Z początku olbrzym nie słuchał zbyt uważnie krasnoluda całą uwagę poświęcając posiłkowi. W miarę jednak jak Therros snuł swoją opowieść szczeki Kurta zwalniały swoją pracę, a ona sam coraz uważniej przysłuchiwał się brodaczowi. Na jego twarzy pojawił się nieco rozmarzony, a nieco chytry uśmieszek. Przyjście Marvina zignorował. - Powiadasz, że trzeba Ci tych run ? Taaa … - stwierdził drapiąc się po brodzie. - No nareszcie cósik się dzieje w tej dziurze, a tak nic tylko cięgiem robota i robota. Czasem se człek dziewkę obłapi i to cały radocha. Tfu, niech to dunder świśnie !
Zawołał aż inny goście spojrzeli w jego kierunku.
Wyciągnął łapę i ścisnął dłoń krasnoluda. - Wchodzę w to. Przyniosę Ci tyle młotów ilek będziesz chciał. |