Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2012, 13:40   #6
Makotto
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Stojący pod ścianą Heinz słuchał. Słuchał, bo nic innego nie mógł w tym wypadku zrobić. Von Antara znów wysyłał ich na misje. Och, jakże to była za odmiana. Łowca milczał, zastanawiając się czy kiedykolwiek dane będzie mu wrócić do lasów Raiklandu. Coraz częściej wątpił w to, chociaż z drugiej strony lasy są wszędzie.

Ale pachną inaczej...

Leo spojrzał na zbierające się nad zamkiem chmury i z trudem zmusił się by dokładnie wysłuchać starego rycerza. Niestety, mętne informacje posiadane przez Antare na myśl przywodziły jedno. Nurgle.

Nurgle...

Po stokroć przeklęty bóg chaosu, którego imię niosły na ustach owrzodzone, napęczniałe od zarazy bestie kroczące kiedyś przez lasy będące dawnym domem łowczego. Heinz nie mógł uwierzyć własnym oczom, widząc chodzące, gnijące truchła, nawołujące radośnie do tego... tego czegoś.

Dodatkową motywacją był fakt, że zarażenie było jednozaczne ze śmiercią jeśli nie uda im się odprawić kontrarytuału. Równie dobrze z rąk towarzyszy, co przez powolne obumieranie narządów wewnętrznych.

I jeszcze ten deszcz...


***


Heinz miał złe przeczucia już w chwili gdy usłyszał że wozy które mieli chronić już wyjechały. Na usta łowcy zaczęły pchać sie liczne inwektywy, których nie wypowiedział nawet na widok kłopotów na trakcie. Skrzywił się tylko, prychnął przez nos i ruszył biegiem, wyjmując strzałę z kołczanu.

Walczyli już w znacznie gorszych warunkach. Walczyli w trakcie oberwania chmury oraz z najemnikami z Norski, gdy Ostermark stał w płomieniach. Ale mimo to łowca wolał nie ryzykować niepotrzebnie. Kiedy zbliżyli się dostatecznie blisko, uniósł łuk i wystrzelił, celując w najbliższego z przeciwników. Jeśli był to jeździec, opcją było ustrzelenie pod nim konia.

-Szlag by to trafił...- oczy Leo skupiły się na chwilę na dość znajomej postaci.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline