Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2012, 21:05   #6
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Isztar zatrzepotała nóżkami gdy ją podniesiono. Nie wiedziała czy chce ją zabić, ani nawet czy jest sam, bo miała pewne trudności z wychyleniem się i sprawdzeniem, czy ktoś jest za plecami. Jednak musiała walczyć. Chyciła go obiema dłońmi za palce by dostać się do powietrza. Jednocześnie zaparła sie lewą nogą o ścianę wyprowadziła potężne kopnięcie w odsłonięte krocze.
Byczy zawył z bólu . Oparł się o podłogę i zaczął dyszeć , pełen nienawiści. Jeszcze trzymał pałkę choć nie miał czasu jej użyć. Isztar nie miała zamiaru mu go dawać, rzuciła tylko okiem by zobaczyć, że koleś nie ma nikogo do pomocy. A więc doskonale... Wyskoczyła w górę podnosząc nogę niemal do szpagatu i ułamek sukundy później już spadała i, z ogromnym impetem (szczególnie jak na masę panienki Anny Duncan) jej pięta, nieomal, wbiła się w potylicę Byczego, rozsmarowując mu nos na podłodze. Mężczyzna padł nieprzytomny, wydał z siebie tylko lekki bolesny pomruk. Drzwi od celi pozostawały otwarte.
Isztar nie czekała na zbawienie. Chwyciła pałkę elektryczną i zdzieliła go, jeszcze raz w potylicę, z głeokiego zamachu, wcześniej ustawiając pełną moc. Prąd zaświszczał w ciasnej celi. Wojownicza kobieta mogła śmiało wyjść na zewnątrz, co zrobiła. Znalazła się w dość ciasnym, ledwie oświetlonym korytarzu. Jej bose stopy boleśnie wpijały się w kratę stanowiącą podłogę. W okolicy nie było kamer. Ruszyła przed siebie z strony gdzie przyszedł za pewny siebie ochroniarz. Szła powoli, ostrożnie, nasłuchując szczegółów. Wszystkie cele posiadały dosyć grube metalowe drzwi takie jak w jej celi. Nie wiedziała o tym ,ale znajdowała się w sekcji z izolatkami. Sama sekcja więzienna statku niewolniczego była oczywiście o wiele większa. Parła przed siebie, aż zobaczyła jasne białe światło. To stróżówka. Za nią znajdowało się pomalowane na niebiesko grodzie. Zapewne otwierało się je w samej stróżówce. Podeszła zgrabnie i cicho pod skraj pancernej szyby. Wychyliła się delikatnie. Zobaczyła dosyć wysoką ale z pewnością mniejszą od jej niedoszłego oprawcy postać. Był to bardzo chudy mężczyzna ubrany w flak pancerz pełen przypinanych orderów, jeden był wykonany ze złota. Był to oczywiście Gibki błogo upalony hasztą. Mówił coś do siebie i patrzył na świecącą lampę przymocowaną do sufitu. Zwałnie łapał kolejnego bucha. Panienka , jeśli można było ją tak nazwać zobaczyła identyczną elektryczną pałkę i ciężki las pistolet u boku szefa sekcji izolatek.
Isztar wróciła za ścianę, oparła się o nia i westchnęła głęboko. Po czym rzuciła się do miniaturowej szarży. W trzech krokach była już przy strażniku, z pałką wziesioną do poziomego uderzenia. Oczywiście się nie powstrzymywała. Strażnik dostał poteżny cios w swój szczurzy łeb. Padł na ziemię ogłuszony, ale coś tam wierzgał odrobinę, więc wciąż czekała ze wzniesioną pałką by mieć pewność, że nie sięgnie nagle po pistolet. Przez chwilę tak leżał po czym wydoił:
-Duncan , Byczy się tobą nie zajął?
Z jego skroni płynęła krew.
- On już się nikim nie zajmie, a ty mi teraz odpowiesz na kilka pytań.
- Piękna zlituj się...- Gibki poczuł gorycz przegranej , to przez jego głupotę wieźniarka była na wolności. Mógł podać jej lek.
- Milcz psie, póki nie pytam. Przewróć się na brzuch i wyciągnij ręce daleko przed siebie.
Gibki tylko wyszczerzył zęby i złapał swój ciężki las pistolet, ale Isztar spodziewała się tego. Wciąż wznieciona pałka spadła prosto w broń gwałtownie wytrącając mu ją z ręki. Przy okazji łamiąc i rażąc mu palce. Zawył.
-Głupia cipa, zajebę cię!- wykrzyczał i napluł jej na pierś.
Isztar jedynie wzniosła w górę brew widząc, że mimo gróźb strażnik nie zrobił nic poza instynktownym chronieniem złamanego palca drugą dłonią.
- Jeszcze jedna taka akcja a już nigdy nie pojebiesz. Na brzuch... JUŻ!
-Cóż i tak cię już ruchałem suko- powiedział sepleniąc. Chyba cechowała go głupia upartość.
Isztar zakręciła pałką. Nie podobało jej się to co powiedział. Jeszcze go za to wykastruje.
- Dostałeś kiedyś takim cudeńkiem po klejnotach? - zapytała zwiększając moc do maksimum - Radzę mnie nie denerwować.
-Pss- powiedział i obrócił się na brzuch- Tylko zostaw mój palec. Złamałaś mi go- powiedział gorzko ale potulniej.
-A czemu twój palec ma mnie obchodzić? Więc tak. Jeśli choć raz podniesiesz głos to wyjdę z założenia, że alarmowałes kolegów i cię zabiję by uciec. A teraz odpowiadaj na pytania. Pierwsze. Gdzie lecimy? - zapytała obchodząc go. Przyciągnąła pistolet stopą i wzięła do ręki.

- Na Nar Satiel. To księżyc Decimusa- powiedział, najwyraźniej zmiękczony zaczął kontynuować- Podobno jakaś szycha z Flexu chce mieć cię w posiadaniu.

Isztar pierwszy raz słyszała o tej organizacji.
- Flex? Nie słyszałam. Jakiś rouge trader? Czy organizacja?
-Organizacja przestępcza. Nie należy z nią zaczynać panienko. Mają całe dolne poziomy Decimusa w garści. Wiem o czym mówię . Wychowałem się na tej planecie. To prawdziwe szychy. Ktoś za dobry dla ciebie panienko.
- Nie ma ‘za dobrych dla mnie’. I na pewno nie dam się wziąć ‘w posiadanie’.
- Zobaczymy.
- Ilu was jest na statku? Jak dobrze uzbrojeni jesteście? Za ile dotrzemy na miejsce i kto dowodzi?
Gibki prychnął. Nie chciał dzielić się takimi informacjami.
-Jesteśmy już blisko Nar Satiel. Jest nas wystarczająco dużo. Broń mamy porządną. A dowodzi nie kto inny jak słynny Radagast Niemiły- powiedział dumnie chudzielec.
- Z czterech pytań dobrze odpowiedziałeś na dwa. Za każde kolejne złe złamię ci kość, przy czym pozostajemy przy zasadzie, że za krzyk zabiję. Jeszcze raz. ILU was jest na statku i JAK jesteście uzbrojeni.
- Różnie. Mamy strażników więziennych ale również dobrze wyposażonych łowców. Niektórzy z nich to prawdziwi zawodowcy. Jeśli będziesz biegać sobie po statku napewno ich wyślą. A, jest nas około 120 razem z technikami.
- Gdzie macie zbrojownię?
-Daleko stąd. Znajdujesz się na dziobie z resztą sekcji więziennej. Zbrojownia jest na środku statku na lewej burcie. To blisko hangarów- mówił tak wiele bo i tak wiedział co Radagast z nim zrobi. Ponad to lubił Isztar od początku, co było powodem jego zguby.
- Jak długi jest statek? I jak się nazywa?
-320 m długośći. ‘’Słodka Wolność’’. Ile jeszcze chcesz się wypytawać?- spytał. W tej samej chwili odezwał się interkom.
-Gibki jak tam u was? Więźniowie cisi i grzeczni?- odezwał się głos szarpany przez zakłócenia.
-Zapewne mam udawać niewiniątko?- rzekł strażnik.
Isztar tylko kiwnęła głową, chłopak szybko sie uczył.
Gibki podszedł do panelu wypełnionego różnymi przyciskami i ekranami. Nacisnął guzik interkomu.
-Cicho i spokojnie. A jak u ciebie?
-Właśnie pije 10 kawę.
-To cudownie. Bez odbioru- rozłączył się.
- Świetnie. Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie pozwolić ci żyć.
-Było by miło.
- Nie wątpię.
- Drzwi od windy otwierasz na tym panelu- wskazał drobny przełącznik z napisem ‘’Gate 7’’
- To jedyne wyjście?
-Tak sekcja izolatek jest szczelnie zamknięta.
- Przy wyjściu są jacyś strażnicy?
- Zależy na jakie piętro wjedziesz. 5 jest wyjściem z całej sekcji więziennej. Może być tam dużo straży.
- A pozostałe?
- To inne przedziały więzienne. Większe od tego. Sporo tam strażników. Jednym słowem , tak czy siak musisz się poddać. Niekoniecznie mi- dodał.
- Będziecie musieli mnie zastrzelić.
-Jeśli oddasz mi broń...
- To będzie dokładnie tak samo jak by nigdy nie udało mi się wydostać z celi, a pewno jeszcze dołożycie mi za zabicie tego wielkoluda.
-Masz mało wyjść. Na twoim miejscu oddał bym się w ręce Flexu. Słyszałem plotki . Podobno nie masz być zwykła dziwką. Mają wobec ciebie jakieś plany. Ja doskonale wiem o twojej mocy , dostaliśmy jasne wytyczne.
- Czyli mnie nie zabijecie, bo wam nie zapłacom. Niczym nie ryzykuję próbując uciec. Wstań.
-O ile 20 facetów nie rzuci się na ciebie próbując cię połamać- wstał i uśmiechnął się ukazując wybrakowane uzebienie.
- To już mój problem. Otwórz jedną celę i zamknij ją bym zobaczyła jak się to robi, następnie znów otworz i wejdź do środka.
Gibki popatrzył nienawistnie. Zdecydowanie nie podobał mu się taki plan, ale było to lepsze od śmierci. Ukazał całą procedurę i skierował się do najbliższej celi. Przez chwilę zahał się przed wejściem do środka i nagle usłyszał szum elektryczny, nie zdążył się odwrócic i jedynie kątem oka dostrzegł pałkę która zdzieliła go w skroń i przepuściła setki woltów przez mózg, padł na glebę bez przytomności. Anna uderzyła jeszcze dwa razy robiąc dziurę w potylicy. Bez wątpienia był martwy. Zamknęła celę i jeszcze raz przeszukała dyżurkę strażników w poszukiwaniu jakiejs jeszcze broni, lub czegoś co się może przydać.
Znalezła kilka pałek elektryczny , baterię do las pistoletu i trochę haszty którą mogła wypalić jeśli tylko pragnęła. Zważyła pałkę w ręku oceniając czy może nią walczyć jednorącz i uznała, że tak. Założyła kaburę na biodro i schowała do niej pistolet. Pozostawało tylko otworzyć drzwi i wyjść, ale zdecydowała, że potrzebuje jeszcze czegoś na te łachy w które ją przebrali. Szara koszula i spodnie wyglądające jak dwa worki na ziemniaki. Fuj. Cholera... przynajmniej na stopy coś musi założyć. Otworzyła celę, w której leżał Gibki i zdjęła jego buty. Po założeniu (i odpowiednio mocnym zawiązaniu) okazały się znośne. Za duże o dwa, trzy rozmiary, ale to tyle. Nie przeszkadzało to tak jak bose stopy. Otworzyła windę i rozejrzała się po niej. Zobaczyła wyjście techniczne przez które mogła wejść na dach windy. Uśmiechnęła się po czym otworzyła ją i wyszła na górę by sprawdzić jak jej to idzie. Stwierdziła, że nie chce jej się powtarzać tego, więc po prostu zwiesiła się, ‘na nietoperza’ i wcisnęła przycisk z piątką. Wróciła na górę i zamknęła klapę wejścia technicznego. Winda powoli skierowała się w górę. Isztar podziwiała pęd i ciążenie w akompaniamencie szybkiego poruszania się ku górze. Minęła kilka poziomów aż winda dotarła na ten wybrany.
 
Arvelus jest offline