- Na Taala, co to mogło być? - szczupła dziewczyna o ładnej, młodej twarzy i delikatnych rysach wpatrywała się swymi zielonymi oczyma poprzez zamieć. Jej długie blond włosy przykryte były dużym, białym futrzanym kapturem. Przez plecy przerzucony miała pięknie zdobiony miecz - podarunek od ojca. Nawet przez długie do kostek futro można było łatwo zauważyć że elfka jest bardzo zgrabna. Duże piersi przebijały przez poły futra, jak gdyby chciały się wyrwać. Siedziała w siodle swego rumaka prosto i dostojnie, mimo iż ramiona i kaptur miała prawie całkiem przysypane śniegiem. Wycie wichru skutecznie tłumiło wszelkie odgłosy, a zamieć przesłaniała widoczność, toteż dziewczyna niewiele mogła zobaczyć. Jednak zarówno ona jak i jej przyjaciele, zwietrzyli czyjąś obecność, a Athariel nigdy nie lekceważyła głosu swej intuicji. Zacisnęła swe odziane w rękwice dłonie na cuglach swego białego rumaka, po czym powiedziała do kompanów: - Wynośmy sie stąd...Coś mi sie wydaje, że wśród zamieci nie czeka na nas nic dobrego...Nie ma co tutaj marznąć...Chcę jak najszybciej znaleźć się w Middenheim i wziąć gorącą kapiel...Może z którymś z was...
Rzuciła reszcie spojrzenie pełne pożądania, po czym spięła cugle i ruszyła przed siebie. |