Podróż nie była przyjemna. W sumie niewiele z niej pamiętał. Od czasu do czasu ogłuszano go rękojeścią miecza. A sądząc po bólu całego ciała, także i bito. Cóż, inkwizycja. Pokładał nadzieję w swojej pozycji, choć wiedział że wobec tych ludzkich idiotów niewiele to może znaczyć. Dobra.... gdzie ja, zaraza, jestem?! Miałem być w domu, w końcu odpocząć...
Później był loch. Zimny, brudny, wilgotny. Pełen szczurów... Nie w takich miejscach przywykł przebywać. Kiedy strażnicy wynosili go z celi spodziewał się najgorszego... Po kilku godzinach spędzonych z tymi zbirami doszedł do wniosku, że śmierć nie byłaby wcale aż taka zła... A teraz chcą żebym ganiał za jakimiś kultystami. Jakbym miał za mało z tym paskudztwem do czynienia. Trzeba będzie znaleźć sposób żeby się od tego wykręcić... jak najszybciej
Wiedziałem że cały ten syf jaki wydarzył się w Esku nic dobrego mi nie przyniesie. Moja noga... |