Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2012, 19:23   #7
Cell
 
Cell's Avatar
 
Reputacja: 1 Cell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znany
Victoria przeciągnęła się i jęknęła cicho. Czas na ląd! Podążyła prędko za mamroczącym coś o ziemniakach kucharzem, żeby nie zostać zamknięta w kuchni. Lukrecja lukrecją, ale wcale jej się nie uśmiechało spędzić kilka godzin w ciemnym, niemiłosiernie kołyszącym się pomieszczeniu - nawet w tak doborowym towarzystwie rarytasów. Kołysania na chwilę obecną miała już dość, a nie była przekonana, że pogrążony w myślach kuk nawet by zauważył, gdyby zabarykadował medyczkę pod pokładem.


W twarz uderzył ją powiew świeżego, aczkolwiek łagodnego powietrza. Ląd! Kobiet aż chciała się uśmiechnąć na widok tak znajomego otoczenia - sama jakiś czas temu opuściła Akademię Medyczną, taki gwar przypominał jej o czasach studiów. Ciekawe, widok młodych, chichoczących na widok facetów dziewczynek uświadomił jej jak dużo czasu upłynęło od kiedy sama pałętała się w szatach uniwersyteckich. Dziewczęta w tym momencie złapały jej zamyślone spojrzenie i... umilkły, nagle nie wiedząc, co ze sobą począć. No tak, widok rozczochranej, lekko zazieleniałej medyczki z głupią miną i igłami przy pasie nie należy do codzienności. Zapomniała. Na statku czas rządził się własnymi prawami i nikogo prawie nic nie dziwiło.


"Lukrecja" skinęła głową do towarzyszy ze statku i sama skierowała się w stronę Akademii. Zamierzała odwiedzić tamtejszy oddział botaniki (słyszała, jak owa nazwa przeplatała się w zrzędliwych rozmowach podczas lądowania), a kto wie - może ta szkółka ma także swoją własną filię magii leczniczej?


Tak więc tu się zaczyna jej największa przygoda...
 
Cell jest offline