Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2012, 14:14   #7
ElCiesiel
 
ElCiesiel's Avatar
 
Reputacja: 1 ElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputacjęElCiesiel ma wspaniałą reputację
W pierwszych słowach mojego pierwszego posta witam wszystkich forumowiczów.

W Neuro mistrzowałem jakieś 7 lat, aż w końcu znudził mi się ten niewdzięczny fach i skończyła wena na nowe przygody. Przekazałem więc pałeczkę jednemu z graczy, uwalniając się od obowiązku pisania scenariuszy, a po raz pierwszy stając przed problemem stworzenia własnej postaci do NS. Nie chciałem robić niczego sztampowego, a wszystkie postaci na które miałem ochotę przewinęły się już w jakimś mniejszym, lub większym aspekcie przez nasze sesje. Zacząłem więc wertować podręczniki i znalazłem...

Cecha pochodzenia z Saint Louis, nazywająca się "Mutoamerykanin" opisana w jednym z Bohaterów, pozwala graczowi na granie postacią, która określana jest jako pół mutant - pół człowiek. Cecha daje +3 punkty na dowolny współczynnik i nic więcej od mechanicznej strony nie wymusza. Skonsultowałem się więc z naszym nowo upieczonym MG i stworzyłem postać pół Indianina pół mutanta. Imię Hueneyahcoyotel, oznaczające w narzeczu jego plemienia "Młody Kojot" nie zostało mu nadane przez przypadek. Przylgnęło do niego gdy już jako raczkujący niemowlak, Kojot (bo tak zwracają się do niego przyjaciele) wykazywał agresywne, wręcz zwierzęce zachowania i odruchy. Kilka lat później zamiast paznokci wyrosły mu pazury, a mleczaki wyparte zostały przez równy rząd ostrych i długich kłów. Starszyzna wioski wpadła w osłupienie i...

...bla, bla, bla... i żyli długo i szczęśliwie. Czemu nikt mi nie przerywa? Przecież zaraz całą historię postaci tu streszczę, a to nie od tego temat ;p

W skrócie chciałem przekazać tyle, że od około 10 sesji gram postacią będącą mutantem i muszę powiedzieć, że zabawa jest świetna!

Ludność Zasranych stanów dzieli się na tych, którzy mutantów nienawidzą, na tych, którzy się ich boją i na tych, którzy ewentualnie mogą przekonać się do tego by je tolerować, lecz nikt nie pała do nich sympatią. Trzeba skrzętnie ukrywać swoje mało szlacheckie pochodzenie, by nie wpaść w tarapaty, dlatego postać Mutanta na sesji otwiera przed MG wiele fajnych furtek, z których ten chętnie korzysta. Byli już łowcy niewolników, którzy próbowali zaciągnąć Kojota na arenę, był lekarz w cywilizowanym mieście, któremu nie mogłem dać się opatrzyć, bo wnet odkryłby moją nienaturalną budowę ciała, byli BNi nie kryjący się z antypatią do "tego plugawego ścierwa, pomiotu molocha, tfu", którym nie mogłem obić pyska, bo byli nam potrzebni żywi...

A odgrywanie postaci? Bomba sprawa. Kojot zawsze mówi przez zaciśnięte zęby, by nie zdradzić swojego dziedzictwa świecąc wilczymi kłami, zawsze nosi skórzane rękawice, pod którymi chowa zwierzęce pazury, a ja atrybut ten zakładam na sesję i muszę w tym wytrzymać, chociaż ręce się pocą. Do tego, kiedy kojot uśmiecha się do kogoś szeroko, potrafi być wyjątkowo przekonywujący

Fajnie wyszło też odgrywanie ukrywania swojego pochodzenia przed innymi graczami, bo postać tworzona była z MG w tajemnicy przed resztą. Chłopaki skapnęli się z kim podróżują dopiero około trzeciej wspólnej przygody.

Polecam wszystkim "Mutoamerykanina". Nie tylko dlatego, że dodatkowe 3 punkty w zręczność mogą zdziałać cuda, ale dlatego, że karta takiej postaci aż lepka jest od gęstego klimatu jaki wprowadza na sesje.
 
__________________
Suffer the pain of discipline or suffer the pain of regret.

Ostatnio edytowane przez ElCiesiel : 09-05-2012 o 14:16.
ElCiesiel jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem