Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2012, 19:51   #9
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ołowiane niebo przysłoniło słońce, deszcz padał jak z cebra uderzając rytmicznie o blanki zamku Czarcia Mogiła.
"Magiczny Brauzeit, kurwa, cesarska pogoda, psie krwie" - złorzeczył w myślach Kislevita racząc się słodkim miodem.

Wezwano ich wreszcie do ponurego zamczyska.

Mierzwa słuchając przemówienia starego von Antary stał wyprężony jak czarna kozacka szabla, którą miał przy boku. Wygolony na głowie jak praaski lansjer - osełedec zniknął wczorajszej nocy w płomieniach kominka - odziany w zbroję, przy wysłużonej szabli, z wielkim toporem na plecach. O lewe udo oparta okrągła masywna tarcza bez herbu. Jednym słowem silnoręki na usługach cesarskiego magnata.

Deszcz padał, a szlachcic gadał dalej. To co mówił nie nastrajało bynajmniej optymistycznie.

Przygnębiony Dmuch począł tedy łypać spod oka na nowych rekrutów Starego Sępa jak zwykł określać Magnusa. Starzy "Pogromcy" to co innego: Gislan, Bruno, Heinz, Gottri, Felix. Nawet ten parszywy kuglarz Flick... Ci którzy nie umarli z ran do dalszej roboty się nadawali, reszty Dmuch nie był pewien. "Wielki Ursun ich doświadczy. Czas pokaże kto godzien naszej kompani a kto skurwiel" - klarował sobie kozak.

Stary rycerz przemawiał długo. Objaśniał zawiłości ich misji, szczegółowo określał symptomy choroby, określał wynagrodzenie. Dmuch zrozumiał jedno. "Jeśli się zarażę, nie ma ratunku. Dla nikogo nie ma ratunku. Chyba, że czarownik z Kolegium Jadeitu będzie na tyle potężny, by pozbyć się plugastwa".



***


Podróż do Gladbach, nie licząc przelotnej ulewy, minęła im spokojnie. Mierzwa trzymał się tradycyjnie z tyłu. Od czasu do czasu zagadywał Gislana na temat miotania sztyletami. Wymienił parę znaczących spojrzeń z Brunem. Klepnął po plecach Gottriego, rzucił kąśliwą uwagę w kierunku magusa. Wreszcie począł bezczelnie wlepiać wzrok w okrągłe kształty kobiet i gdy wydawało mu się, że nie widziały cmokał i mlaskał z uznaniem. Od kiedy bowiem zakosztował preparatu od medyczki Klary, ciągle mu się chciało hożej niewiasty.

- Ursunie, doświadczasz mnie nad wyraz, lecz i to zniosę z pokorą. Wielki Niedźwiedź wie co czyni - wyjaśniał rozbawionym towarzyszom podróży, ściskając mimowolnie niedźwiedzi symbol.


***


Gdy ujrzeli bród z wozami, Kislevita okrzyknął do idących na przedzie.

- Ten Kristian!? Wiemy jak on wygląda, bo... - nie skończył mówić, gdy z lasu wychynęła śmiertelna czereda z łowcą czarownic na czele.

- To ten skurwiel, co chciał nas wyspowiadać w Ostermak
- palnął to co wszyscy doskonale wiedzieli.

Szarpnął za szablę i puścił się pędem w dół zbocza ślizgając po trawie. W biegu założył jeszcze tarczę. Trzeba było ocalić Kristiana i jego ludzi. Tak brzmiał bezwzględny rozkaz von Antary. Tym razem Kislevita chciał jego polecenia wykonać co do joty.

Gdy Gislan począł drzeć się jak przystało na najmitę von Antary Dmuch huknął z pomocą:

- Magnuuss von Antara! Na pohybel skurwysynom!


Gdy dopadł wreszcie do ostatniego z wozów okrzyknął woźnicę:

- Zawracaj, bratku. Ratuj cały majdan!


Sam zaś przemierzył szybko wodę i skoczył ku pierwszemu konnemu. Celował w nogi konia. Gdy jeździec spadnie, szansę od razu się wyrównają.

- Graj muzyko! - czarne ostrze przecięło powietrze.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 07-04-2012 o 19:56.
kymil jest offline