Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2006, 23:45   #7
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Młody chłopak zdawał się być wyczerpany nie mniej jak wierzchowce. Dotąd nie przywykły do takich wędrówek przez całą drogę rozmyślał jak się tu znalazł. Jednak gdy się zatrzymali nawet on oprzytomniał wyczuwając w powietrzu coś niedobrego. Ściągnął mocniej kaptur swego niegdyś brązowawego, teraz mocno zabłoconego płaszcza.
Milczał jak zawsze. Podczas całej ich wędrówki odzywał się rzadko, zapytany o coś, czasem z własnej woli. Młodzieńcza twarz starała się nie okazywać trwogi, bezskutecznie. Silniejszy podmuch wiatru zerwał kaptur, sypiąc mu w twarz śniegiem, tak kontrastującym z krótko ostrzyżonymi, czarnymi jak smoła włosami. Zaciągnął go z powrotem, starając się odwrócić od kierunku wiatru. Był rosłej, można by rzec żołnierskiej postury, ale wystający lekko spod płaszcza szary habit ujawniał jego posłannictwo.


Ciarki przeszły mu po plecach, gdy wypuszczony przez krasnoluda koń zarżał w swej agonii. Śnieg padał coraz gęściej. Sięgając do swego boku Johan upewnił się, że jego sakwa i kij są mocno przymocowane. Ściągnął konia i podjechał do krasnoluda.
-Lepiej oszczędzać siły-powiedział wyciągając rękę, by pomóc towarzyszowi wsiąść.
 
Glyph jest offline