znamy w tej okolicy.

- Nielatwo jest znalezc takowe gdziekolwiek... - dodala Eldarka ze smutkiem - Pozostaje szukac, samo poszukiwanie jest przygoda, odnajdywanie takich skarbow jak dziewicze planety to nagroda za nieustepliwosc. - Odparla, ale po chwili zapytala - Gdzie w poblizu sa inne sanktuaria? Rozumiem ze tutaj wszystko jest pod kontrola - usmiechnela sie - ale podrozujac, staram sie pomagac pobratymcom w potrzebie, chociaz tyle moge ofiarowac.

Harlekinka spojrzała na jednego ze swojej trupy.
-Misner, podejdź tu i pokaż nam mapę.-zamaskowana postać zbliżyła się do pary i zamachnęła dłońmi przed sobą. Między trójką pojawiła się iluzja systemu tunelów.
-Podróżując na północ powinnaś natrafić na bezpieczną jaskinię bez rezydentów w ciągu dwóch dni. Niestety dalej będzie coraz gorzej, powoli zaczniesz się zbliżać na tereny Mrocznego Miasta i do ziem naszych kuzynów. Jednak z jaskini, o której mówiłam jest prosta droga na wschód, powinna doprowadzić cię w bezpieczniejsze tereny. Moze natrafisz tam na inną trupę.

- Rozumiem - Skinela glowa - Mam nadzieje ze nie bede dla was problemem zbyt dlugo, naprawde jestem wdzieczna za pomoc. - Kiedy tylko poczuje sie lepiej rusze dalej i obym tym razem miala wiecej szczescia - usmiechnela sie do nich. - Mam tylko jeszcze jedno pytanie, czy mozesz sluzyc mi jakas rada? - Nie byla do konca jasne czy ma na mysli zwykla porade dotyczaca wedrowki czy cos wiecej. Wpatrywala sie w twarz harlekina wyczekujac odpowiedzi.

-Ścieżka Wygnańca daje wolność, ale często tworzy własne więzienia. Pamiętaj kim jesteś i co
trzyma ciebie na twej drodze..
 
__________________
Ave Sanguinus.
Avder jest offline