Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2012, 21:12   #585
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
EPILOG


1 Eleasis 1373 RD Roku Zbuntowanych Smoków


Obould wiedział, że ta wojna będzie wojną ostateczną.
Ta wojna miała zadecydować czy Obould Wiele Strzał zostanie królem Srebrnych Marchii. Pierwszym orkowym królem, którego uznać musiałyby ludzkie nacje. Czy też pójdzie w zapomnienie.
Ale... w swych najgorszych koszmarach nie przewidział tak straszliwej klęski. Jego wojska były dziesiątkowane przez nową broń.
Orczy najazd zmienił się w rzeź. I zamiast walczyć z ludem Srebrnych Marchii o władzę nad ich ziemiami, został zmuszony do desperackiej obrony.

Kolejna bitwa wśród dolin Grzbietu Świata.
Wojna o Srebrne Marchie jest przeszłością. Teraz toczy się bój o przetrwanie reszty orków z niegdyś tak licznej armii.
Ludziom wystarczyło odpędzenie najazdu hordy. Ludzie są leniwi i łatwo zapominają.
Ale krasnoludy już nie. Potężny korpus ekspedycyjny pod wodzą Harnotha syna Harbromma, władcy Cytadeli Adbar, przybyły tu by oczyścić Grzbiet Świata i z głową Oboulda powrócić do Cytadeli by ją złożyć u stóp grobu ojca. Bo choć Harbromm rozgromił armię orków na przedpolach swej twierdzy, to sam zginął w boju.
Potężna armia krasnoludów uzbrojona w gondowe machiny wojenne szykowała się do boju.


Orki ruszył z furią, strzelając z łuków i ciskając oszczepami. Na próżno. Lufy dział i rusznic wystrzeliły. Rozpoczęła się kolejna bitwa. Kolejna rzeź zielonoskórych. Wojsko Harnotha było coraz bliżej Twierdzy Mrocznej Strzały...

A w samej twierdzy, król Obould siedział na swym tronie i dumał.


Rozpaczliwie poszukiwał rozwiązania swego problemu, jakim były zbliżające się do jego zamku siły krasnoludów. Siedział w ciszy, opuszczony przez swych doradców i zastępców. Wśród orków nie znalazł się już nikt, kto by mu doradził.Wszyscy go opuszczali. Dezercja szerzyła się wśród szeregów jego wojska. Orki w panice uciekały na daleką północ, jak najdalej od twierdzy, jak najdalej od krasnoludów i ich hałaśliwej broni.
-Pozdrawiam cię królu Obouldzie, królu orków i władco Twierdzy Mrocznej Strzały.- rozległ się głos na poły ironiczny na poły służalczy.
Tuż za tronem pojawił się człowiek.


Rudowłosy i rudobrody mężczyzna ubrany w szaty bogatego dworzanina.Jego widok nie zdziwił bynajmniej Oboulda. Ani fakt, jakim cudem człowiek ów pojawił się w jego pełnej orków twierdzy.
-Gdzie byłeś... przeklęty gadzie? To jest twoja obietnica? Tak ją wypełniasz?-warknął Obould, wywołując kpiący uśmieszek na twarzy mężczyzny.-Wasza wysokość, ja dotrzymałem słowa. Lata temu obiecałem ci Felbarr. I dotrzymałem słowa. A to że ją utraciłeś na rzecz Emerusa... Cóż, co prawda spełniam życzenia, panie. Ale nie jestem niczyją niańką.
-Przybyłeś patrzeć na moją zgubę? A może...-ork zbladł nagle. I sięgnął po swój wilki miecz, którego ostrze stanęło w płomieniach.-Nie oddam ci mojej duszy! Jeszcze nie! Jeszcze nie osiągnąłem tego, co planowałem.
-Nie jest moim zamiarem budzić twój niepokój o wielki królu orków. I nie obawiaj się. Czymże jest jedna dusza? Mgnieniem płomienia w ciemności. Mogę na nią poczekać.-odparł z uśmiechem mężczyzna.
-Więc czego chcesz.- spytał nieufnie ork.
-Dobić kolejnego targu, uratuje cię on i.... pomoże zdobyć Północ dla ciebie.-rzekł w odpowiedzi osobnik wyjmując zza pazuchy niewielki kajecik i otwierając go na jednej ze stron.-Wystarczy podpisać... Tu i tu...
Podsunął mu książeczkę usłużnie wskazując miejsce do podpisania.
-A co chcesz w zamian?-spytał Obould bez większego wahania składając podpisy. Co mu zostało wszak do stracenia?
-Och, drobiazg... doprawdy, drobiazg niewarty uwagi.- rzekł ze śmiechem dworzanin.

2 Eleasis 1373 RD Roku Zbuntowanych Smoków


Ten sam dworzanin pojawił się następnego dnia w dolince tuż obok Twierdzy Mrocznej Strzały. I przekartkował swój kajecik. Tyle karteczek, tyle umów, tyle dusz, tyle zobowiązań.
Uśmiechnął się i zaczął kreślić na śniegu jakiś skomplikowany znak. Nagle zerwała się śnieżyca próbująca przeszkodzić mu w tej pracy, ale bez skutku... Znak nie dawał się zetrzeć.
A dworzanin rzekł głośno.- Daruj sobie. Nie możesz nic zrobić. Wiesz, że nie łamię żadnego z praw tu ustanowionych. I wiesz... że są prawa które obowiązują nawet ciebie!
Śnieżyca się uspokoiła, a osobnik kontynuował tworzenie znaku.
-Tak lepiej, usiądź wygodnie na swym nadboskim tyłku i oglądaj przedstawienie.-zaśmiał się ironicznie osobnik kończąc znak i kładąc na jego środku kajet z zapisanymi stronami. Zadrasnął się się sztyletem i szepcząc słowa.- Przez krew moją i dusze łaknące odmiany, przez wrota czasu i wrota przestrzeni, niech przejdą ci którzy słyszą zew tęsknoty śmiertelnych.
Strony kajecika przekartkowały się a litery zabłysły złociście. Zaś ziemia zatrzęsła się.


I pobliska góra otwarła się z hukiem ujawniając olbrzymi świecący na jadowicie zielony kolor portal.


Z którego hordy demonów nieznanych na Faerunie zaczęły się wylewać. Widząc to na twarzy dworzanina pojawił się złośliwy uśmiech.-Witajcie w nowym domu moje dzieci.
Podniósł kajecik i chowając go mruknął pod nosem.-No dobra... Czas na kolejny etap mego planu.

C.D.N. ?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 09-04-2012 o 22:13. Powód: poprawki
abishai jest offline